Karim Benzema od lat jest cichym bohaterem „Królewskich”. Od ponad dekady stanowi o sile ognia zespołu z Madrytu. Wiadomo, gdy w zespole był Cristiano Ronaldo, to dużo częściej stał w cieniu, był raczej gościem od wnoszenia fortepianu. Gdy Portugalczyka zabrakło, Francuz stał się tym piłkarzem, który zarówno na tym fortepianie gra, jak i tym, kto go wnosi. O jego sposobie poruszania się po boisku, szukania sobie miejsca, technice i pazerności można byłoby mówić godzinami.
Karim Benzema zawitał na Santiago Bernabeu w tym samym okienku transferowym co Cristiano Ronaldo. Przechodząc do drużyny z Madrytu, był jednym z najlepszych zawodników francuskiej ekstraklasy. Nie potrzebował zbyt wiele czasu na aklimatyzację w Hiszpanii. Na przestrzeni lat jego styl gry ewoluował. Musiał. To genialny Portugalczyk był bowiem tym, wokół którego budowano kolejny galaktyczny projekt.
Nić porozumienia Benzemy z Cristiano Ronaldo była jedyna, niepowtarzalna. Ta dwójka szukała się zawsze i wszędzie. Wymienność pozycji, swoboda, gra w ciemno. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że portugalskiej gwieździe z nikim na boisku nie grało się tak dobrze jak z Francuzem. Z nikim nie rozumiał się tak dobrze. Cytując klasyka z gry FIFA: „Ty do mnie, ja do ciebie”.
Wiadomo, wielkie mecze wygrywał Cristiano Ronaldo. To on ciągnął drużynę za uszy, gdy ta była w poważnych tarapatach, jak po przegranym meczu z Wolfsburgiem w 2016 roku. Był liderem pod każdym względem. Jednakże gdyby nie Karim Benzema, to miałby on zdecydowanie mniej zdobytych goli w barwach Realu Madryt. Francuz pracował jak mrówka, zawsze w cieniu. Kreował okazje, otwierał drogę do bramki Portugalczykowi. Zamiast strzelać, podawał. Robił swoją robotę.
Karim Benzema po erze Cristiano Ronaldo
Francuski napastnik „Los Blancos” nie jest typem klasycznej „dziewiątki”, jak chociażby Robert Lewandowski, Erling Haaland czy Harry Kane. Karim Benzema to snajper po prostu stworzony do gry kombinacyjnej, na małej przestrzeni, świetnie czujący się z piłką przy nodze i mający wizję gry, przewidujący zachowania boiskowych rywali. Oglądając mecze Realu Madryt, odnieść można wrażenie, że momentami jest on praktycznie wszędzie. Po opuszczeniu stolicy Hiszpanii przez Cristiano Ronaldo Francuz musiał wziąć wszystko na swoje barki, jeśli chodzi o grę w ofensywnie.
Nieopierzeni Vinicius i Rodrygo, a do tego przeciętny Asensio, słaby Isco i transferowy niewypał Eden Hazard. „Królewscy” nie mają kim straszyć. Został tylko Karim Benzema, który w Madrycie nie ma konkurencji. Każdy napastnik, przychodzący do Realu prędzej czy później, ową rywalizację z francuskim graczem przegrywał. Zadomowił się w ekipie prowadzonej przez Zidane’a i nie zamierza się stamtąd ruszać. Zwłaszcza że rola lidera mu zupełnie nie przeszkadza, co regularnie potwierdza genialnymi występami.
W trudnych chwilach to on ratuje „Los Blancos”. Przykładem jest chociażby ostatni ligowy mecz z Elche. Można powiedzieć, że Real Madryt od trzech lat uzależniony jest od jego trafień.
Desde que se separaron sus caminos…
👉 BENZEMA: 78 goles y 24 asistencias en 132 partidos (en 10.926 minutos). Marca o asiste 1 vez cada 107 minutos.
👉 CRISTIANO: 95 goles y 20 asistencias en 122 partidos (en 10.506 minutos). Marca o asiste 1 vez cada 91 minutos.
— MisterChip (Alexis) (@2010MisterChip) March 16, 2021
Jak widać, od momentu odejścia Cristiano Ronaldo ze stolicy Hiszpanii Karim Benzema rozegrał 132 spotkania, w których zdobył 78 goli i zaliczył 24 asysty. Dla porównania Portugalczyk w Juventusie wystąpił w 122 meczach i strzelił w 95 bramek i zanotował 20 asyst. Trafienie Francuza przeciwko Atalancie było jego 271. w białych barwach. Obecnie jest czwartym najskuteczniejszym strzelcem w historii Realu. Do podium brakuje mu tylko 37 goli (tyle ma Alfredo di Stefano).
Mister Champions
Liga Mistrzów to rozgrywki skrojone wprost dla Realu Madryt. „Królewscy” nieraz już udowodnili, że czują się w nich jak ryba w wodzie. Podobnie jest z Karimem Benzemą, który uwielbia błyszczeć na tych największych scenach. Nie bez powodu przylgnął do niego pseudonim „Mister Champions”. W spotkaniu z włoską Atalantą zdobył gola numer 70. Tym samym został piątym, po Raulu, Lewandowskim, Messim i Cristiano Ronaldo, piłkarzem, który dobił do tej liczby bramek. Do czwartego strzelca wszech czasów brakuje mu już tylko jednego trafienia.
Co ciekawe, Karim Benzema nie zdobył ani jednego gola z rzutu karnego.
Karim Benzema zadebiutował w Lidze Mistrzów w 2005. Dziś strzelił bramkę numer 70, ale co ciekawe, ani jedna nie padła z rzutu karnego. Dla porównania
CR 19
Messi 16
Lewandowski 12Mimo iż wiadomo, że Karim w RM nie jest wyznaczony jako 1, to z pamięci nigdy bym nie powiedział.
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) March 16, 2021
Marcaron a más rivales diferentes en la Champions League #UCL
36 Lionel Messi
35 Cristiano Ronaldo
33 Raúl González
32 KARIM BENZEMA
29 Zlatan Ibrahimovic
28 Robert Lewandowski
27 Thomas Müller— MisterChip (Alexis) (@2010MisterChip) March 16, 2021
Słynny hiszpański statystyk MisterChip przedstawił nam ciekawą informację dotyczącą liczby rywali, którym zawodnicy strzelali bramki. Atalanta Bergamo stała się 32. zespołem, któremu francuski napastnik wbił gola spotkaniu Ligi Mistrzów. Większej liczbie drużyn strzelali tylko Raul (33), Cristiano Ronaldo (35) i Messi (36).
#OJOALDATO – Karim Benzema ha marcado los mismos goles (14) que Cristiano Ronaldo en la Champions League #UCL desde que el jugador portugués se fue a la Juventus. pic.twitter.com/KLOdKMATSt
— MisterChip (Alexis) (@2010MisterChip) March 16, 2021
Ponadto Karim Benzema od momentu odejścia Portugalczyka do Juventusu zdobył tyle samo bramek co on. W ciągu tych trzech sezonów obaj trafiali do siatki rywala po 14 razy. W tym okresie drugim najlepszym strzelcem w tych elitarnych rozgrywkach Realu Madryt jest Rodrygo (5), a dalej plasują się Bale, Casemiro i Sergio Ramos (wszyscy trzej po trzy bramki). Przepaść!
Karim Benzema. Przez wielu niedoceniany, przez wielu nieszanowany, ale to on w trudnym momencie potrafi wziąć ciężar gry na siebie. Stara się być wszędzie i choć czasem nie ma go w odpowiednim miejscu i czasie, to trzeba pamiętać, że w ostatnich latach, gdy trwoga, to do Karima Benzemy.