Spośród wielu klubów w europejskiej piłce media w pierwszej kolejności wymieniają mistrzów własnego podwórka oraz kluby, które triumfowały bądź zasłynęły w Lidze Mistrzów. Kibice każdej z drużyn wierzą w swój zespół do końca, nawet jeśli ostatecznie wyniki nie są zadowalające. Nie inaczej jest na wschodzie Hiszpanii. Kibice Villarrealu nie mogą spoglądać na sytuację w tabeli zeszłego sezonu z uśmiechem na twarzy. Czas wrócić na odpowiednie tory. Panie kapitanie, kierunek puchary!
„Żółta Łódź Podwodna” zboczyła z toru i osiadła na mieliźnie. Nikt nie jest w stanie logicznie wytłumaczyć, dlaczego klub, który co sezon walczył o najwyższe cele, dryfował po dnie tabeli. Odpowiedzi może być kilka, ale biorąc pod uwagę fakt, że w zespole wciąż pozostają klasowi piłkarze, możemy być optymistami. Przyszły sezon na Estadio de la Ceramica zapowiada się niezwykle ciekawie.
Ale jak to? Przecież miały być puchary…
Wyobraź sobie, że jesteś zagorzałym fanem Villarrealu i po sezonie 2017/2018 zapadłeś w śpiączkę. Budzisz się rok później i pierwsze, co robisz, to spoglądasz na tabelę Primera Division. Liga Mistrzów, nie ma. Liga Europejska, nie ma. Co jest? Gdzie oni się podziali? Nagle twój wzrok kieruje się na dolną część tabeli i dochodzi do ciebie, że twoja drużyna uchroniła się przed spadkiem z ligi.
Co pierwsze przychodzi na myśl? Przede wszystkim to, że „Żółta Łódź Podwodna” wzmocniła swoje szeregi wieloma piłkarzami, których zadaniem było podtrzymanie rytmu zespołu i walka o europejskie puchary. Wzmocnienia dokonane przed sezonem przez zarząd Villarrealu wzbudziły podziw. Nazwiska jak Karl Toko-Ekambi, Gerard Moreno czy Santi Cazorla nie są obce żadnemu fanatykowi futbolu.
Co się stało, że nie wyszło? Argumentów mamy mnóstwo, jednak na największą uwagę zasługuje fakt, że zespół trapiły kontuzje. Bruno Soriano i Manu Trigueros, czyli piłkarze, od których często trenerzy zaczynali budowę składu, zmagają się z urazami od dłuższego czasu. Przestoje Santiego Cazorli, do tego liczne sprzedaże. Samu Castillejo zasilił szeregi AC Milan, Denis Cheryshev odszedł na wypożyczenie do Valencii, Rodrigo został ostoją Atletico Madryt. Mało kto potrafił wejść w ich buty.
Szkoleniowiec Villarrealu, Javier Calleja, został wyrzucony z pracy, Luis Garcia Plaza zastąpił go na 42 dni, potem kolejny powrót Calleji. Jedna wielka rewolucja. Piłkarze nie kryli swojego rozgoryczenia i niejednokrotnie przepraszali kibiców za ten fatalny sezon. Żaden element się ze sobą nie zgadzał. Jednego nie można odebrać „Żółtej Łodzi Podwodnej”, dobrych wyników w Lidze Europy. Doszli do ćwierćfinału, gdzie musieli uznać wyższość Valencii, przegrywając w dwumeczu 1:5. Zespół zakończył sezon na 14. miejscu w tabeli z dorobkiem 44 punktów oraz bilansem bramek 49:52. Częstsze stawianie na młodzież oraz mieszanka z doświadczonymi graczami nie wyszła na dobre. W przyszłym sezonie ustalanie kadry zapowiada się najciekawiej.
Bandera na maszt!
Sezon 2018/2019 przeszedł do historii, czas walczyć o powrót na odpowiednie tory. Kibice nie wyobrażają sobie innego scenariusza. Mamy drugą połowę czerwca, a najważniejsza informacja, jaka wypłynęła z klubu, to dołączenie Pablo Fornalsa do West Hamu United. Hiszpan był podstawowym zawodnikiem Javiera Calleji w ubiegłym sezonie i po Santim Cazorli najlepszym piłkarzem drużyny.
Jak zatem wrócić do czołówki? Kibice oczekują wzmocnień. Najgłośniejsze nazwisko krążące wokół Estadio de la Ceramica to Mauro Arambarri. Pomocnik Getafe ma uzupełnić lukę po Fornalsie i stanowić konkurencję dla Vicente Iborry i Javiego Fuego. Prawdopodobne jest odejście na wypożyczenie Santiago Caseresa, dlatego konkurencja w środku pola zostanie skurczona.
Jednym z piłkarzy, którzy pozostawili po sobie dobre wrażenie, jest Alfonso Pedraza. 23-letni Hiszpan w zeszłym sezonie zdobył trzy bramki, czterokrotnie asystując w 34 meczach, a występując na lewej stronie defensywy niełatwo o taki bilans. Dobre występy przykuły uwagę włodarzy Eintrachtu Frankfurt, którzy zarzucili sieci na młodego Hiszpana.
Jednak żeby wygrywać, trzeba zacząć kupować. Dotychczasowe dokonania włodarzy Villarrealu na rynku transferowym są zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale biorąc pod uwagę fakt, że mamy dopiero 20 czerwca, możemy spodziewać się jeszcze niejednego wzmocnienia. Kto wie, czy nie czeka nas niespodzianka? Wszystko zweryfikuje czas.
Mucha suerte y gracias por todo, @pablofornals 💛.
Info en https://t.co/v3azI1zPj8 pic.twitter.com/SoXmJ04aBe
— Villarreal CF (@VillarrealCF) June 14, 2019
Wytoczyć działa, dopiąć do masztu i ognia!
Jednym z problemów Javiera Calleji są bramki. W klubie ma trzech rasowych napastników, jednak żaden z nich nie zdołał udowodnić swojej wartości w stu procentach. Carlos Bacca, który przebywa na wypożyczeniu z AC Milan, zasłynął jeszcze za czasów gry dla Sevilli, dlatego jego powrót na hiszpańskie boiska wydawał się strzałem w dziesiątkę.
Dołączył do zespołu latem 2017 roku. W pierwszym sezonie rozegrał 43 mecze we wszystkich rozgrywkach, 18-krotnie trafiając do siatki i siedem razy asystując. Całkiem przyzwoity wynik jak na napastnika występującego w duecie. O ubiegłym sezonie chciałby jak najszybciej zapomnieć. Trener regularnie sadzał Kolumbijczyka na ławce, a jego bilans w lidze wyniósł 33 mecze, sześć bramek i dwie asysty. Jego udział przy golach wyniósł całe 16%, co dla napastnika o takiej klasie jest wręcz kompromitacją.
Drugim snajperem, jakiego ma do dyspozycji trener, jest Karl Toko Ekambi. 26-letni Kameruńczyk przybył do zespołu Javiera Calleji z Angers z plakietką jednego z najskuteczniejszych napastników Ligue 1 sezonu 2017/2018. Włodarze „Żółtej Łodzi Podwodnej” widzieli w nim naturalnego następcę Cedrika Bakambu, który zimą 2018 roku zamienił Hiszpanię na Chiny. Prawdę mówiąc, jest jedynym napastnikiem, do którego nie można mieć przytyków. Biorąc pod uwagę słaby sezon w wykonaniu zespołu, 43 mecze, 18 goli i siedem asyst we wszystkich rozgrywkach to przyzwoity wynik. Jesteśmy pewni, że Kameruńczyk będzie jeszcze lepszy w następnym sezonie.
I ostatnim napastnikiem, który zasilił Villarreal, jest Gerard Moreno. Zawodnik powracający do zespołu po trzech latach spędzonych w Espanyolu. 27-latek wychodził na boisko najczęściej ze wszystkich snajperów dostępnych w zespole, jednak nie osiągnął liczb, jakich oczekiwali od niego kibice. Dorobek Hiszpana to 49 meczów, 13 goli i trzy asysty. Odchodząc z Espanyolu, cieszył się poważaniem jako jeden z najbardziej obiecujących napastników nadchodzącego sezonu. Plan się nie powiódł, jednak nie wolno przekreślać jego szans, bo w La Liga Santander jest w stanie pokrzyżować plany najskuteczniejszym snajperom.
***
Estadio de la Ceramica nie doświadczy europejskiego futbolu w przyszłym sezonie, ale nie oznacza to, że zapowiada się brak emocji. Zadaniem Javiera Calleji jest odbudowanie ducha zespołu i pozbycie się problemów, jakie dręczyły zawodników w zeszłym sezonie. Coraz bliższy jest powrót kapitana i legendy zespołu, Bruno Soriano, a do pełni sił powraca także Manu Trigueros. Walka o skład będzie niewątpliwie zacięta, ale żeby klub wrócił na odpowiednie tory, potrzeba graczy, którzy będą w stanie wziąć na siebie ciężar całej drużyny. „Żółta Łódź Podwodna” utknęła na mieliźnie, jednak jesteśmy przekonani, że trener i zarząd zrobią wszystko, aby łajba zaczęła się wynurzać.