Cracovia Kraków pokonała 1:0 Sandecję Nowy Sącz w 15. kolejce I ligi. Bohaterem spotkania został Edgar Bernhardt, który w 79. minucie zdobył przepiękną bramkę dającą trzy punkty. Mecz mógł się podobać, szczególnie w drugiej połowie, kiedy obie drużyny stworzyły wiele sytuacji strzeleckich. Mimo tego kibice zobaczyli tylko jednego gola.
Spotkanie Cracovii z Sandecją było prawdziwym świętem dla kibiców, którzy od lat się przyjaźnią. Z Nowego Sącza przyjechała zorganizowana grupa 700 osób, która wspaniale dopingowała swój zespół. Ogólnie atmosfera była kapitalna i przyczynili się do tego również sympatycy gospodarzy. Łącznie na trybunach zasiadło ponad 10 000 fanów.
Co do samego meczu – punkty były bardzo potrzebne drużynie z Nowego Sącza. Po zwycięstwie Dolcanu Ząbki nad Okocimskim Brzesko „Biało-czarni” znaleźli się na 14. miejscu w tabeli, ostatnim przed strefą spadkową. Cracovia natomiast przy wygranej i potknięciu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, mogła wskoczyć na pozycję wicelidera.
Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando Cracovii. Po pierwszym naporze zagrozić bramce Krzysztofa Pilarza próbowała Sandecja, lecz osamotniony w okolicach pola karnego Arkadiusz Aleksander nie był w stanie poradzić sobie z defensywą gospodarzy. W 15. minucie długą piłkę na lewym skrzydle dostał Marcin Kowalski, który dośrodkował, ale wprost w ręce Krzysztofa Pilarza. Goście nie mieli łatwego zadania, bo Cracovia grała wysokim pressingiem, zmuszając Sandecję do gry do tyłu. Krakowianie nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce rywali. Przykładem był bardzo niecelny strzał Sebastiana Stebleckiego z 20. minuty. W odpowiedzi po dośrodkowaniu Marcina Makucha z prawej strony obrońca gospodarzy musiał ratować się zagraniem głową do własnego bramkarza. Próby podopiecznych Wojciecha Stawowego przypominały bicie głową w mur. Tak było w 30. minucie, kiedy strzał z dystansu Stebleckiego zablokował jego kolega z drużyny, Vladimir Boljevic. Nie lepiej było 120 sekund później. Po uderzeniu z rzutu wolnego Milosa Kosanovica piłka poleciała wysoko nad bramką. Ten sam piłkarz w 39. minucie niezwykle precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego, ale świetną paradą popisał się Marcin Cabaj. W 44. minucie bardzo dużo miejsca, ok. 20 metrów od siatki Sandecji, miał Marcin Budziński. Jego strzał nieznacznie minął lewy słupek bramki zespołu z Krakowa. Pierwsza połowa skończyła się bezbramkowym remisem i ten wynik doskonale odzwierciedlał jej przebieg.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza – od przewagi Cracovii. Nic jednak z tego nie wynikało. Swoich szans szukała też Sandecja. W jednej z nielicznych prób Arkadiusz Aleksander zagrał do znajdującego się w polu karnym Bartosza Wiśniewskiego, ale zabrakło mu precyzji i piłka nie trafiła do adresata. Gospodarze dalej szukali swoich szans, ale zmarnowali je Rok Straus oraz wprowadzony w drugiej połowie Edgar Bernhardt. W 54. minucie groźny strzał pomocnika Sandecji, Sebastiana Szczepańskiego, zablokowali obrońcy. Chwilę później gospodarze domagali się bezskutecznie rzutu karnego. Po zagraniu z lewej strony do piłki dopadł Boljević, który próbował strzelać i został zablokowany przez Piotra Mrozińskiego, w efekcie czego upadł na murawę. Trener krakowskich „Pasów” Wojciech Stawowy był zdeterminowany, by odmienić losy meczu i już w 57. minucie wykorzystał trzecią zmianę. 60 sekund później Adam Marciniak strzelał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza gości, Marcina Cabaja. W 60. minucie w podobnej sytuacji znalazł się wprowadzony chwilę wcześniej Bartłomiej Dudzic. Efekt był taki sam. W drugiej połowie spotkanie mogło się bardziej podobać. Gra była szybsza i na boisku działo się więcej niż w pierwszej części. W 67. minucie rzut wolny z ok. 35 metrów wykonywał Vladimir Boljević. Uderzył w sam środek, a pewną interwencją wykazał się Marcin Cabaj. Bramkarz Sandecji wyrastał na bohatera spotkania. W 70. minucie w sytuacji sam na sam wygrał pojedynek z bardzo aktywnym Czarnogórcem Boljevicem. 180 sekund później bliski szczęścia był ponownie ten zawodnik, który po podaniu Mateusza Żytki z prawej strony ponownie przegrał pojedynek z golkiperem Sandecji. Grający wiele lat w Cracovii Cabaj bez szans był w 79. minucie. Edgar Bernhardt miał sporo miejsca, ok. 25 metrów od bramki, umiejętnie zakręcił obrońcą gości i uderzył lewą nogą w lewe okienko. Była to bramka „stadiony świata”. Zaraz po tym sędzia przerwał mecz, bo kibice Cracovii zadymili murawę środkami pirotechnicznymi. Minęło 18 minut, zanim mecz został wznowiony.
W 6. minucie doliczonego czasu gry bardzo odważnie wyszedł z bramki Marcin Cabaj i ograł na 25. metrze Roka Strausa. W 11. minucie dwukrotnie zagroził bramce Krzysztofa Pilarza Ruben Sanchez Montero. Za pierwszym razem zmusił golkipera do interwencji, chwilę później jego strzał był zbyt słaby, by zagrozić bramce Cracovii. W odpowiedzi Rok Straus ograł w polu karnym Cabaja i mając odkrytą bramkę, trafił w słupek. W 16. minucie dodatkowego czasu gry najlepszą okazję miała Sandecja. Arkadiusz Aleksander dryblował w polu karnym i zagrał do Marcina Makucha. Ten oddał soczysty strzał z ok. 16 metrów, a kapitalnie zachował się w tej sytuacji Krzysztof Pilarz, wybijając na róg. Ostatecznie, po pełnym emocji spotkaniu, Cracovia wygrała 1:0.
Z Krakowa – Krzysztof Niedzielan/iGol.pl