Wychowanek Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa, Michał Kopczyński, wrócił już z Rzymu, gdzie poddawał się zabiegom rehabilitacyjnym, które znacznie pomogły piłkarzowi Legii w rekonwalescencji. Nie oznacza to jednak powrotu do gry.
Michał Kopczyński już nie może się doczekać, kiedy będzie mógł znów wyjść na boisko, które opuścił w listopadzie ubiegłego roku w wyniku kontuzji mięśnia przywodziciela. Zawodnik na pewno wolałby już grać, jednak lekarze zalecają jeszcze dwa miesiące rozbratu z futbolem.
– Już w tej chwili moja przerwa trwa trzeci miesiąc. Tymczasem lekarze powiedzieli, że prawdopodobnie będę musiał odpocząć jeszcze kolejne dwa. W kwietniu udam się na kolejną konsultację – skomentował Kopczyński.
Mimo kontuzji Michał może mówić o szczęściu, ponieważ nie był konieczny zabieg chirurgiczny, co zapewne ucieszyło kibiców i samego Kopczyńskiego. Piłkarz zdaje sobie sprawę, że musi poczekać, aby wyleczyć kontuzję tak jak należy.
– Po prostu uznano, że moja kontuzja nie wymaga interwencji chirurgicznej. Tego typu urazy są powszechne w futbolu, tylko ich leczenie trwa dosyć długo – dodał piłkarz Legii.
Dwa miesiące to bardzo długo, jednak zdrowie zawodnika jest najważniejsze i cały sztab Legii wraz z piłkarzem postanowili, że ryzyko może być złym rozwiązaniem.
