Trudno byłoby w ostatnim Komentarzu do Bundesligi nie wspomnieć o najlepszym zespole w Niemczech. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, więc dziś będzie bardzo statystycznie.
Bayern w sezonie 2012/2013 absolutnie zdominował piłkarskie Niemcy. Zaledwie jedna porażka i cztery remisy w 34 meczach. Drużyna Juppa Heynckesa (który został najstarszym trenerem sięgającym po mistrzowską paterę) pobiła i wyrównała kilkanaście rekordów. Oto one:
Najszybciej zapewniony tytuł mistrzowski: 28. kolejka (wcześniej 30., Bayern w sezonach 1972/1973 i 2002/2003);
Najwięcej zwycięstw w historii Bundesligi: 29 (wcześniej 25, Bayern w sezonie 1972/1973 i BVB w sezonie 2011/2012);
Najwięcej punktów w historii Bundesligi: 91 (wcześniej 81, BVB w sezonie 2011/2012);
Największa przewaga nad drugim zespołem: 25 punktów (wcześniej 16, Bayern w sezonie 2002/2003);
Najlepsza defensywa w historii Bundesligi: 18 bramek straconych (wcześniej 21, Bayern w sezonie 2007/2008);
Najlepszy bilans bramek: +80 (wcześniej +64, Bayern w sezonie 1972/1973);
Najdłuższa seria zwycięstw podczas jednego sezonu: 14 (wcześniej 10, M’Gladbach w sezonie 1986/1987 i Wolfsburg w sezonie 2008/2009);
Na pierwszym miejscu od pierwszej do ostatniej kolejki (Bayernowi udawało się już to czterokrotnie);
Najwięcej meczów bez straconego gola: 21 (wcześniej 19, Werder w sezonie 1987/1988 i Bayern w sezonie 2001/2002);
Najmniej porażek: 1 (tak samo jak w sezonie 1986/1987);
Najlepszy start w historii Bundesligi: 8 zwycięstw (wcześniej 7, Bayern w sezonie 1995/1996, Kaiserslautern w sezonie 2001/2002 i Mainz w sezonie 2010/2011);
Najszybciej w historii zdobyty tytuł mistrza jesieni (po 14 kolejkach);
Bez porażki na wyjeździe (jak w sezonie 1986/1987);
Najmniej goli straconych na wyjeździe: 7 (wcześniej 10, Werder Brema w sezonie 1987/1988);
Najwięcej zwycięstw na wyjeździe w historii 15 (wcześniej 11, BVB w sezonach 2010/2011 i 2011/2012, Werder w sezonie 2003/2004, Bayer Leverkusen w sezonie 2010/2011 i Hamburger SV w sezonie 2005/2006);
Najwięcej punktów zdobytych na wyjeździe: 47 (wcześniej 37, BVB w sezonie 2011/2012 i Werder w sezonie 2003/2004);
Najdłuższa passa zwycięstw na wyjeździe: 9 (wcześniej 8, BVB w sezonie 2010/2011);
Co najmniej jeden strzelony gol w każdym meczu (tak samo jak FC Köln w sezonie 1963/1964);
Najlepszy wynik w historii Bundesligi w pierwszych 20 meczach: 51 punktów i bilans bramek +44;
Bayern jako pierwszy nie stracił gola w pięciu pierwszych meczach wyjazdowych;
Najwięcej meczów bez straty gola na wyjeździe: 12 (wcześniej 9);
Najdłuższa seria bez straty gola na wyjeździe: 658 minut;
Najlepsza różnica bramek po połowie sezonu: +37 (wcześniej +33, Bayern w sezonie 2011/2012);
Najmniej goli straconych w pierwszej połowie sezonu: 7 (tyle samo, ile Stuttgart w sezonie 2003/2004);
Najmniej goli straconych na wyjeździe w pierwszej połowie sezonu: 1 (wcześniej 2, Stuttgart w sezonie 2003/2004);
Pięć pierwszych meczów wyjazdowych bez straty gola;
Najlepsza druga połowa sezonu: 49 punktów (wcześniej 47, BVB w sezonie 2011/2012);
Najlepszy start w drugiej połowie sezonu: 14 zwycięstw (wcześniej 7, BVB w sezonie 2011/2012);
Rekord w pierwszych dziesięciu meczach wyjazdowych: 9 zwycięstw i 1 remis;
Najlepsza defensywa w historii po 20 meczach: 7 goli straconych.
Prawda, że robi wrażenie?
***
Rekordy pobili również najlepsi strzelcy Bundesligi. Robert Lewandowski w poprzednim sezonie został najskuteczniejszym Polakiem w Bundeslidze z 22 bramkami strzelonymi w ciągu jednej kampanii. W tym roku dołożył jeszcze dwa trafienia. Natomiast Stefan Kiessling na stałe wpisał się w karty historii Bayeru Leverkusen. Został pierwszym zawodnikiem, który zdobył ponad 21 bramek.
Klubowy kolega Kiesslinga, Andre Schürrle, którym zainteresowana jest Chelsea, zdobył 11 goli, a mógł mieć ich na swoim koncie zdecydowanie więcej. Skrzydłowy Bayeru zmarnował najwięcej okazji do zdobycia bramki ze wszystkich piłkarzy Bundesligi: 20.
Jeśli myślicie, że w dole tabeli obeszło się bez rekordów, to jesteście w błędzie. Greuther Fürth, dla którego był to debiutancki sezon w Bundeslidze, pomimo spadku pozostanie na kartach historii. Jako jedyne nie wygrało żadnego meczu na własnym stadionie (przy okazji – jedna z trybun na Trolli Arena ma ponad 100 lat i znajduje się pod opieką konserwatora zabytków), a do tego przegrało aż 13 razy, czyli najwięcej w historii, jeśli chodzi o klęski na własnym terenie.
***
Przechodząc już do wydarzeń z minionej kolejki, ostatnia statystyka: Bayern pierwszy raz w historii stracił trzy gole w ciągu 10 minut. Wtedy Borussia M’Gladbach prowadziła 3:1. Wydawało się, że będzie to kapitalne widowisko, ale ostatecznie tempo gry nieco spadło. Skończyło się na 3:4, bo Bayern postanowił jednak wrzucić nieco wyższy bieg, aby zapewnić Juppowi Heynckesowi godne pożegnanie z Bundesligą. 67-letni trener urodził się właśnie w Mönchengladbach i w Borussii jako piłkarz trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Niemiec oraz triumfował w Pucharze UEFA. Historia spięła się piękną klamrą, a sam Heynckes na pomeczowej konferencji prasowej nie krył wzruszenia. To był dla niego ostatni, 1011. mecz w Bundeslidze. Czekają go jeszcze dwa finały. Co potem? Sam zainteresowany głośno mówi, że ma oferty z zagranicy, ale biorąc pod uwagę, w jakiej chwale może zejść ze sceny (potrójna korona), bardziej prawdopodobne wydaje się przejście Heynckesa na zasłużoną emeryturę.
Na emeryturę na pewno nie wybiera się Markus Gisdol, choć ostatni mecz kosztował go na pewno kilka lat życia i kilkadziesiąt siwych włosów. Piłkarze i trener Hoffenheim oprócz Hummelsa i Weidenfellera, którzy sprokurowali karne, powinni dziękować Lewandowskiemu, który przy strzale Schmelzera wykonał ruch do piłki. Obrońca BVB strzelił gola, ale Polak był na spalonym, a sędzia uznał, że absorbował uwagę bramkarza. Tylko dzięki temu Hoffenheim zachowuje szanse na utrzymanie. Teraz czekają je baraże z Kaiserslautern Ariela Borysiuka.
Obserwuj autora na Twitterze: @ArturDylewski
***
Na zwieńczenie 50. sezonu Bundesligi czeka nas starcie tytanów w Londynie. W Niemczech wszyscy żyją już tylko tym finałem (poza Sinsheim i Kaiserslautern), więc i my skupmy się już na sobotnim wielkim pojedynku:
Zobacz także:
Lewus to dno i dwa kilometry mułu
Ty też pajacu jeden.
przeczytaj moj nick