Kamil Jóźwiak – największy wygrany zgrupowania kadry


Kamil Jóźwiak bardzo dobrze zaprezentował się w obu spotkaniach kadry

9 września 2020 Kamil Jóźwiak – największy wygrany zgrupowania kadry
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Kiedyś bardzo dużo się mówiło, że Polska skrzydłowymi stoi. W ostatnich latach to jednak największy urodzaj mamy na pozycji bramkarza. Za to na skrzydłach grywali przede wszystkim Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki. Nie są oni jednak najmłodsi. Czas poszukać alternatyw, a więc na pierwszy plan od razu rzuca się nazwisko Jóźwiak.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla Kamila Jóźwiaka było to dopiero drugie zgrupowanie pierwszej reprezentacji. Na pierwszym udało mu się zadebiutować. Na boisku znajdował się tylko 4 minuty, ale poczuł, jak smakuje gra z orzełkiem na piersi. To było jednak 10 miesięcy temu, a przez ten czas zmieniło się mnóstwo. Choćby jego pozycja w kadrze, która dzisiaj wygląda na mocną i ugruntowaną.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Powiedzmy sobie szczerze, jesteśmy po dwóch nieudanych meczach kadry. Z Holandią postawiliśmy tzw. wymyślony przez Jose Mourinho autobus, a w ofensywie praktycznie nie istnieliśmy. Za to pozytywne wrażenie zrobił na nas Kamil Jóźwiak. Był jednym z lepszych graczy na boisku. Zdarzały się błędy lub złe decyzje, ale próbował, oddał nawet strzał – Polacy w całym spotkaniu oddali tylko dwa. Cały czas chciał być pod grą, co spowodowało, że był jedną z najjaśniejszych postaci polskiej reprezentacji.

– Mogę być zadowolony. Miałem lekką tremę w meczu z Holandią, ale przeszła po pięciu minutach. Później zacząłem podchodzić do rywala agresywnie, były próby wyjścia do przodu. Trochę żałuję sytuacji, którą miałem. Za szybko oddałem strzał zza pola karnego z prawej nogi. Zbyt pochopnie podjąłem taką decyzję. Mogłem jeszcze podprowadzić piłkę. W meczu klubowym pewnie wybrałbym inne rozwiązanie. Z pola karnego uderzyłbym w kierunku dalszego słupka – tak oceniał swój pierwszy mecz od pierwszej minuty w reprezentacji.

W poniedziałkowy wieczór pokazał także swój potencjał, który z pewnością przewyższa polską ekstraklasę. Przeciwnik trochę słabszy, dlatego miał też więcej pola do popisu, co po prostu wykorzystał. Może się okazać, że to ten mecz będzie kluczowy i zadecyduje o jego wyjeździe na Euro. Wrażenie robiły jego dryblingi i to skuteczne. Na 16 pojedynków, wygrał aż 12. Na dodatek uwagę zwracały, nadzwyczajna łatwość wchodzenia w pojedynki. Do zwieńczenia udanego zgrupowania zabrakło tylko liczb – bramek lub asyst.

Zabrakło mi kropki nad „i”, bo chcę pomagać drużynie liczbami. O strzale z Holandią już wspomniałem. Z Bośnią mogła być asysta, szukałem Kamila Grosickiego. Fajnie, że chłopaki po golach mówili, że to też moja zasługa. Dodatkowo mnie to budowało. Od kolegów i selekcjonera usłyszałem, że w ich oczach zyskałem na tym zgrupowaniu – choć nie brał udziału przy żadnej z bramek, to koledzy, doceniali jego wysiłek, jak sam wspomina bardzo to ceni.

Opcja na Hiszpanię

Imprezą docelową dla Jerzego Brzęczka i jego reprezentacji jest oczywiście Euro, które odbędzie się za rok. Już niecały. Liga Narodów to ostatni dzwonek na testowanie nowych rozwiązań albo też wprowadzanie nowych twarzy. Takie też obejrzeliśmy w spotkaniu z Holandią, gdzie jednym z głównych zadań Kamila Jóźwiaka było ubezpieczanie Bartosza Bereszyńskiego.

Według wielu obserwatorów 22-letni skrzydłowy bardzo dobrze się wywiązał z tej roli. Często pomagał obrońcy Sampdorii. Bardzo możliwe, że podobne rozwiązanie obejrzymy w kolejnych spotkaniach z wyżej notowanymi rywalami. Jako pod tym względem ma więcej walorów niż Sebastian Szymański czy choćby Kamil Grosicki. To wielki plus i kolejny argument, aby dać szansę piłkarzowi z Międzyrzecza na częstsze występy w reprezentacji. Warto wspomnieć, że do niedawna Kamil Jóźwiak to był zawodnik, któremu często nie chciało się wracać do defensywy, odbudowywać ustawienia. Między innymi dlatego nie grał w młodzieżówce Czesława Michniewicza, który twierdził, że skrzydłowy musi popracować nad grą obronną.

Teraz wydaje się, że dojrzał już do pewnych spraw, na czym zyskał w oczach wielu ekspertów, a przede wszystkim selekcjonera. Zobaczymy, co zaproponuje nam Jerzy Brzęczek w pozostałych meczach. Wydaje się jednak, że w spotkaniach z mocniejszymi rywalami obserwować będziemy Kamila Jóźwiaka. Możliwe też, że będzie pierwszym wyborem w meczu z Hiszpanią na Mistrzostwach Europy, gdzie zabezpieczałby Macieja Rybusa lub Arkadiusza Recę.

Regularna gra to podstawa

Po dobrym ubiegłym sezonie, gdzie był jednym z lepszych piłkarzy PKO Ekstraklasy. W większości meczów ciągnął Lecha i trzeba przyznać, że dociągnął na 2. miejsce. Liczby? 8 bramek i 4 asysty. To w końcu był sezon, w którym Kamil Jóźwiak prezentował się dobrze, ale także notował liczby. Jakby tego było mało, w listopadzie dostał powołanie od Jerzego Brzęczka. Jak to jednak bywa w PKO Ekstraklasie, wyróżniasz się, to odchodzisz. Akurat w przypadku Jóźwiaka absolutnie na ten transfer sobie zapracował. Wydaje się, że ten jest kwestią dni, a może godzin.

Jest duże zainteresowanie Anglików, ale jeszcze nic nie zostało ustalone w stu procentach. Rozmowy są w toku. Na razie jestem piłkarzem Lecha Poznań – przekonywał w ostatnim wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl.

Nieważne, jaki to będzie kierunek i jaki klub, najważniejsze jest, aby grał regularnie, a co za tym idzie, rozwijał się. To jest warunek konieczny, aby Jerzy Brzęczek brał pod uwagę Kamila Jóźwiaka. Najprawdopodobniej nowym pracodawcą skrzydłowego będzie Derby County, klub z Championship, a jak się zwykło mówić, to jedna z najtrudniejszych lig świata. I słusznie. To będzie wielka weryfikacja dla Jóźwiaka. Jeśli myśli o wyjeździe na mistrzostwa Europy, to musi wywalczyć sobie miejsce w składzie, bo kolejka zawodników, która czeka na swoją szansę, jest długa.

Mocna rywalizacja

Odkąd Jerzy Brzęczek został selekcjonerem, testował już wielu skrzydłowych. Ich losy potoczyły się bardzo różnie. Przypomnijmy, że w debiucie obecnego selekcjonera na skrzydłach wybiegli Rafał Kurzawa i Jakub Błaszczykowski, a z ławki wszedł Rafał Pietrzak. Teraz nie wyobrażamy sobie takiej obsady tych pozycji. To pokazuje, jak wiele się zmieniło od tego meczu, po którym przecież chwaliliśmy występ Polaków.

W ciągu dwóch lat wypróbowaliśmy ośmiu skrzydłowych, a trzeba przypomnieć, że w niektórych meczach na bokach występował nominalny środkowy pomocnik, Piotr Zieliński. Kamil Jóźwiak musi cały czas utrzymywać dobrą formę, już w nowym klubie, no i oczywiście grać. Poprzez to zgrupowanie na pewno pokazał, że warto go brać pod uwagę w przypadku kadry. W kolejce czekają już choćby Damian Kądzior i Przemysław Frankowski, którzy nie mogli się zjawić na zgrupowaniu.

Nikt nie chce tam siadać, ale spokojnie. Zagrałem dwa niezłe spotkania, ale przede mną praca. Praca i pokora. Znalazłem się w grupie najlepszych zawodników w kraju. Konkurencja jest najwyższa. Będę robił wszystko, żeby grać jak najlepiej w klubie, żeby przełożyło się to na reprezentację. Ale każdy ma swój cel. Moim są występy w pierwszym składzie reprezentacji – odpowiadał zapytany o możliwość siedzenia na ławce w najbliższych meczach Ligi Narodów.

Jeszcze rok temu nie przewidywaliśmy, że Kamil Jóźwiak może być objawieniem tego zgrupowania. Bardzo możliwe, że tymi dwoma dobrymi występami wywalczył sobie bilet na Euro. Musi jednak cały czas oglądać się za siebie, gdyż konkurencja jest wielka. Kamil Jóźwiak pokazał i udowodnił wszystkim, że jest odważny, pracowity i w dobrej formie. Teraz wystarczy tylko, czekać jak potoczy się jego kariera w następnych dniach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze