Legia nie wykorzystała szansy na wyprzedzenie w tabeli Wisły i objęcie pozycji lidera, przegrywając 0:1 z Odrą. Warszawianie zaprezentowali kiepską piłkę, a ich rywale zagrali skutecznie w ofensywie i uważnie w defensywie, dzięki czemu zanotowali pierwszą wygraną wiosną.
Legia, mając w pamięci sierpniową porażkę z Odrą, od początku spotkania chciała narzucić swój styl rywalowi. Podopieczni Jana Urbana na wiele sposobów próbowali przedostać się pod bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Onyszkę, ale obrona Odry dbała o to, by jej bramkarz nie musiał interweniować. Ciekawe pojedynki toczyli ze sobą Bartłomiej Grzelak z Maciejem Dymkowskim. W 20. minucie ten pierwszy znalazł się w doskonałej sytuacji do otwarcia wyniku, ale obrońca Odry w ostatniej chwili zablokował jego uderzenie. Jeszcze bliżej szczęścia był sześć minut później Marcin Mięciel, który otrzymał precyzyjne dośrodkowanie od Jakuba Rzeźniczaka, jednak były zawodnik klubów Bundesligi główkował niecelnie. Legioniści doszli do wniosku, że skoro nie udaje im się zakończyć akcji w polu karnym, to spróbują swoich sił w uderzeniach z dystansu. Z niemal 30 metrów strzelał w 36. minucie Tomasz Kiełbowicz, który rozpoczął mecz na ławce, zmieniając na samym początku gry Wojciech Szalę – doświadczony defensor minimalnie chybił.
Gdy Legia zaczęła odkładać strzelenie gola na drugą połowę, do roboty wzięła się Odra. Co prawda Piotr Piechniak w 39. minucie, będąc w dogodnej sytuacji strzeleckiej, podał piłkę bramkarzowi Legii, ale już chwilę później Jan Mucha był bez szans. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Brasilii, błąd popełnił Jakub Wawrzyniak, który interweniował zamiast zostawić piłkę swojemu golkiperowi. Piłka trafiła wówczas Kiełbowicza, by znaleźć się w końcu pod nogami Piechniaka, który powtórzył swój wyczyn z sierpnia, gdy dał zwycięstwo Odrze nad Legią.
Aby nie dopuścić do deja vu, Legia musiała wziąć się w ryzy w drugiej połowie. Do niczego takiego nie doszło ba, gra legionistów wyglądała jeszcze gorzej. Najgroźniej było pod bramką Onyszki na początku drugiej połowy – strzał Radovicia wybronił w efektownym stylu doświadczony golkiper. Z minuty na minutę rosło zdegustowanie kibiców zgromadzonych na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, które fani manifestowali w swoich przyśpiewkach. Odra, co zrozumiałe, nie zamierzała atakować i skupiła się na skutecznej defensywie. Legia grała bez pomysłu i polotu, jakby nie zależało jej na zmianie rezultatu. Ciężko wyselekcjonować jakąkolwiek ciekawą sytuację z drugiej połowie. Pod koniec szansę na podwyższenie wyniku miał Brasilia, ale znowu niezawodny okazał się Jan Mucha.
Legia po raz drugi w tym sezonie przegrała 0:1 z Odrą. Wodzisławianie wrócą na Śląsk nie tylko z trzema punktami, ale i z wysokim morale. Legioniści udowodnili, że jeśli nie dopisuje im szczęście, nie potrafią zdobywać punktów.
NIECH NIEBIOSOM BĘDĄ DZIĘKI!!! ODRA WYGRYWA,WISŁA
NADAL PROWADZI W TABELI. PROWADZENIE SKOROMNE NAD
RESZTĄ STAWKI,ALE JESTEŚMY NADAL NA CZELE TABELI.
JESZCZE RAZ DZIĘKI ODRO ,OKAZUJE SIĘ ŻE NA
"ŚLONSKU" NIE MIESZKAJĄ SAME PROSTAKI.Druga dobra
wiadomość to porażka cracofii która przybliża ten
pseudoklub do strefy spadkowej.
super!!!!!!!!