Kiedyś podziwiani, dzisiaj zapomniani


Wielu jest takich piłkarzy w Polsce, którzy w bardzo młodym wieku zachwycali zarówno menadżerów na krajowym podwórku, jak i niektórych zagranicznych trenerów. Czasami brakowało zapału albo odpowiedniego wzorca, który mógłby pokierować karierą młodego zawodnika. Częściej chyba to jednak kontuzje były przyczyną niepowodzeń. Mimo że do tej pory słyszymy o tych piłkarzach, możemy być pełni niedosytu i zawodu. Zapowiadali się na gwiazdy światowego formatu, a tymczasem większość nie jest nawet podporą seniorskiej reprezentacji Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Najbliższym przykładem może być Polska reprezentacja do lat 19, która zdobyła w 2001 roku złoty medal na mistrzostwach Europy w Helsinkach. Jak możemy się domyślać, była to młoda, zdolna drużyna, która pokazała próbkę swoich możliwości. Jednak nie każdy z tych zawodników wykorzystał w pełni swój potencjał.

Paweł Brożek utrzymuje równy poziom swojej gry
Paweł Brożek utrzymuje równy poziom swojej gry (fot. Agnieszka Skórowska/igol.pl)

Pierwszym z nich będzie Paweł Kapsa. Trener Globisz uważał, że ma lepsze wyszkolenie techniczne niż grający na tej samej pozycji Tomasz Kuszczak. Kariery jednak nie zrobił, występował w kilku przeciętnych klubach polskiej ligi. Obecnie ma podpisany kontrakt z Lechią Gdańsk, ale w tym sezonie nie został zgłoszony do kadry pierwszego zespołu. Drugim bramkarzem był wcześniej wspomniany Tomasz Kuszczak, który miał dobre warunki fizyczne do gry na tej pozycji. Był przymierzany do walki o koszulkę z numerem jeden reprezentacji Polski, ale skończyło się na kilku występach. Jako młody chłopak wyjechał z kraju i zadomowił się w Hercie Berlin i West Bromwich Albion. W tym drugim klubie miał okres bardzo dobrej gry. Wszystko zmieniło się, gdy przeszedł do Manchesteru United. Cały czas był i jest rezerwowym. Gdyby miał więcej odwagi i pomyślał o wcześniejszym odejściu z Old Trafford, teraz zapewne mógłby przebierać w ofertach. W tej chwili nie ma możliwości opuszczenia klubu.

Teraz czas na piłkarzy, którzy nie zawsze mogli grać tam, gdzie chcieli. Przekierowywanie ich z nominalnych pozycji hamowało rozwój piłkarski i w wielu przypadkach nie przynosiło zamierzonych efektów. Coś o tym wiedzą Łukasz Nawotczyński  i Paweł Golański. Pierwszy z nich został źle pokierowany przez obecnego trenera Śląska Wrocław, Oresta Lenczyka. Łukasz to boczny obrońca, a trener w ważnym, jeśli nie najważniejszym, meczu ligowym powołał go do pierwszego zespołu i wystawił na pozycji stopera. Oczywiście, gracz zawiódł i już nigdy nie odbudował wiary w siebie. Grał w Wiśle Kraków, Jagiellonii Białystok i Koronie Kielce, ale za każdym razem nie zdołał się przebić do pierwszej jedenastki. Obecnie występuje w barwach Cracovii. Natomiast Paweł Golański zapowiadał się na znakomitego środkowego obrońcę. Wystąpił w kilku meczach reprezentacji. Miał bardzo ciekawy epizod w FC Steaua Bukareszt. Uważany był za solidnego gracza i miał niewątpliwie udział w sukcesach tej drużyny. Jednak kontrakt wygasł i został mu tylko powrót do polskiej ligi. Łukasz Mierzejewski w „Złotej Drużynie” grał jako snajper i według wszystkich ekspertów radził sobie bardzo dobrze. Był określany jako napastnik, który radził sobie w grze defensywnej. Już jako obrońca zagrał w ponad 100 meczach ekstraklasy. Obecnie gra w greckim klubie AO Kavala. Nie wywalczył jednak sobie miejsca w podstawowym składzie.

Adrian Napierała nie zrobił nawet kariery w ekstraklasie. Miał dużo siły, ale brakowało mu techniki, która jest niezbędna na tej pozycji. Natomiast Sebastian Mila to chyba największy stracony talent w polskiej piłce. Po mistrzostwach Europy został przesunięty z lewej obrony, na pozycję środkowego pomocnika. Był walecznym zawodnikiem, nie odpuszczał przeciwnikowi i miał bardzo dobrą kondycję. Gdyby cały czas grał na poprzedniej pozycji tak jak w zespole Globisza, teraz byłby światowej klasy piłkarzem. Najwięcej satysfakcji przyniosła mu gra w Groclinie, szczególnie w momencie, gdy polski klub walczył w Pucharze UEFA. Wszyscy o nim zapomnieli, gdy zmienił barwy klubowe i dołączył do zespołu Austrii Wiedeń. A dziś w Śląsku jest ostoją drużyny i radzi sobie co najmniej przyzwoicie. Byli też tacy piłkarze, jak: Mateusz  Żytko, Błażej Radler, Marcin Rogalski czy Robert Sierant. Byli za grzeczni, brakowało im ambicji do gry. Nie mieli szansy stać się nawet czołowymi zawodnikami polskiej ligi. Błyszczeli tylko w jednym sezonie. Chociaż sytuacja Rogalskiego była trochę inna. Ten piłkarz miał wielkie serce do gry, ale obdarzony skromnym talentem i umiejętnościami nie dałby rady walczyć o wyższe cele. Wszyscy trzej obecnie reprezentują tylko barwy pierwszoligowych zespołów. Kolejnym przykładem może być Łukasz Madej, który był uznawany za wielki talent na pozycji pomocnika, ale zbyt szybko przestał się rozwijać. 10 lat temu grał tak samo jak w tej chwili. Przyczynić się do tego mogły częste zmiany klubów, ale tylko w niewielkiej części.

Ciekawym przypadkiem jest na pewno Rafał Grzelak. Jest to świetny piłkarz, który miał najlepiej ułożoną lewą nogę ze wszystkich zawodników tego turnieju. Charakteryzowało go przyspieszenie i drybling. Gdyby trafił na swojej drodze bardziej cierpliwych agentów i trenerów,  którzy pomogliby młodemu zawodnikowi odnaleźć się w świecie wielkiej piłki, mógłby teraz należeć do największej śmietanki zarówno polskiego, jak i zagranicznego futbolu. Przemysław Kaźmierczak i Paweł Brożek dokonywali nietrafnych wyborów w swojej karierze. Ten pierwszy przeszedł do Boavisty Porto. Miał tam udany okres. Strzelił kilka bramek i co najważniejsze występował regularnie. Następnie podpisał kontrakt z FC Porto, w którym nie mógł przebić się do pierwszego zespołu. Zanim wrócił do Polski, występował w Vitorii Setubal. Natomiast Paweł Brożek co prawda ma obecnie miejsce w reprezentacji Polski, ale za późno opuścił ekstraklasę.

Łukasz Pachelski był jedynym zawodnikiem z tej drużyny, który już zakończył karierę. Zrobił to w 2006 roku z powodu kontuzji.

Przykłady te doskonale pokazują realia polskiej piłki. Po przedstawieniu całej sytuacji nasuwa się oczywisty wniosek. Większość tych prawie 30-letnich piłkarzy gra w polskich klubach, które niestety w obecnych czasach nie mają dużej renomy na świecie. Można powiedzieć, ze Paweł Brożek pewnie znajdzie się w kadrze na Euro 2012. A co z resztą złotych medalistów? To pytanie pozostanie zagadką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze