Kamil Glik – jedyna polska twierdza we Włoszech


28 października 2014 Kamil Glik – jedyna polska twierdza we Włoszech

Nie ulega wątpliwości, że obecnie najlepszym polskim reprezentantem w Serie A jest Kamil Glik. Niestety, „Il Kamillone”, jak zwykli mówić na defensora fani turyńskiego klubu, pozostaje jedyną twierdzą polskiej siły we Włoszech. Pozostali rodacy zostali jakby przyspawani do ławek i nie są w stanie się z nich podnieść.


Udostępnij na Udostępnij na

O tym, że obrońca Torino radzi sobie na Półwyspie Apenińskim świetnie, wie każdy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, jak pokaźną kolonię piłkarzy posiadamy we włoskich rozgrywkach. Szkoda tylko, że ilość nie przekłada się na jakość. Próżno szukać zatem na obcej ziemi drugiego takiego zawodnika jak Glik czy jak kiedyś Boniek.

Cichą nadzieję kibice zaczęli jeszcze pokładać w Piotrze Zielińskim. Młodziutki reprezentant Polski zadebiutował w barwach Udinese w grudniu 2012 roku, mając wtedy zaledwie 18 lat. Wychowanek Ząbkowic Śląskich zaliczył wejście smoka w swoim pierwszym sezonie w Serie A. Zieliński, pomimo bardzo młodego wieku, dostawał szanse na grę od trenera, przy czym należy zaznaczyć, że wpuszczanie na boisko młodzików należy we Włoszech do rzadkości. Co więcej, Piotrek dobrze wykorzystywał nadarzające się okazje, a w jednym z pierwszych występów, w spotkaniu z Parmą, zanotował nawet dwie asysty. Ostatecznie pomocnik „Zebr” zaliczył 319 minut na murawie w całym sezonie, zdobywając przy tym często przyzwoite noty za grę.

Dobra passa Zielińskiego szybko jednak dobiegła końca. W kolejnym sezonie zawodnik częściej grzał ławę, niż wybiegał na boisko. Przedostanie się do pierwszego składu pierwszoligowca okazało się zbyt trudnym zadaniem, więc zdecydowano się na wypożyczenie Piotrka do Empoli, beniaminka Serie A. Wszyscy liczyli, że na Stadio Carlo Castellani piłkarz dostanie więcej okazji, co nie do końca okazało się prawdą. Do tej pory Zieliński zaliczył cztery występy w barwach Empoli, przy czym za każdym razem rozgrywał jedynie po kilka minut. Bynajmniej nie należy tracić jeszcze nadziei, gdyż Zieliński wciąż jest bardzo młodym zawodnikiem i będzie miał pewnie jeszcze nie raz szansę na pokazanie się z dobrej strony.

Podobną historię napisało życie Pawłowi Wszołkowi. Zawodnik, który na początku zapowiadał się wyśmienicie, teraz nie może przebić się ani do wyjściowego składu, ani nie potrafi się załapać na chwilowy występ. W poprzednim sezonie Wszołek był niemalże podstawowym zawodnikiem Sampdorii, a obecnie nie ma na koncie żadnej rozegranej minuty.

Kolejny Polak na Półwyspie Apenińskim, Bartosz Salamon, musiał pogodzić się z rzeczywistością i opuścił szeregi Serie A. Wypożyczenie z Sampdorii do Pescary może jednak wyjść naszemu zawodnikowi na dobre. 23-latek zaliczył do tej pory więcej występów w Serie B niż przez cały sezon gry w Genui. W meczu z FC Bologna zanotował on nawet swoje premierowe trafienie. Można więc mieć nadzieję, że po ograniu się w niższej lidze Bartosz powróci silniejszy do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W nieco gorszej sytuacji znajduje się natomiast Rafał Wolski. Zawodnik zanotował spory regres, bo spod skrzydeł Fiorentiny trafił do 2-ligowego FC Bari. Niestety, tam również nasz zawodnik okupuje ławkę. Największe problemy z występami ma mimo wszystko Tomasz Kupisz. Były piłkarz Jagiellonii Białystok od czasu przybicia do Chievo Werona, czyli od 2 września 2013 roku, kopał piłkę jedynie przez 28 minut gry.

Najsłynniejszym rezerwowym Polakiem w lidze włoskiej jest na chwilę obecną Łukasz Skorupski. Drugi bramkarz AS Roma zaliczył niedawno swój debiut w Lidze Mistrzów w meczu przeciwko Manchesterowi City. Zawodnik stanął między słupkami także w starciu z Juventusem Turyn, lecz wpuścił w tym spotkaniu trzy bramki. I chociaż nie można odmówić umiejętności Skorupskiemu, to nie ma on większych szans na występy póki pierwszym bramkarzem Romy pozostanie De Sanctis.

Jak widać Polakom za granicą, szczególnie we Włoszech, nie jest łatwo. Przebicie się do pierwszego składu drużyny graniczy z cudem, a dogonienie legendy, na jaką wyrasta nam Kamil Glik, będzie niezwykle trudne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze