Ostatnio nie mogłem się nachwalić brazylijskich zawodników grających w Bundeslidze, tym razem jednak wielkie słowa uznania kieruję do... młodzieżowego reprezentanta Polski, Adama Matuszczyka (Matuschyka, jeżeli ktoś woli). O debiucie 21-latka w barwach zespołu z Kolonii było głośno nie tylko w naszym kraju.
Biało-czerwony Koziołek
O polskich zawodnikach terminujących (chciałbym napisać występujących, ale to dotyczy tylko Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka) w zespołach z Bundesligi mówi się mało albo wcale. Nie dziwi więc zainteresowanie utalentowanym pomocnikiem FC Koln i jego debiutem przeciwko Bayerowi Leverkusen. Szkoleniowiec „Die Geissbocke”, Zvonimir Soldo, przed meczem z liderem tabeli zaszokował wszystkich, bo pauzującego Portugalczyka Manicha zastąpił w środku pola 21-letni młokos. Dla Matuszczyka był to pierwszy występ w Bundeslidze i według prasy niemieckiej pomocnik z Kolonii na tle wielkich gwiazd „Aptekarzy” spisał się co najmniej poprawnie.
O kolejny występ Polaka będzie bardzo trudno, z tego względu że do gry wraca Maniche, a najbliższym przeciwnikiem FC Koln będzie Bayern Monachium. Historia jednak uczy, że w piłce wszystko jest możliwe – i gra od pierwszych minut Matuszczyka, i zwycięstwo w tym spotkaniu gospodarzy. Niemożliwe? Warto pamiętać, że w rundzie jesiennej w rywalizacji obu zespołów padł bezbramkowy remis.
To są prawdziwe derby
Mecz na BayArena w żadnym stopniu nie mógł jednak dorównać temu, co się działo w piątkowy wieczór w Gelsenkirchen. 135. derby Zagłębia Ruhry dostarczyły kibicom wielkich emocji, nie zabrakło pięknych bramek, zaciętych pojedynków, jak i kontrowersyjnych decyzji.
O dramaturgię postarał się oczywiście sędzia główny Manuel Grafe, który w 11. minucie spotkania popełnił katastrofalny błąd, nie dyktując za faul na Jakubie Błaszczykowskim (Benedikt Howedes wyraźnie zatrzymał Polaka w polu karnym) „jedenastki” dla drużyny gości. Z biegiem czasu gra nabrała brutalności, o czym przekonał się na własnej skórze m.in. obrońca „BVB” Mats Hummels. Młodzieżowy reprezentant Niemiec został znokautowany… przez własnego bramkarza, jednak nie bez winy w tej sytuacji był napastnik „Konigsblauen”, Kevin Kuranyi. Na listę kontuzjowanych po tym spotkaniu trafili również Kevin Grosskreutz i Sven Bender.
Ostatecznie po efektownych trafieniach Howedesa i Ivana Rakiticia Schalke wygrało ze swoim odwiecznym rywalem 2:1 i nadal znajduje się w samej czołówce tabeli. A Borussia? Liga Mistrzów oddala się z każdą kolejną porażką…
PS Tego można było się spodziewać – liderem tabeli zostali wreszcie „Bawarczycy”. Na jak długo? W Monachium wierzą, że do zakończenia sezonu.