Dla Marcina Kaczmarka niedzielny mecz z Cracovią był ważny z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze- debiutował w zespole Lechii przed gdańską publicznością, a po drugie zaliczył swoje pierwsze trafienie w zespole Jacka Zielińskiego.
Najpierw krótka przemowa trenera, potem rozbieganie, mała gierka w „dziada”, prysznic i szybko do domu, by ciężkim meczu odpocząć w gronie najbliższych. Marcin Kaczmarek nim wyruszył na zasłużony odpoczynek, znalazł jeszcze chwilkę czasu by o swoim debiucie na Traugutta porozmawiać z dziennikarzami.
Jak oceni pan pierwszy mecz Lechii Gdańsk w ekstraklasie przy ul. Traugutta?
Nasz pierwszy mecz u siebie oceniam bardzo dobrze. Trzy punkty były nam bardzo potrzebne, ale cieszy to, że zwycięstwo wywalczyliśmy w ładnym stylu. Byliśmy to jednak winni kibicom, którzy zapełnili cały stadion i przez cały czas nas dopingowali. Chciałbym, żeby kolejne spotkania w naszym wykonaniu były tak dobre, jak to niedzielne.
Komu dedykuje pan to trafienie?
Nie strzelam co prawda zbyt wielu goli, żebym mógł je ciągle komuś dedykować. Ale tą pierwszą bramkę w barwach Lechii zadedykuje żonie, a także córeczce.
Jak ocenia pan szanse biało- zielonych w meczu 4. kolejki ekstraklasy z Polonią Bytom?
Będzie to ciężki, wyjazdowy mecz, który jednak będzie trzeba wygrać. Jesteśmy beniaminkiem, więc punkty powinniśmy zdobywać głównie u siebie, ale na wyjeździe też trzeba walczyć o pełną pulę. Tym bardziej, że z dwóch poprzednich wyjazdów powinniśmy przywieźć znacznie więcej „oczek” niż tylko jedno. Choć z drugiej strony, mamy na razie cztery punkty i z tego powinniśmy się cieszyć.
Notował: