Szkoleniowiec Borussi Dortmund na ostatniej konferencji prasowej nie mógł nachwalić się swojego najbliższego rywala, Arsene'a Wengera. Podzielił się przy okazji swoimi przemyśleniami dotyczącymi natury futbolu. Trzeba przyznać, że jak zwykle zrobił to w sposób barwny i emocjonalny.
Jurgen Klopp wyznał, że jest wielkim fanem francuskiego szkoleniowca „Kanonierów” – On jest naprawdę kimś. To jest Sir Arsene Wenger – powiedział były szkoleniowiec FSV Mainz – (Arsene) lubi, gdy jego zespół utrzymuje się przy piłce, rozgrywa piłkę, wymienia podania… to jest jak orkiestra. Ale to jest cichy utwór. Ja wolę heavy metal. Po mojemu na boisku musi być głośno! – dodał trener BVB, obrazowo symulując grę na skrzypcach. Nie są to słowa rzucane na wiatr – jego podopieczni w ostatniej kolejce pokonali VfB Stuttgart 6:1 i zajmują drugie miejsce w Bundeslidze (za Bayernem Monachium) oraz swojej grupie Ligi Mistrzów (za Arsenalem właśnie).
– Lubię filozofię Arsenalu. Uwielbiam ją, ale nie mógłbym tak prowadzić zespołu, bo to nie jest moja gra, jestem innym facetem. Jeśli patrzycie na moje zachowanie na ławce rezerwowych, ja cieszę się, gdy mój zespół po pressingu zmusza rywala do wybicia piłki poza boisko. Jeśli Barcelona w stylu Pepa Guardioli byłaby pierwszym zespołem, który ujrzałbym w życiu, teraz pewnie zajmowałbym się tenisem. Utrzymywanie się przy piłce przez 80 procent czasu gry mnie nie bawi. Nie o to chodzi w piłce. Futbol pełen walki, a nie spokojny, to jest moja gra. W Niemczech mówimy na to „angielski styl” – deszczowy dzień, twarda murawa, ostra gra w środku pola, wszyscy piłkarze z twarzami umorusanymi błotem, którzy po zakończeniu spotkania wypadają z gry na kilka tygodni – przedstawił swoją wizję piękna futbolu trener wicemistrza Niemiec. Trzeba oddać mu, że w trakcie konferencji prasowej dał prawdziwy popis oratorski. Nazwał się „wojownikiem o sprawiedliwość”, który wierzy, iż mimo że jego zespół nie jest najlepszy na świecie, to ciężką pracą może nadrobić dystans do zespołów takich jak Bayern czy Barcelona.
– Jeśli nie musisz dać z siebie wszystkiego, a i tak wygrywasz, cóż to jest za zwycięstwo? (W tym miejscu Klopp ziewnął) Emocje są wtedy, gdy oba zespoły są blisko. Na poziomie, który prezentujemy, zawsze będziemy blisko nawet największych rywali. Może to nie jest w piłce najważniejsze, ale uwielbiam, kiedy nasz zespół przebiegnie więcej od rywala. Takie coś tworzy respekt przed Twoim zespołem, a to jest droga do sukcesu – zakończył. Ciekawe, przy jakich albumach trener BVB relaksuje się w czasie wolnym?