Kalejdoskop gwiazd PNA


W historii każdych rozgrywek piłkarskich można doliczyć się plejady znakomitych graczy, swoją postawą na boisku, a czasem i poza nim, dającym przykład młodszym kolegom i adeptom futbolu, a swą grą cieszących nawet najbardziej wybrednych kibiców piłki kopanej. Również i w całej historii Pucharu Narodów Afryki pojawiło się wielu znakomitych graczy. Wymienienie ich wszystkich to rzecz iście niemożliwa. Przedstawiamy sylwetki sześciu z nich.


Udostępnij na Udostępnij na

Z ósemką na plecach

W latach 50. i na początku 60. całkiem dobrze w rozgrywkach PNA radziła sobie reprezentacja Etiopii, obecnie uważana za kraj ściśle lekkoatletyczny. Zaś za najlepszego piłkarza w historii kraju uważany jest Mengistu Worku. To właśnie on strzelił dwa gole w jedynym wygranym przez Etiopczyków finale PNA, zresztą zostając królem strzelców tego turnieju z trzema bramkami na koncie.

Całą piłkarską karierę spędził w rodzimym klubie Saint-George SA, założonym w latach 30tych przez rządzących wówczas krajem faszystowskich Włochów. Debiutował w klubie w roku 1957. Przez całą karierę grał z numerem 8 na trykocie, zarówno w klubie, jak i w kadrze. Mimo wielu ofert z klubów włoskich, francuskich oraz z egipskiego Zamaleku, nigdy nie opuścił ligi etiopskiej, podobnie zresztą jak jego poprzednik i trener reprezentacji, Ydnekatchew Tessema. V z przodu koszulki, które jest nieodłączną częścią herbu Saint-George SA, towarzyszyło mu przez całą karierę.

Karierę reprezentacyjną rozpoczął w roku 1958, kończąc ją dwanaście lat później po niepowodzeniu na 7. PNA, gdy Etiopia zajęła ostatnie miejsce w grupie. Jednak jedyne 3 gole na turnieju z roku 1970 dla Etiopii zdobył Worku. W klubie grał jeszcze dwa lata, po czym zawiesił buty na kołku.

Po zakończeniu kariery trenował reprezentację Etiopii, jednak nawet on nie pomógł piłkarzom ze wschodniej Afryki osiągnąć sukcesu z roku 1962. Jednakże w roku 1987 dowodzona przez niego kadra wywalczyła CECAFA Cup (Puchar rozgrywany przez ekipy z środkowej i wschodniej części Czarnego Lądu), będąc jego gospodarzem.

Obecnie Mengistu jest po 60-ce i powoli zaczyna popadać w zapomnienie nawet wśród Etiopczyków. W 2001 roku zachorował na nowotwór. Lekarze dawali mu najwyżej kilka miesięcy życia. Niemożliwym było leczenie tego w Etiopii i wydawało się, że nie ma już ratunku dla legendy etiopskiej piłki. Wtedy pomógł mu rodak, miliarder Mohammed Al. Amoudi, który opłacił podróż do RPA i leczenie tamże. Za to do dziś Worku jest mu wdzięczny.

W 2002 roku, przed kolejną edycją CECAFA Cup, Mengistu został uhonorowany przez CAF, razem z pięcioma innymi legendarnymi piłkarzami z wschodniej Afryki oraz trzema sędziami, w tym Etiopczykiem Tesfaye Gebreyesusem, który gwizdał na trzech edycjach PNA.

Człowiek z Asmary

W latach 60tych prym w PNA wiodła Ghana, jednak to nie jej barwy reprezentował strzelający pod koniec tejże dekady jak na zawołanie Laurent Pokou. Ten napastnik urodził się 8 października 1947 roku w Abidżanie. Debiutował w wieku 18 lat w tamtejszym klubie o nazwie ASEC.

W barwach najbardziej znanego klubu z Wybrzeża Kości Słoniowej grał przez osiem lat. Będąc zawodnikiem ‘Mimosas’ dwukrotnie został królem strzelców Pucharu Narodów Afryki, w roku 1968 strzelając sześciokrotnie, a dwa lata później osiem razy pokonując bramkarzy rywali. Z czternastoma bramkami przewodzi w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii PNA.

Na tym drugim turnieju zabłysnął zwłaszcza w meczu z Etiopią, który WKS wygrało 6:1, a Pokou zdobył aż pięć bramek. Po tym spotkaniu otrzymał pseudonim ‘L’homme d’Asmara’ (‘Człowiek z Asmary’). To właśnie w stolicy Erytrei, która wówczas była etiopską prowincją, rozgrywany był tamten mecz.

W roku 1974 przeniósł się na kontynent europejski, by grać we Francji. Najpierw zakotwiczył w Stade Rennais, gdzie przez dwa sezony potwierdził dobrą formę strzelecką. Następnie na dwa lata przeniósł się do Nancy, gdzie jednak nie strzelał już tak często, ale również rzadko grał. Ostatnie, zresztą średnio udane, dwa lata piłkarskiej kariery spędził znów w Rennes. Mimo wszystko w tym klubie współtworzył czwórkę ‘Afrykańskich Muszkieterów’ wraz z Kameruńczykiem Charlesem Eyoumem, Fantamady Keitą z Mali i Marokańczykiem Hanafim.

Po zakończeniu kariery pracował w Iworyjskim Związku Piłki Nożnej. Obecnie jest jednym z najbardziej znanych na świecie ambasadorów sportu, a piłki nożnej w szczególności z Czarnego Lądu. Niektórzy fachowcy uważają, że za czasów kariery był lepszy niż później sam Roger Milla. Ale to mogą stwierdzić jedynie ci, którzy widzieli go w akcji na PNA 1970 albo w rozgrywkach Ligue 1.

Piłkarz jednego turnieju

W roku 1974 przyzwoicie radziła sobie w rozgrywkach kontynentalnych reprezentacja Zairu (obecnie Demokratyczna Republika Konga). Nie tylko wygrali Puchar Narodów Afryki, ale również wywalczyli awans na Mistrzostwa Świata. Zwłaszcza na tym pierwszym turnieju dobrze sobie radził pewien napastnik. Nazywał się Mulamba N’Daye. Przyszedł na świat 4 listopada 1948 roku.

Gdy na terenie Burkina Faso rozgrywano Puchar Narodów Afryki, wszystkich zasmuciła ogłoszona wówczas wiadomość. Minutą ciszy uczczono wieść, jakoby jeden z czołowych strzelców w historii turnieju zginął w wypadku w kopalni diamentów na terenie Angoli. Jak później się okazało, była to tylko plotka. Ndaye żył na terenie Republiki Południowej Afryki i miał się całkiem dobrze.

Pierwsze wieści o tym zawodniku pochodzą z roku 1973, gdy Ndaye właściwie w pojedynkę pomógł Vita Clubowi z Kinszasy wygrać Puchar Mistrzów Afryki. A przeciwników Zairczycy mieli mocnych, przykładem ghanijskie Asante Kotoko. Swoją klasę potwierdził rok później, gdy przekształcił PNA w teatr jednego aktora. Niesamowici Zairczycy roznieśli między innymi mocną wówczas Zambię, a Ndaye zdobył aż dziewięć goli, co jest do dziś nie pobitym rekordem, jeśli idzie o jeden turniej. Po mistrzostwach Ndaye był wielbiony jak bohater. Został odznaczony Orderem Lamparta – najwyższym wówczas odznaczeniem w Zairze. Jego nazwisko było wymawiane z wielkim szacunkiem w całej Afryce. Również przed Mundialem 1974, na który Zair wywalczył kwalifikacje, nic nie wydawało się niemożliwe. I nawet mimo kiepskiego wyniku osiągniętego wówczas przyszłość piłkarzy z Zairu zdawała się rysować w jasnych barwach.

Tak się jednak nie stało. Chwała Ndaye przyszła zbyt wcześnie na wyjazd do Europy – zresztą ówczesny dyktator Zairu, Mobutu Sese Seko, i tak by na to nie zezwolił – a piłkarze z tamtych czasów nie wiedzieli jeszcze, jak planować przyszłość.

Po zakończeniu kariery próbował swoich sił w zawodzie trenera. Nieudanie zresztą. Jednak gdy w roku 1994 na PNA Afrykański Związek Piłkarski uhonorował go w dwudziestolecie sukcesów reprezentacji Zairu, jego problemy dopiero rozpoczęły się.

W prawej nodze wciąż nosi kule, będące pozostałością po napadzie ze strony żołnierzy – renegatów, którzy zaatakowali go gdy wracał z Tunezji, chcąc go obrabować. Nogę uratowano, jednak do dziś Ndaye utyka. Poza tym za sprawą reżimu dyktatora Ndaye stracił syna i wszystko, co posiadał.

Wciąż żyje, a to zapewne tylko dzięki pewnej rodzinie o złotych sercach, którzy przygarnęli go, gdy tułał się po ulicy, mimo że nie wiedzieli, kim jest. Działo się to na przedmieściach Kapsztadu.

Mimo wszystko jest człowiekiem raczej zapomnianym. W ostatnich latach, gdy o nim słyszano, był bliski pójścia na żebry, by zarobić na chleb. Grający w RPA piłkarze z dawnego Zairu wspomagają go, ale i tak Ndaye pozostaje w zapomnieniu jak wielu przed nim. Brazylijczyk Garrincha oraz reprezentujący Francję Marokańczyk Larbi Ben Barek umierali w nędzy. Obaj zostali pośmiertnie uhonorowani. Na szczęście Mulamba Ndaye został odznaczony przez FIFA w roku 2005.

Ben Badi

W latach 80. wielu było piłkarzy, którzy dobrze sobie radzili w Pucharach Narodów Afryki. Jednym z najlepszych wówczas grających był reprezentujący Wybrzeże Kości Słoniowej Abdoulaye Traore, zwany także Ben Badi, chociaż internet nie podaje, skąd jego pseudonim się wziął.

Urodzony 3 kwietnia 1967 roku Abdoulaye karierę zaczynał tam, gdzie wielu młodych ludzi w Afryce i na innych kontynentach – na ulicy. Tam wypatrzył go łowca talentów z Iworyjskiego klubu Stella Club d’Adjame. Tam musiał spisywać się dobrze, bo już po dwóch sezonach zaledwie 18letniego Traore sprowadził najlepszy klub z WKS, ASEC Abidżan.

W barwach ‘Mimosas’ zagrał jednakże tylko sezon, by przenieść się do Europy. W Sportingu Braga w 12 meczach strzelił aż 7 bramek, by z kolei wyjechać do Francji. Zakotwiczył w FC Metz, jednakże wielkiej kariery tam nie zrobił, gdyż jego następne cztery kluby z tego kraju do najlepszych nie należą: Sete, Sporting Toulon i Olympique Avignon. W tym ostatnim klubie spędził najwięcej czasu, jeśli idzie o Francję – dwa sezony.

W roku 1990 powrócił do ligi iworyjskiej, do tego klubu, z którego wyjechał na cokolwiek nieudany epizod w Europie, ASECu Abidżan. Spędził tam aż sześć lat, przy czym dwukrotnie (lata 1992 i 94) zdobył tytuł króla strzelców ligi. Zresztą szło mu tam ogólnie bardzo dobrze. Sam opisuje jedno z takich wydarzeń:

„W Abidżanie przegrywaliśmy z ghanijskim Asante Kotoko 1:2. Żeby awansować do półfinału Afrykańskiej Ligi Mistrzów, musieliśmy wygrać. Bardzo tego chcieliśmy i udało się. Strzeliłem dwie bramki i wygraliśmy 3:2. Tego dnia trener Troussier na rękach zniósł mnie z boiska. Nigdy nie zapomnę tego obrazka.”

Zanim zakończył karierę, zaliczył jeszcze epizod w Arabii Saudyjskiej, gdzie grał w klubie Al-Urooba Jof przez dwa sezony. Kariery w Europie nie zrobił, ale na własnym kontynencie spisywał się na tyle dobrze, że były kapitan reprezentacji WKS, a obecnie muzyk, Gadji Celi Saint-Joseph powiedział kiedyś, że jego zdaniem Traore był lepszy od Maradony. Może to i przesada, ale ten cytat wiele mówi o umiejętnościach ‘Ben Badiego’.

Napastnik z Kaduny

W pierwszej połowie lat 90.tych jednym z lepszych piłkarzy występujących w Pucharze Narodów Afryki był Nigeryjczyk Rashidi Yekini urodzony 23 października 1964 roku w Kadunie. W barwach reprezentacji Nigerii zdobył 37 bramek, co do dziś jest krajowym rekordem.

Jako 16letni junior dołączył do klubu United Nigerian Textiles Limited, by przejść do silniejszego klubu, Shooting Stars. Po dwóch latach tam przeniósł się do innego klubu z ojczyzny, Abiola Babes. Kolejne trzy sezony minęły i Yakini wyjechał za granicę, do ligi Wybrzeża Kości Słoniowej. Dołączył do klubu Africa Sports Abidżan. Po następnych trzech latach wyjechał do Europy.

W Vitorii Setubal wyrobił sobie znakomitą markę. W każdym z czterech spędzonych tam sezonów pokazywał znakomitą skuteczność. Zdobył nawet tytuł króla strzelców w sezonie 1993/94. Wkrótce przeniósł się do Grecji, ale w Olympiakosie nie znalazł wspólnego języka z kolegami i zmienił klub. Na dwa sezony przeszedł do Sportingu Gijon, gdzie jednak nic nie pokazał, po czym na sezon wrócił do Setubal, ale i tam radził sobie średnio.

Następnym przystankiem w karierze Rashidiego był szwajcarski FC Zurych, gdzie odzyskał dobrą skuteczność, jednakże był to jego ostatni europejski klub. Dwa następne sezony to tunezyjski klub CA Bizertin oraz saudyjskie Al-Shabab. W roku 1999 wrócił do Africa Sports. Po czterech latach zakotwiczył w ojczyźnie. Reprezentował barwy Julius Berger oraz Gateway FC, w którym w roku 2005, w wieku 42 lat zakończył karierę.

Z kolei w reprezentacji Nigerii pierwszy raz pokazał się na Igrzyskach Olimpijskich w roku 1988 rozgrywanych w Seulu. Wystąpił na dwóch Mundialach: w USA w roku 1994, gdzie strzelił pierwszą bramkę dla Nigerii na Mistrzostwach Świata oraz cztery lata później we Francji. W latach 1992 i 1994 był królem strzelców Pucharu Narodów Afryki, strzelając kolejno 4 i 5 bramek. Poza tym w roku 1993 został wybrany najlepszym piłkarzem Afryki.

Egipski Matuzalem

Pod koniec lat 90., a także aż do poprzedniej edycji Pucharu Narodów Afryki w reprezentacji Egiptu grał bardzo ciekawy napastnik. Mowa tu o Hossamie Hassanie. Tenże piłkarz urodził się 10 sierpnia 1966 roku w Kairze. Uważany jest za jednego z najlepszych piłkarzy nie tylko Egiptu, ale i całej Afryce. Ma na koncie najwięcej występów i bramek w reprezentacji kraju (170/80).

Pierwszy raz w lidze egipskiej Hossam Hassan zagrał w roku 1985 w barwach Al-Ahly. Grał tam dobrze, w tym samym roku zadebiutował w reprezentacji narodowej. Po pięciu latach wyjechał do swojego pierwszego europejskiego klubu – PAOKu Saloniki. Jego epizod w Grecji trwał tylko sezon. Hossam przeniósł się do Szwajcarii. W Neuchatelu Xamax pokazał dobrą skuteczność, ale po roku wrócił do ojczyzny.

Znów przywdziewał barwy Al-Ahly, by po ośmiu latach znów wybrać się za granicę. W Al-Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie zagrał ani jednego spotkania i wrócił do Egiptu. Przez cztery lata grał w Zamaleku. Następne dwa sezony to już Al-Masry. Sezon 2006/07 to Tersana Kair, a obecnie reprezentuje barwy Al-Ittihadu Al-Eskandary i zamierza stać się najlepszym strzelcem w historii ligi egipskiej. Na razie jest nim grający w latach 60. Hassan Al.-Shazly.

Lista sukcesów Hossama Hassana jest bardzo długa i całej jej przytaczać nie będę. Wypiszę tylko najważniejsze jego osiągnięcia. Czternaście tytułów mistrza kraju, trzy zwycięstwa w PNA, tytuł króla strzelców PNA 1998 do spółki z Bennym McCarthym z RPA (7 goli), najwięcej występów i bramek w reprezentacji Egiptu(170/80), drugi najlepszy strzelec ligi egipskiej (168), cztery Puchary Egiptu, cztery Afrykańskie Puchary Zdobywców Pucharów, po razie Afrykańska Liga Mistrzów, Arabska Liga Mistrzów oraz Arabski Puchar Zdobywców Pucharów, mistrzostwo Zjednoczonych Emiratów Arabskich, trzeci wśród najlepszych piłkarzy Afryki na przełomie ostatnich 50 lat. To chyba jeden z najbardziej utytułowanych wciąż aktywnych piłkarzy.

Piłkarzem był też jego brat bliźniak, Ibrahim. Grał w podobnych klubach co brat, z tym, że już zakończył karierę. Ibrahim w kadrze zaliczył 125 występów i strzelił 12 bramek. Ostatnia różnica między nimi jest taka, że Hossam to napastnik, zaś Ibrahim grał w obronie. Obaj byli filarami kadry ‘Faraonów’ na Mundialu we Włoszech w roku 1990. Niestety, sympatycznego Egipcjanina na tegorocznym PNA nie zobaczymy, bowiem w roku 2006 zakończył karierę reprezentacyjną.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze