Kacper Papiernik: Jestem przekonany, że obejrzenie meczu będzie dla nas odprężeniem, momentem psychicznego wyluzowania (WYWIAD)


Porozmawialiśmy z psychologiem sportu o obecnej sytuacji

14 maja 2020 Kacper Papiernik: Jestem przekonany, że obejrzenie meczu będzie dla nas odprężeniem, momentem psychicznego wyluzowania (WYWIAD)

Kilka tygodni temu rozmawialiśmy z Kacprem Papiernikiem – psychologiem sportu — między innymi na temat treningu mentalnego podczas obecnej pandemii koronawirusa. Jednakże rozmówca kilka dni temu postanowił napisać do nas z zapytaniem, czy nie zechcielibyśmy porozmawiać z nim raz jeszcze. Trudno było się nie zgodzić...


Udostępnij na Udostępnij na

Mieliśmy okazję rozmawiać miesiąc temu, ale przed kilkoma dniami odezwał się Pan do mnie z zapytaniem, czy moglibyśmy jeszcze raz porozmawiać. Rozumiem, że chciał Pan coś dopowiedzieć? Coś Pana dręczyło?

Nie tyle dręczyło, ile dawało mi do myślenia. Chodzi o zmiany, jakie zaszły w Polsce po weekendzie majowym. W szczególności mam tu na myśli zniesienie przez nasz rząd obostrzeń dotyczących korzystania z obiektów sportowych o charakterze otwartym, czyli stadionów, boisk i orlików. I zastanawiały mnie tak naprawdę dwie kwestie. Pierwsza dotyczyła ogólnych informacji, czyli liczby zachorowań i zgonów, jakie pojawiają się każdego dnia. Gdyby tak zestawić te liczby z całego tygodnia, które utrzymują się na stałym poziomie, to zastanawiam się, czy znoszenie takich obostrzeń jest rzeczywiście słuszne. Bo trzeba wziąć pod uwagę fakt, że jeśli pozwolimy ludziom swobodnie wyjść na boiska, to jest to w dalszym ciągu spore ryzyko zakażenia się koronawirusem. A co za tym idzie – liczba zachorowań i zgonów może drastycznie wzrosnąć oraz wywołać panikę w społeczeństwie. To jest pierwsza rzecz.

A druga?

Druga kwestia dotyczy elementu informacyjnego, jak korzystać z otwartej infrastruktury sportowej po zniesieniu obostrzeń. Tak naprawdę dopiero kilka dni temu sam z czystej ciekawości zajrzałem na stronę rządową, żeby móc zorientować się, jakie instrukcje są tam przedstawione i ile osób może jednocześnie korzystać z takich obiektów. Jeśli mielibyśmy spojrzeć na portale informacyjne czy media społecznościowe, to takich informacji nie ma. W mojej opinii powinniśmy o to zadbać, uruchamiając jakąś akcję informacyjną o tym, jak korzystać z boisk, aby zapewnić dzieciom, młodzieży oraz dorosłym pełne bezpieczeństwo.

Jak również komfort psychiczny?

Zgadza się. Zwłaszcza że codziennie mam okazję widywać ludzi na spacerze w parku lub będąc na zakupach, którzy coraz mniej respektują pewne założenia. Dla przykładu ilekroć wychodzę na zewnątrz, stosuję się do reżimu sanitarnego. Noszę maseczkę, korzystam z rękawiczek w sklepach, by zminimalizować ryzyko zakażenia. Niestety, coraz częściej można spotkać na ulicy osoby noszące maseczki na brodzie lub niezakrywające nosa. Samodyscyplina w narodzie jest z dnia na dzień coraz mniejsza. Jednak nie dziwi mnie taka postawa, gdyż społeczeństwo, spoglądając na swoje autorytety – polityków, sportowców i celebrytów – kopiuje ich postawy i podchodzi lekceważąco do narzuconych restrykcji. Dlatego też powinno się jeszcze głośniej uświadamiać ludzi, że warto w takich sytuacjach postępować samodzielnie i odpowiedzialnie, z myślą o sobie i najbliższych. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że w parkach należy nosić maseczki, a w lesie już nie trzeba.

Jest wiele nieścisłości…

Niestety. Jest zbyt wiele wątpliwości co do tego, jak powinniśmy się zachowywać we wcześniej wspomnianych miejscach.

Kacper Papiernik: „Dobrze by było, gdyby PZPN poinformował jak najszybciej o tym, co zamierza zrobić” (WYWIAD)

Powinno to być w interesie rządzących?

Powinno to być w interesie nas wszystkich, nie tylko rządzących. Bo powiedzmy sobie szczerze – najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo. Warto do takich sytuacji być psychicznie przygotowanym. Rozmawiajmy ze sobą i wspierajmy się nawzajem, szczególnie w chwilach trudnych, przygnębiających i frustrujących. Miejmy świadomość tego, że przez najbliższe miesiące będziemy żyć w nowej rzeczywistości, do której musimy się stopniowo przyzwyczaić. Zaadoptować.

A propos nowej rzeczywistości – ta również będzie i już nawet jest widoczna w piłce nożnej.

To prawda. Tak samo piłkarze muszą się przyzwyczaić do nowych zwyczajów. Do treningów wracali stopniowo, najpierw trenując indywidualnie, potem w małych grupkach, bez większych kontaktów, a dopiero w tym tygodniu zaczęli mieć normalne treningi. Nowa rzeczywistość może nieco zmienić futbol.

Tym bardziej że nie wiemy, na jakim etapie pandemii obecnie się znajdujemy.

Dokładnie. Zwłaszcza że minister zdrowia cały czas powtarza, że szczyt zachorowań jest dopiero przed nami. A to oznacza, że zachorowań może potencjalnie przybywać. Największe ognisko znajduje się na chwilę obecną na Śląsku i teraz najistotniejsze jest to, aby je skutecznie wygasić. Znajduje się tam kilkanaście klubów piłkarskich, które w niedalekiej przyszłości będą rozgrywały swoje mecze na najwyższym poziomie rozgrywkowym.

Z Anglii dochodzą głosy, że niektórzy piłkarze nie chcą rozgrywać meczów w obawie przed zachorowaniem. Pewien piłkarz powiedział głośno, że patrząc na liczby zachorowań i zgonów, on na boisko nie wyjdzie.

Całkowicie to rozumiem. Weźmy pod uwagę dotychczasową statystykę zachorowań i zgonów w Anglii. Do tej pory zmarło ponad 30 tys. osób spośród 230 tys., czyli prawie co ósma zakażona osoba umiera z powodu koronawirusa. Nie da się ukryć, że działa to na wyobraźnię. Co więcej, to stanowi 1/10 światowego wyniku zgonów z powodu pandemii. To bardzo poważne statystyki, których nie należy ignorować. I nie dziwię się piłkarzom, którzy mają wątpliwości co do bezpieczeństwa rozgrywania meczów. Raheem Sterling wypowiedział się na ten temat, mówiąc, że tutaj trzeba spojrzeć na coś więcej niż wyłącznie na futbol. To nie jest tylko kwestia bezpieczeństwa piłkarzy, ale również ich rodzin, personelu medycznego i innych osób odpowiedzialnych za organizację meczu. Wspominał też o tym, że ma przyjaciół, których członkowie rodziny odeszli z powodu koronawirusa. Taka tragedia dotknęła również jego rodzinę. Dlatego warto zastanowić się nad tym, czy jest sens kontynuować sezon w Anglii, biorąc pod uwagę tak straszne statystyki…

Wiemy, że w Polsce jest inna sytuacja. Liczba zachorowań i zgonów jest nieporównywalnie mniejsza niż w Anglii. Na ten moment wszyscy ligowcy chcą grać. Jednakże czy może dojść do takiej sytuacji, że na ostatniej prostej ktoś będzie chciał zrezygnować?

Trudno się do tego odnieść, trzeba wziąć pod uwagę każdy scenariusz. Jeśli zdecydowano się na wznowienie rozgrywek, to wierzę, że zostało to poparte wieloma godzinami rozmów i dyskusji co do zapewnienia bezpieczeństwa. Z pewnością polscy piłkarze będą mieli gdzieś z tyłu głowy fakt, że może dojść do potencjalnie nagłego wzrostu zachorowań.

Co cały czas jest możliwe…

Oczywiście. Tak samo jak możliwe jest ponowne wstrzymanie rozgrywek. Tego w tym momencie nie wiemy, możemy tylko domniemywać, jak będzie wyglądała sytuacja w najbliższej przyszłości. Niemniej rzeczywistość meczowa i treningowa będą zupełnie inna. Jako kibice musimy być przygotowani na to, że będzie to zupełnie inne widowisko sportowe. Zupełnie inne od tego, do którego się przyzwyczailiśmy.

Gra przy pustych trybunach może nie być zbyt przyjemna. Zarówno dla kibiców przed telewizorami, jak i dla samych piłkarzy.

Zgadza się. Weźmy pod uwagę fakt, że sportowcy przez długi czas nie trenowali normalnie. Domowe treningi indywidualne nie mają tej samej intensywności i systematyczności co treningi klubowe i obawiam się, że może się to odbić na ich formie. A co za tym idzie – widowisko sportowe może stać na niższym poziomie. Kibice powinni być na to przygotowani. Co więcej, zawodnicy prawdopodobnie zmienią swoje dotychczasowe nawyki, aby wzmocnić swoje poczucie bezpieczeństwa na boisku.

Co ma Pan na myśli?

Przykładowym zwyczajem boiskowym może być rezygnacja z tak prostej, choć obrzydliwej dla oka czynności, jak plucie na murawę. W hiszpańskiej La Liga planuje się nawet karę w postaci żółtej kartki za taki czyn. To, czy jest to słuszne czy nie, pozostawiam do indywidualnej oceny, lecz jeśli ma to zwiększyć bezpieczeństwo piłkarzy nawet o 1 proc., to przystałbym na taki warunek. Niemniej ważne jest to, że powolutku, małymi krokami wracamy do tej normalności. Społeczeństwu potrzebna jest choć odrobina odprężenia, mówiąc kolokwialnie, rozerwania się. Codziennie jesteśmy bombardowani informacjami na temat koronawirusa. Możemy już mieć tego dość.

Tak jak Pan mówił w naszym pierwszym wywiadzie – człowiek może od tego napływu informacji po prostu zgłupieć.

Jestem przekonany, że obejrzenie meczu będzie dla nas takim odprężeniem, momentem psychicznego wyluzowania. Zapomnimy chociaż na chwilę o pandemii. Będziemy mogli choć trochę przypomnieć sobie, jak funkcjonowaliśmy w codzienności. Ale mogą to nie być takie same emocje jak wcześniej.

W Niemczech już w sobotę rusza Bundesliga. Można się spotkać z głosami, jakoby miało to być spowodowane między innymi tym, że ludzie spragnieni są rozrywki. A futbol to tam rozrywka przez wielkie R. Szczególnie że z tego, co mi wiadomo, Niemcy są bardzo zdyscyplinowani. Jak u nas się mówiło, by zostać w domu, tam respektowano to niemalże stuprocentowo. Jak ktoś wychodził na zewnątrz, to wyłącznie w jakimś ważnym celu.

Niemcy jako naród są bardzo zdyscyplinowani. Do pewnych rzeczy, szczególnie do kwestii bezpieczeństwa, podchodzą bardzo poważnie.

Nasi sąsiedzi z zachodu mają inną mentalność?

Zgadza się. Mają inną mentalność, która sięga już niemalże kilkudziesięciu lat. To jest proces, który cały czas się rozwija. Weźmy pod uwagę również statystyki. Niemcy decydują się na powrót rozgrywek, mając w przeciwieństwie do Anglii znacznie mniejszą liczbę zgonów. Na Wyspach mamy ponad 30 tys. zgonów na 223 tys. zachorowań, a w Niemczech „zaledwie” 7600 zgonów na 173 tys. zachorowań. Jest to zupełnie inna skala – 13,45 proc. do 4,39 proc. Zwłaszcza że Niemcy mają już szczyt zachorowań prawdopodobnie za sobą i są znacznie lepiej przygotowani do wznowienia rozgrywek niż Anglicy.

Czyli w Niemczech podjęto dobrą decyzję?

Decyzja o ponownym uruchomieniu Bundesligi była bardzo dobrze przemyślana – zarówno między rządem oraz związkami sportowymi, jak i między opozycją. Często widnieją informacje o całkowitej współpracy niemieckich polityków i wyłączeniu wszelkich podziałów. To też jest bardzo ważne. Dzięki temu społeczeństwo widzi tę polityczną solidarność i czują się spokojniejsze. A to tylko pomaga w powrocie do normalności.

Wróćmy jeszcze na koniec na nasze polskie podwórko. Jeśli chodzi o niższe ligi, to one już zakończyły rozgrywki. Szczebel centralny już niedługo je wznowi. Pozostaje tylko III liga, o której wiadomo tylko tyle, że prawdopodobnie o jej starcie zadecydują indywidualnie związki wojewódzkie. Konkretów niestety brak.

Cieszę się, że ostateczną decyzję podejmą związki. One znacznie lepiej wiedzą, jak wygląda sytuacja na własnym podwórku. W tym momencie trudno mówić o wznowieniu rozgrywek III ligi np. na Śląsku. Liczba drużyn na tym poziomie jest zdecydowanie większa niż na szczeblu centralnym i trudno będzie przebadać wszystkich piłkarzy. Trzeba też zapewnić większą liczbę personelu medycznego, sędziów. Piłkarze ze szczebla centralnego pewnie zostaną na ostatniej prostej poddani kwarantannie, a to w III lidze jest prawdopodobnie niemożliwe. Dobrze się stało, że w ogóle taką decyzję podjęto. Piłkarze będą teraz wiedzieć, na czym stoją.

Spokojniejsi na pewno nie są ci, którzy bronią się przed spadkiem, bo mówiło się nawet o przerwaniu rozgrywek i respektowaniu spadków oraz awansów…

Dla pełnego komfortu psychicznego spadki nie powinny być brane pod uwagę. Awanse – owszem. Warto nagrodzić najlepsze drużyny. Natomiast te, które miały się bronić przed spadkiem, powinny mieć szansę pozostania na tym samym poziomie rozgrywkowym. Nie miały one szansy walki o utrzymanie i karanie ich zakończeniem rozgrywek oraz spadkiem do niższej ligi nie byłoby sprawiedliwe.

Ale nie uważa Pan, że decyzje odnośnie do III ligi powinny zostać podjęte nieco szybciej? Najlepiej w ten sam dzień co decyzje dotyczące niższych lig?

Zgadza się. Najważniejsze jest, by wojewódzkie związki podjęły teraz decyzje, patrząc w pierwszej kolejności na bezpieczeństwo piłkarzy. Kolejna kwestia – by żaden klub nie został skrzywdzony. Wiadomo, że ligi mogą być nieco powiększone i prawdopodobnie tak będzie. To może nie najlepsze, ale najrozsądniejsze rozwiązanie.

Zawsze to jakieś urozmaicenie.

Dokładnie. Kto wie, być może to doda trochę kolorytu rozgrywkom. Zawsze warto w takiej sytuacji szukać pozytywów.

***

Podczas autoryzacji wywiadu nasz rozmówca postanowił wystosować pewien apel.

„Mam jeszcze delikatną prośbę. Jeśli to jest możliwe, to proszę na koniec artykułu załączyć link do strony rządowej odnośnie do obostrzeń sportowych od 4 maja. Tam znajdują się wytyczne, jak korzystać z infrastruktury sportowej oraz ile osób jednocześnie może z tych obiektów korzystać. Warto w ten sposób szerzyć wartościową informację i zadbać o bezpieczeństwo pasjonatów sportu”.

Wspomniane rządowe wytyczne można znaleźć, klikając TUTAJ.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze