Kim jest najlepszy strzelec Orange Ekstraklasy?


W ostatnim czasie dużo słyszy się na temat napastnika poznańskiego Lecha – Piotra Reissa, gdyż ten niezwykle doświadczony i szanowany w Polsce zawodnik zdobył długo wyczekiwany przez siebie a także przez swoich kibiców tytuł króla strzelców Orange Ekstraklasy. Zdobywając 15 bramek wyprzedził o trzy trafienia Adriana Sikorę z Groclinu Grodzisk Wlkp. oraz Michała Chałubińskiego z ekipy nowo kreowanych mistrzów kraju – Zagłębia Lubin. Warto więc nieco przybliżyć sobie ciekawą postać nowego króla ligowych boisk w Polsce.


Udostępnij na Udostępnij na

A zatem, Piotr Reiss urodził się 20 czerwca 1972 roku w swoim ukochanym mieście Poznaniu. Tam stawiał pierwsze kroki na zielonej murawie. Przeszedł drogę od „trampkarzy” do pierwszego zespołu Lecha. W ekipie ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej zadebiutował 30 lipca 1994 roku. Rozegrał niezły pierwszy sezon. W 34 spotkaniach zdołał 9 razy wpisać się na listę strzelców. Następnie przez kolejne 3,5 roku bronił barw poznańskiej drużyny. Wtedy, po genialnej pierwszej, jesiennej części sezonu, kiedy w 15 meczach zdobył aż dwanaście bramek, przeniósł się do Herthy BSC Berlin. Zapewne, wówczas 26 – letni napastnik, planował podbić niemiecką Bundeslige. Zanotował świetny początek, już w debiucie zdołał zaliczyć trafienie. Niestety, w kolejnych dziewięciu spotkaniach piłka po jego strzałach nie znajdywała drogi do siatki rywali. Dlatego działacze berlińskiej drużyny zdecydowali się od nowego sezonu wypożyczyć Reissa do MSV Duisburg. Pięć goli zdobytych na wypożyczeniu sprawiło, że otrzymał on ponownie szansę wykazania się w szeregach stołecznej ekipy. Jednak sześć spotkań bez choćby jednej bramki zaowocowały ponownym wypożyczeniem, tym razem do drugoligowego zespołu Greuther Furth. Tam także, urodzony w Poznaniu gracz, nie pokazał nic wielkiego i w 2002 roku powrócił do Lecha. Pierwszy sezon po dość nieudanej, ponad trzy letniej tułaczce nie był oszałamiający. Zaledwie cztery trafienia w 27 spotkaniach na pewno nikogo nie rzuciły na kolana. Jednak w kolejnym roku Reiss pokazał, że drzemie w nim niemały potencjał. W bardzo udanym zarówno dla siebie, jak i dla całej drużyny sezonie(Puchar oraz Super Puchar Polski), zdobył trzynaście bramek w 26 meczach. Następnie popularny „Rejsik” utrzymywał swoją formę na dobrym poziomie, trafiając około 10 razy w sezonie do siatki rywala. Po jesiennej rundzie zakończonych niedawno rozgrywek wydawało się, że ta tendencja się utrzyma. Snajper Lecha miał na koncie sześć bramek i do 30 kolejki miał zgromadzić jeszcze pięć , może sześć, jak to czynił wcześniej. Jednak ku zaskoczeniu wielu obserwatorów, ten doświadczony, bo już blisko 35 – letni napastnik strzelił aż dziewięć goli i wygrał rywalizację o tytuł króla strzelców.

Złośliwi twierdzą, że nie udało by mu się to, gdyby w połowie sezonu naszej Orange Ekstraklasy nie opuścili ówcześni liderzy klasyfikacji, Marcin Chmiest i Radosław Matusiak oraz gdyby kontuzji w końcówce sezonu nie nabawił się Michał Chałubiński. Jednak, te komentarze są nie na miejscu. Ten tytuł jest ukoronowaniem bogatej i barwnej kariery współczesnego symbolu Lecha Poznań. Jest to wyróżnienie nie tylko za ten, ale również za wszystkie rozegrane w naszej lidze sezony.

Warto zaznaczyć, że Reiss jest także, byłym co prawda, ale reprezentantem Polski. W drużynie Biało – Czerwonych poznański snajper wystąpił cztery razy. Swój epizod, bo tak to trzeba nazwać, w kadrze zaczął z wysokiego „C”. W debiutanckim spotkaniu przeciwko Słowacji, 10 listopada 1998 roku zdobył bramkę. Oprócz tytułu reprezentanta kraju, zwycięscy Pucharu i Super Pucharu Polski, Reiss może również szczycić się miejscem w elitarnym „klubie 100”, do którego dołączył w ostatnim sezonie, zdobywając setnego gola w naszej ekstraklasie. Jubileuszowe trafienie zaliczył dziewiątego maja 2007 roku w spotkaniu przeciwko Widzewowi Łódź. Aktualnie ma na koncie 102 bramki. Pomimo wielu sukcesów, jakimi może się pochwalić nie czuje się jeszcze spełnionym zawodnikiem. Jego wielkim marzeniem wciąż pozostaje zdobycie z ukochanym Lechem mistrzostwa Polski. Rozstrzygnięcia ostatniego sezonu pokazały, że zespół prowadzony przez Franciszka Smudę jest w stanie powalczyć  o prymat w kraju i spełnić marzenie swej żywej legendy.

Piotr Dumanowski

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze