Nawet najwięksi optymiści w gronie kibicowskim FC Koln nie przypuszczali chyba, że Jonas Hector, który miał już na biurku ofertę z Borussii Dortmund, zdecyduje się na przedłużenie wygasającej umowy z obecną drużyną. Czy rzeczywiście zrobił dobrze dla swojej piłkarskiej kariery?
Drugoligowiec reprezentantem Niemiec?
Niezbyt często zdarza się taka sytuacja, aby zawodnik grający na drugim szczeblu rozgrywek ligowych był powoływany do reprezentacji kraju, a już tym bardziej do reprezentacji Niemiec. Nie od dziś bowiem wiadomo, że nasi zachodni sąsiedzi mają bardzo szeroki skład. Tym bardziej więc byłoby mało prawdopodobne, żeby zawodnik reprezentujący barwy drużyny rozgrywającej mecze w drugiej Bundeslidze znalazł miejsce w kadrze Joachima Loewa. Wyjątkiem może być stoper FC Koln, który od lat jest podstawowym lewym obrońcą w drużynie „Jogiego”, więc wypracował on sobie już dobre zdanie u niemieckiego szkoleniowca.
Na korzyść zawodnika FC Koln działa również kulejąca pozycja lewego obrońcy w kadrze Loewa. Łapie się do niej jedynie wspomniany Hector i Marvin Plattenhardt. Tak więc tylko zawodnik berlińskiej Herthy może rywalizować o miejsce w reprezentacji Niemiec.
Trzeba jednak wspomnieć, że Plattenhardt w ostatnich sparingach drużyny narodowej pokazał się z bardzo dobrej strony. Tak więc niekoniecznie Hector w najbliższych latach będzie pierwszym wyborem trenera reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów.
Przywiązanie do FC Koeln
Jonas Hector prosto po podpisaniu kontraktu uzasadnił swoją decyzję o pozostaniu w Kolonii.
– Kolonia pozwoliła mi trafić z ligi regionalnej do reprezentacji Niemiec. Wiele mnie łączy z tym klubem, uwielbiam również żyć w tym mieście. Mógłbym odejść do innego klubu, ale nie czułbym się z tym dobrze. W ostatnich tygodniach dużo rozmawiałem z klubem i miałem czas, by to przemyśleć. Decyzja jest jasna: należę do FC Koln i chcę w nim grać w nowym sezonie, dla tych kibiców.
Takim podejściem do swojej kariery zyskał na pewno wielu fanów. Mimo że miał oferty z takich gigantów jak Bayern Monachium i Borussia Dortmund, postanowił zostać w obecnym klubie i bić się w następnym sezonie o powrót do ligowej elity.
Patrząc przez pryzmat tego, czy dostawałby szanse gry w zespołach, które były nim zainteresowane, to jest to sprawa dyskusyjna. Z pewnością tych szans nie byłoby wiele w zespole mistrza Niemiec, tam na lewej obronie rządzi przecież David Alaba, który nie zamierza oddać swojej pozycji.
Z kolei w Borussii Dortmund takie szanse otrzymywałby z pewnością. W zespole „Dumy Westfalii” są wielkie problemy ze zaspokojeniem lewej linii obrony. Jeremy Toljan to raczej prawy obrońca, Raphael Guerreiro nie przykłada się do treningów, a kapitan drużyny, Marcel Schmelzer, ma obecnie pewne problemy, przez które ostatni mecz ligowy oglądał z trybun. Z konieczności na tej pozycji wystąpił Manuel Akanji, który spisał się jednak rewelacyjnie i niewykluczone, że tam pozostanie. Jednak Borussia będzie szukała jeszcze lewego stopera.
Decyzja o zmianie klubu mogła być równoznaczna z późniejszą utratą miejsca w kadrze Joachima Loewa. Z drugiej strony, na mundial pojechałby na pewno.
Myślę, że nie tylko kibice spojrzą inaczej na tego zawodnika, mając na uwadze oczywiście przedłużenie kontraktu, ale również sam „Jogi” będzie miał z tyłu głowy to, jak Hector zachował się w bardzo trudnej sytuacji dla całego zespołu. Nie stchórzył i nie podjął decyzji o uciekaniu z tonącego okrętu. Tym samym zachował się jak prawdziwy kapitan.
Koniec marzeń o grze w europejskich pucharach?
Prawdy nie oszukamy, ponieważ Hector grał już w Lidze Europy i to jeszcze w tym sezonie, w barwach zespołu z RheiEnergieStadion. Nie miał jednak dobrych wspomnień związanych z europejskimi rozgrywkami. Zakończył on swoją przygodę już na fazie grupowej, co i tak było bardzo dużym osiągnięciem jak na spadkowicza Bundesligi.
Hector swojego wieku już nie ukryje. Ma 27 lat i po przedłużeniu kontraktu do 2022 roku będzie musiał myśleć o zakończeniu swojej kariery. W takim wieku, w jakim jest obecnie, warto jednak zaryzykować i przenieść się do lepszego, a nawet topowego europejskiego klubu. Jak mówi polskie przysłowie – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Nawiązując do kariery Hectora, można wnioskować, że przez brak podjęcia tego ryzyka, wyrzekł się zdobywania trofeów.
Wielu ekspertów twierdzi, że wiek 28 lat to najlepszy wiek dla obrońcy, ponieważ zawodnik jest wówczas na tyle dojrzały, że nie popełnia prostych błędów i posiada cenne doświadczenie. Tak jest również w przypadku lewego obrońcy FC Koln.
Tak więc trudno oceniać decyzję Hectora o przedłużeniu umowy z obecnym klubem. Wydaje się, że jednak jest więcej plusów po tej stronie niż minusów. Nie ukrywajmy, że niewiele zawodników zdecydowałoby się pozostać w klubie spadającym do drugiej ligi. Tym bardziej, gdyby mieliby na biurku ofertę z Borussii Dortmund.
Co z resztą zawodników?
Ciekawie może być z Timo Hornem, który ma podobną sytuację jak Jonas Hector. 24-latkiem również poważnie interesuje się zespół „Żółto-Czarnych”, a sam Niemiec trafił do pierwszej drużyny FC Koln po dwóch sezonach gry w drugim zespole. Horn również przeszedł całą ścieżkę awansu Kolonii do Bundesligi. Był on bowiem podstawowym bramkarzem od czasów Regionalligi, do czasów dzisiejszych (Bundesligi).
Nie wydaje się jednak, żeby Horn pozostał w FC Koln, ponieważ ten zawodnik ma jeszcze wiele do udowodnienia w swojej karierze, ma dopiero 24 lata. Już latem, jeżeli spadek Kolonii będzie oficjalny, w kontrakt Horna wejdzie w życie klauzula, umożliwiająca mu odejście z klubu za około 12-14 milionów euro.
Coraz głośniej z kolei mówi się o odejściu z klubu Bittencourta do Werderu Brema, a Heintza do Schalke. Tak więc nie wszyscy zawodnicy mają w głowach pozostać w klubie i walczyć o szybki powrót do Bundesligi.
Miejmy jednak nadzieję, że ci zawodnicy, którym dane jest zostać w drużynie „Kozłów”, to w niej zostaną, a ci, którzy chcą odejść, to odejdą. Bardzo ważne przed nowym sezonem będzie skompletowanie kadry na bój o zajęcie 1-3 miejsca.
Wydaje się, że po FC Koln jak najbardziej możemy spodziewać się szybkiego come backu do rozgrywek pierwszoligowych, a już na pewno bardziej niż po HSV.