Juventus i Allegri – to już razem nie działa


Po wstydliwej porażce z Maccabi w Lidze Mistrzów nadchodzą czarne chmury nad Turyn

12 października 2022 Juventus i Allegri – to już razem nie działa
rompipallone.it

Wyjazd do Hajfy był niezwykle istotny dla „Starej Damy”. Juventus słabo zaczął Ligę Mistrzów od porażek z PSG i Benficą. Wszystko miało naprawić podwójne zwycięstwo nad Maccabi. O ile udało się to zrobić w Turynie, o tyle w Izraelu już nie. „Juve” wstydliwie przegrało 0:2 i w ten sposób praktycznie zamknęło sobie drzwi do fazy pucharowej. Czy to powolny koniec połączenia włoskiej drużyny z Massimiliano Allegrim?


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze kilka lat temu Juventus miał niezwykle wysokie ambicje. Ówczesny wielokrotny mistrz Włoch wyrastał wyraźnie ponad swoje podwórko i marzył o czymś więcej. Tym czymś było wygranie Ligi Mistrzów. W ciągu ostatnich dziesięciu lat „Stara Dama” dwukrotnie znajdywała się w finale tych rozgrywek. Niestety kończyło się to dla niej porażkami. Ostatni raz znalazła się w tym najważniejszym meczu Champions League w 2017 roku. Od tego momentu dochodziła maksymalnie do ćwierćfinału. A teraz może pierwszy raz od dziewięciu lat skończyć swoją przygodę z najważniejszymi rozgrywkami w Europie na fazie grupowej.

Juventus przegrywa w Hajfie

Najwięksi izraelscy optymiści nie przewidywali, że Maccabi Hajfa będzie w stanie pokonać Juventus. Pewnie byli tacy, którzy marzyli o urwaniu punktów utytułowanemu włoskiemu klubowi. Wygrać z nim 2:0? Niemożliwe. A jednak to się udało, i to w dość wstydliwy sposób dla Włochów, którzy byli całkowicie bezradni. W zasadzie do momentu straty drugiego gola oraz cofnięcia się gospodarzy Włosi nie mieli żadnych konkretnych okazji bramkowych. Za to Izraelczycy grali bardzo swobodnie i wykorzystywali skrupulatnie błędy gości.

Rażące były straty piłek w środku pola, które umożliwiały Maccabi szybkie ataki. Mimo wpuszczenia dwóch goli Wojciecha Szczęsnego można nazwać małym bohaterem, bo bez niego w bramce do przerwy mogłoby być więcej niż 0:2. Z kolei w drugiej części meczu, jak już Juventus doszedł do głosu, to niewiele się zmieniło. Trudno było gościom wymyślić coś więcej niż poszukania wrzutek w pole karne. Do tego dochodziły sporadyczne strzały z dystansu, które nie robiły krzywdy bramkarzowi gospodarzy.

Moglibyśmy tutaj jeszcze dodać kwestie sędziowskie. Jednak kiedy już szukasz usprawiedliwień w decyzjach arbitra, to też nie świadczy dobrze o twoim piłkarskim położeniu. Porażka w Hajfie przejdzie do historii. „Juve” pierwszy raz w Lidze Mistrzów po czterech meczach fazy grupowej ma na swoim koncie trzy porażki.

Przegrana z Maccabi Hajfa oznacza, że Juventus praktycznie wypisał się z awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów. W swojej grupie jest na 3. miejscu z dorobkiem trzech punktów. Ale będące na czele PSG i Benfica mają po osiem punktów. Obie te ekipy mają w terminarzu mecz z mistrzem Izraela. „Stara Dama” może się już tylko łudzić…

Pomysły Allegriego już nie działają

Drugie podejście do Juventusu Massimiliano Allegriego jest fatalne. Jeszcze kilka lat temu taktyka opierająca się na minimalnym zwycięstwie działała. Dodatkowo szczelna obrona pozwalała na takie założenia. Po latach gry w ten sposób kibice poczuli znudzenie. Chcieli zobaczyć swój klub grający odważniej, ale późniejsze zmiany szkoleniowców nie wpłynęły na poprawę gry „Juve”. Zwłaszcza patrząc na klub w Lidze Mistrzów. Powrót 55-letniego trenera miał przywrócić „Starą Damę” na właściwe miejsce w Serie A, a jednocześnie poprawić jej sytuację w Europie. Już teraz wiemy, że to się nie uda.

Na własnym podwórku Juventus z ostatnich pięciu meczów wygrał tylko jeden. Ogólnie przegrał dwa mecze i zremisował cztery. W tabeli jest na 7. miejscu ze stratą dziesięciu punktów do lidera. Siedem punktów brakuje mu do 4. miejsca premiowanego grą w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. Nawet o to może być trudno, jeżeli wciąż będą problemy z wygrywaniem meczów.

Dlaczego taktyka „Juve” nie działa? Zapytaliśmy o to Michele’a Tossaniego: – Myślę, że największym problemem jest to, że taktyka Allegriego nie pasuje już do współczesnego futbolu. Pozwolę sobie porównać go do Spallettiego. Trener Napoli zaktualizował swoją wiedzę, podczas gdy trener „Juve” wygląda na ucznia, który nie odrobił pracy domowej. Przez to z taktycznego punktu widzenia problemów jest wiele…

Wydaje się, że największym problemem Juventusu jest zbyt duża wiara trenera w stare sposoby. Dawniej wszystko pod tym względem działało i spowodowało dominację „Juve” we Włoszech. Dzisiaj tak naprawdę Allegri nie ma w środku pola takich wykonawców jak dawniej. Na dokładkę wystarczy sobie przypomnieć początek sezonu, w którym środkowi pomocnicy mieli problem z rozgrywaniem. Dopiero małą receptą na to było ściągnięcie na ostatnią chwilę Leandro Paredesa. Jednak to był tylko chwilowy zastrzyk świeżości.

Tutaj musimy się zgodzić z naszym ekspertem. Przez braki świeżych pomysłów Allegriego cierpi cała drużyna. A w tej chwili najbardziej lider, który miał być odpowiedzialny za gole dla Juventusu.

Co się stało z Vlahoviciem?

W styczniu Dusan Vlahović zamienił Fiorentinę na Juventus. Serb trafił w dziesiątkę i z miejsca zaczął znaczyć o sile ofensywnej w nowym zespole. Przypomnijmy, za 22-latka „Juve” zapłaciło ok. 80 mln euro. W pierwszym półroczu gry w nowym otoczeniu młody napastnik zdobył siedem goli w lidze. Do tego dołożył jeszcze po jednym trafieniu w Lidze Mistrzów i Pucharze Włoch. Obecnie w lidze włoskiej nie można mieć pretensji do niego, bo w ośmiu meczach zdobył pięć goli. Jednak wyraźnie widać jego słabszą grę w europejskich pucharach.

Dodatkowo same bramki we Włoszech też nie wpływają wybitnie na ocenę Serba. Choć jest wielu ekspertów, którzy go bronią. Widzą problem nie w samej grze Vlahovicia, ale całego zespołu. To sprawia, że 22-latek męczy się na boisku. Nieraz widzieliśmy obrazki, w których widać wyraźne sfrustrowanie na twarzy napastnika Juventusu. Wspominaliśmy już o jego golach w Serie A. Dodajmy, że cztery z pięciu trafień zanotował w sierpniu.

O dyspozycję Serba zapytaliśmy Claudio Mutkę, redaktora Calcio Merito: – Rzeczywiście, Vlahović wygląda w tym sezonie źle. Nawet pomimo pięknych bramek z rzutów wolnych. Jednak to chyba szerszy problem, bo wielu obserwatorów uważa, że w Turynie popełniono błędy podczas okresu przygotowawczego i dlatego też ten zespół fatalnie wygląda. Przykładowo Milik czy Bremer spędzili go w starych klubach i fizycznie wyglądają zdecydowanie lepiej. W mojej opinii Dusan potrzebowałby dojść do lepszej formy fizycznej. Problem w tym, że nie bardzo jest kiedy.

Mamy okres przed mundialem, gdy ten terminarz jest napięty i wielu sądzi, że to właśnie teraz rozstrzygnąć się mogą losy scudetto. Serbia jedzie na mundial, więc też tej mundialowej przerwy Dusan nie będzie mógł wykorzystać, by dojść do siebie. Myślę, że to główna przyczyna, dlaczego tak źle wygląda.

Być może na Serba działa jeszcze jeden fakt. W obecnym sezonie większość goli dla Juventusu zdobywają napastnicy. Nie ma za dużo pomocy w zdobywaniu goli od zawodników z drugiej linii. Bramki nie rozkładają się na większą liczbę goli. Powoduje to, że przeciwnicy bardziej skupiają się na Vlahoviciu i towarzyszącemu mu partnerowi w ataku. To też musi się odbijać na 22-latku, patrząc na obciążenie terminarza. Nie jest on w stanie tyle walczyć z obrońcami co trzy dni.

Juventus nie pomógł Allegriemu?

Wchodzimy jeszcze na jeden temat, który w zasadzie poruszył sam Andrea Agnelli po przegranej z Maccabi Hajfa. Prezes Juventusu bronił swojego trenera. Uważa on, że porażka i obecna forma „Starej Damy” nie zależą wyłącznie od szkoleniowca. Również forma piłkarzy nie pomaga w otrząśnięciu się z kryzysu, a jeszcze władze klubu same widzą w sobie winę. Allegri nie otrzymał odpowiedniego wsparcia. Zarówno w okienku transferowym, jak i poza nim.

To trudna noc i trudny okres. Trzeba to przeanalizować w całości. To moment, by wziąć odpowiedzialność, i dlatego tu jestem. Wstydzę się i jestem zły, ale mam świadomość, że to gra zespołowa. Wygrywamy i przegrywamy razem, a my musimy zacząć od tej zasady. W takiej sytuacji problemem nie jest jeden człowiek. Andrea Agnelli po meczu z Maccabi

Dobrze, że władze Juventusu wzięły część winy na siebie. Trzeba się tutaj zgodzić, że nie pomogły odpowiednio trenerowi. Większość letnich transferów była dokonywana dosyć późno. Wystarczy sobie przypomnieć, kiedy do Turynu trafił Milik, a jak długo spekulowano o nowym napastniku dla „Juve”. Późno zareagowano na kontuzję Paula Pogby, który miał być nowym liderem drugiej linii. Sami piłkarze też mają świadomość własnych problemów z formą. Tylko czy to trener nie powinien być odpowiedzialny za wyciągnięcie ich z dołka?

Można szukać na siłę linii obrony dla Massimiliano Allegriego. Transfery robione zbyt późno, może jakaś zbyt wolna reakcja na prośby trenera. Jednocześnie trzeba zauważyć, że z częścią kłopotów 55-latek mierzył się od dłuższego czasu. Był świadomy pewnych braków, a mimo to szedł dalej w swój wcześniej założony pomysł. Jak słusznie zauważył wyżej Claudio Mutka, „Juve” ma duże problemy fizyczne, co dobrze pokazuje Liga Mistrzów. W pierwszej połowie Maccabi Włochów zabiegało. Rzuciło się na przyjezdnych i osiągnęło swoje. Nie trzeba dużego nakładu sił, aby pokonać „Starą Damę”.

Allegri musi odejść?

Wydaje się, że jeżeli trener nie jest w stanie wyciągnąć drużyny z kryzysu po paru miesiącach, to jego pozycja jest zagrożona. W tym momencie inaczej myślą władze Juventusu. Prezes Agnelli wypowiadał się na temat zaufania do pracy Allegriego. Zapewne najbliższy miesiąc zdecyduje o tym, czy faktycznie ten poziom zaufania nie spadnie. Przed „Starą Damą” bardzo ważne mecze. Liga Mistrzów już jest na straconej pozycji. W Serie A sytuacja też nie jest najciekawsza, patrząc na formę innych konkurentów.

Czy już teraz Allegri powinien odejść? A może Juventus daje sobie czas na znalezienie właściwego następcy? O to zapytaliśmy naszych ekspertów: – Myślę, że przyszłość Agnellego jest powiązana z Allegrim… Prezes Juventusu wybrał na trenera 55-latka, a teraz jego zwolnienie oznaczałoby zaprzeczeniu własnemu wyborowi – odpowiada Tossani.

Trudno powiedzieć. Kibice by tego chcieli. Natomiast Maxa łączy z Juventusem wysoki kontrakt i kwota zerwania go wyniosłaby bodaj ponad 30 mln euro. Z drugiej strony brak awansu do Ligi Mistrzów i przegrana scudetto to straty rzędu 100 mln euro. Pytanie więc, czy lepiej zaryzykować i znaleźć kogoś nowego, świeżego czy jednak męczyć się z tym sztywnym, archaicznym Allegrim.

Osobiście podziękowałbym Allegriemu. Tam brakuje pomysłu na grę, zawodnicy wyglądają ciężko. Na naszych oczach Juventus jest zwyczajnie ośmieszany, a jedyny pomysł trenera na naprawę sytuacji to karne zgrupowanie. Ktoś może powiedzieć, że Pogba czy Chiesa nadal są kontuzjowani. To nie zmienia faktu, że „Juve” gra sztywno, asekuracyjnie, tak by nie stracić bramki. Jednocześnie jednak ich nie zdobywa – dodaje Mutka.

Najbliższe mecze zapewne pokażą, czy Agnelli dalej będzie trzymał się słuszności swojej decyzji o przywróceniu Allegriego na posadę trenera Juventusu. Jeżeli nie będzie poprawy wyników, to nic nie powinno być w stanie powstrzymać władz „Starej Damy” przed zmianą trenera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze