Marcin Kaczmarek był wyróżniającą się postacią w meczu Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok. Jego dobra postawa na nic się zdała, bo łodzianie zaledwie zremisowali i wciąż zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Jakie odczucia miał po spotkaniu podopieczny Artura Skowronka?
Był Pan faulowany w polu karnym rywala? Czy Pana zdaniem za to przewinienie należał się rzut karny dla Widzewa?
Oglądałem tę sytuację podczas udzielania wywiadu dla telewizji i moim zdaniem sędzia mógł podyktować „jedenastkę”. Byłem pociągany za rękę, poczułem kontakt z przeciwnikiem, ocenią to eksperci, ale myślę, że arbiter mógł odgwizdać rzut karny.
W końcówce też było zamieszanie, nie brakowało ostrej walki.
Nie trafiłem w piłkę, mógłby być dobry strzał i później była ta kontrowersyjna sytuacja z moim rzutem karnym. Remisujemy spotkanie i to nas bardzo boli, musimy przede wszystkim wygrywać mecze u siebie, a nie remisować. Jest trudna sytuacja, ale są jeszcze trzy spotkania do rozegrania. Wszystko się może zdarzyć.
Wierzycie, że jeszcze uda się utrzymać? Dziś się nie udało zdobyć kompletu punktów.
Nie udało się, tracimy punkty. Nie ma co ukrywać, musimy patrzeć też na inne zespoły. Wszyscy w tej ósemce walczą jeszcze o utrzymanie, ważne będą wszystkie punkty do samego końca.
Dziś stworzyliście sobie znacznie mniej sytuacji bramkowych niż w poprzednich meczach.
Zgadza się, mało było okazji do zdobycia bramki. Myślę, że walka była, ale nie do końca, bo gdyby było więcej zaangażowania, tobyśmy ten mecz wygrali. Szkoda, bo punkty są niezwykle potrzebne, a gdzie je zdobywać jak nie u siebie?