Jagiellonia Białystok ma zapłacić 130 tysięcy złotych kary na rzecz Miejskiego Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego. Taka była decyzja Piłkarskiego Sądu Polubownego w sprawie transferu Grzegorza Sandomierskiego.
MOSP i Jagiellonia przez lata współpracowały nad szkoleniem białostockiej młodzieży. Grupy młodzieżowe MOSP-u przechodziły całymi rocznikami pod opiekę żółto-czerwonych. Dzięki temu Jagiellonia spełniała przy okazji wymogi licencyjne. Podobną drogę przeszedł Grzegorz Sandomierski, który trafił do „Jagi” w 2007 roku, a cztery lata później został sprzedany za około 1,1 mln euro do belgijskiego KRC Genk.
– Zgodnie z umową między MOSP a Jagiellonią za każdy transfer albo wypożyczenie z Jagiellonii naszego wychowanka mieliśmy dostawać 30 procent sumy za wyszkolenie. Gdy Sandomierski został zawodnikiem belgijskiego Genk, nie otrzymaliśmy ani złotówki – tłumaczy Stanisław Bakowski, prezes MOSP-u, który skierował sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego działającego przy PZPN.
Decyzją sądu MOSP ma otrzymać od białostockiej drużyny 130 tys. złotych odszkodowania. Prezes Bańkowski chce jednak odwołać się od decyzji, gdyż, jak uważa, MOSP powinien otrzymać od Jagiellonii aż 1,3 mln złotych. Musi jednak zaczekać na uzasadnienie sądu w tej sprawie.
Sam zawodnik nie występuje obecnie w belgijskim Genk. Był wypożyczany już trzykrotnie, m.in. do Jagiellonii, Blackburn Rovers i Dinama Zagrzeb, z którym rozwiązał kontrakt w kwietniu tego roku.