Jeszcze nie stratny – Piotr Samiec-Talar. Cichy bohater kolejki #7


Ofensor Śląska Wrocław był już przez wielu skreślony, ale początek sezonu przywraca nadzieję wszystkim zawiedzionym i zrezygnowanym

5 września 2023 Jeszcze nie stratny – Piotr Samiec-Talar. Cichy bohater kolejki #7
Mateusz Porzucek / PressFocus

Piotr Samiec-Talar notuje naprawdę dobry start kampanii 2023/2024. Jednokrotny młodzieżowy reprezentant Polski po siedmiu kolejkach, w których wystąpił tak naprawdę sześciokrotnie, zgromadził już trzy asysty i dołożył jedną bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej. W zeszłą niedzielę, w starciu na szczycie tabeli naszej ligi z Jagiellonią Białystok, wystąpił po raz 50. w barwach Śląska Wrocław i uczcił to ostatnim podaniem przy golu Erika Exposito. To nasz cichy bohater.


Udostępnij na Udostępnij na

21-latek, który od obecnych rozgrywek utracił status młodzieżowca, doskonale zareagował przy niedokładnym wyrzucie piłki z autu przez zespół „Pszczół” i wyprowadzając na czystą sytuację hiszpańskiego napastnika, mógł cieszyć się z czwartego punktu w klasyfikacji kanadyjskiej. Jednocześnie zawodnik urodzony w Środzie Śląskiej wskoczył na pierwsze miejsce w rankingu asystentów, ex aequo z Bartłomiejem Pawłowskim oraz Joelem Pereirą. Dla porównania we wcześniejszych 44 spotkaniach dla WKS-u Samiec-Talar zapisał na koncie tylko jedną bramkę i jedną asystę.

Za szybkie wyroki?

Historia piłkarza w pierwszej drużynie „Wojskowych”, która trwa już pięć lat, zdecydowanie nie była dotąd usłana różami. Większość klubów w Polsce ma w annałach swoją personę, powszechnie uważaną za zmarnowany talent. O taką opinię postarał się w swoim czasie Samiec-Talar, który miał być złotym dzieckiem. Nieco więcej o tej przygodzie opowiedział nam Marcin Sapuń z portalu Śląsknet:

– Piotr Samiec-Talar w swojej karierze był dwukrotnie wypożyczany do klubu z pierwszej ligi, by tam się ogrywać i zdobywać doświadczenie, które pozwoli mu na grę nawet od pierwszej minuty w kolejnych sezonach. Jednak czy ten czas był efektywny? W GKS-ie Katowice grał średnio 15 minut na mecz, a w Widzewie Łódź tylko dwa razy więcej czasu. Poza tym przegrywał rywalizację ze swoimi konkurentami na skrzydle, czego efektem była gra w rezerwach w sezonie 2021/2022, gdy nie zagrał ani jednej minuty w ekstraklasie.

Jeszcze w zeszłym sezonie skrzydłowy lub napastnik, poza dużą grupą mało ekskluzywnych obcokrajowców, bywał nie tylko konstruktywnie krytykowany, ale często stawał się obiektem nagonek i kozłem ofiarnym w obliczu wpadek zespołu.

– Braki sportowe widać było również w poprzednim sezonie, kiedy Piotrek zaczął sezon jako podstawowy skrzydłowy i młodzieżowiec, ale z każdym kolejnym meczem jego pozycja słabła. W jego grze brakowało polotu, ale też indywidualności, które na skrzydle są również potrzebne. Skrzydłowy był, lekko mówiąc, bezproduktywny, szczególnie jeśli zestawiało się go z Johnem Yeboahem. To prowadziło natomiast do braku liczb. Kibice niezbyt przychylnie patrzyli w kierunku Samca-Talara – tłumaczy ekspert.

Oczekiwanie na eksplozję talentu dobrze zbudowanego piłkarza to dla stałych bywalców Tarczyński Areny niekończący się serial, jednak wydaje się, że zawodnik może wynagrodzić cierpliwych.

Niespodziewany rozkwit

– Myślę, że zebrane doświadczenie z poprzedniego sezonu, w którym zagrał 19 spotkań w ekstraklasie i zdobył swoją premierową bramkę, pozwoliło mu obecnie się odblokować i wskoczyć na wyższy poziom. Jak dla mnie Samiec-Talar po zakończeniu ostatnich rozgrywek przeanalizował swoje błędy, niedociągnięcia i postanowił to poprawić, zniwelować. Co prawda zdarzają się mu jeszcze przebłyski, gdzie nie wiadomo, co zrobi z piłką i można się trochę bać, ale widać po nim, że jest tego świadomy, a to chyba najważniejsze, bo bez tego trudno o regularną grę – uważa nasz rozmówca.

21-letni uniwersalny napastnik/skrzydłowy od zawsze należał do odważnych i przebojowych graczy, ale dopiero od tego roku w swojej grze i pojedynkach jest skuteczniejszy. Wydaje się, że Piotr niebawem może trafić do sporego grona zawodników, którzy swoją najwyższą dyspozycję osiągnęli dopiero po zakończeniu wieku młodzieżowca.

Piotr Samiec-Talar w tym sezonie jest dla zespołu wartością dodaną nie tylko przy ostatniej imponującej serii zwycięstw, ale i był nią podczas słabego startu, kiedy zanotował dwie asysty w dwóch pierwszych kolejkach. Raz świetnym zachowaniem w polu karnym na inaugurację w Kielcach, kiedy wycofał futbolówkę do Martina Konczkowskiego, a następnie wywalczając rzut karny w derbach Dolnego Śląska, uprzedzając bramkarza Szymona Weiraucha.

– Teraz odnoszę wrażenie, że stosunek kibiców do jego osoby zmienił się na lepsze. Skrzydłowy Śląska na pewno poprawił element pressingu, lepiej wygląda też z piłką przy nodze, częściej pokazuje się partnerom na boisku, wychodzi do piłek. Na pewno każdy jego gol, asysta i widoczne zaangażowanie na boisku cieszy i napawa optymizmem, ale widoczny jest progres całej drużyny – tłumaczy redaktor okołoklubowego portalu.

As z rękawa?

W obliczu nieco ograniczonej kadry na pozycjach skrzydłowych i na „dziewiątce” Piotr Samiec-Talar z dnia na dzień stał się asem w talii Jacka Magiery. Czy możemy zacząć mówić o nim jako o kluczowym ogniwie i jednym z liderów ofensywy?

– Wszystko zależy od ustawienia i personaliów w składzie Śląska. Może nie jest to jeszcze zawodnik, który powinien rozgrywać pełne 90 minut, ale sprawdzi się zarówno jako rezerwowy, jak i gracz podstawowego składu. Istotne jest, jak w danym meczu będzie wyglądać sytuacja kadrowa. Dla przykładu, gdyby nie kontuzja Nahuela Leivy, Samiec-Talar w meczu z Jagiellonią wszedłby na boisko z ławki. Ale nie znaczy to, że nie jest ważnym elementem w układance trenera. Śląskowi potrzebni są również zmiennicy, którzy polepszą grę zespołu i dadzą więcej świeżości, a w ostatnich meczach tak właśnie się dzieje, czego efektem jest między innymi bramka niespełna 22-latka w Szczecinie – mówi Sapuń.

O skrzydłowym Śląska, który notuje coraz ciekawsze liczby, a niekoniecznie jest pewnym starterem w pierwszej jedenastce, dyskutuje się za mało i trudno nie odnieść wrażenia, że w środowisku jego progresu się nie docenia. Samiec-Talar musi jednak nadal pracować zarówno nad podstawą, jak i nad szczegółami, aby z każdą serią gier budować swój dorobek i w pełni wykorzystać ofiarowaną drugą szansę. A potem być może wejść do wielkiej piłki.

– Myślę, że powinien poprawić dokładność podań, bo notuje kilka strat co mecz, i na pewno chciałbym, by zyskał większą pewność siebie, która zaowocuje indywidualnymi akcjami lub chociaż próbami strzałów zza pola karnego. Tego mi trochę brakuje, a wiem, że potrafi dobrze uderzyć z dystansu. Co do przyszłości Piotra Samca-Talara trudno jest wyrokować, ponieważ wciąż jesteśmy na etapie pierwszej części sezonu. Na większe wnioski przyjdzie czas później, ale w tym wszystkim ważniejsza jest według mnie opinia klubu, który dał mu szansę i przedłużył z nim kontrakt do czerwca 2024 – kończy Marcin Sapuń.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze