Jedenastka 23. kolejki La Liga


15 lutego 2011 Jedenastka 23. kolejki La Liga

Po raz pierwszy od miliona lat w zestawieniu brakuje graczy Barcelony. Remis ze Sportingiem Gijon to żaden wyczyn. Wyczynem byłoby chwalenie jakiegoś piłkarza Guardioli, ale to zadanie niestety aktualnie mnie przerasta.


Udostępnij na Udostępnij na

„Pichu” Cuellar – Wyczyny Hiszpana w meczu z klubem z Katalonii zasługują na wyrazy najwyższego uznania. Barcelona, grając nawet jakby każde dotknięcie piłki sprawiało jej fizyczny ból, to ciągle Barcelona, więc „Pichu” miał masę pracy. Wybronił kilkanaście strzałów, których nie musiał obronić i kilka, których wręcz nie mógł. Fakt, że dał się głupio przelobować trochę zaniża jego ocenę, ale i tak jest pewniakiem do tytułu bramkarza kolejki.

Dzięki fenomenalnemu występowi z Espanyolem, Marcelo zasłużył na miano piłkarza 23. kolejki
Dzięki fenomenalnemu występowi z Espanyolem, Marcelo zasłużył na miano piłkarza 23. kolejki (fot. article.wn.com)

Alvaro Arbeloa – Wychowanek Realu ma w drużynie prowadzonej przez Jose Mourinho równie silną pozycję co Sergio Ramos. Gdy tylko brakuje któregoś defensora, Alvaro wskakuje do składu. To typ piłkarza, który nigdy nie gra genialnie, ale też nigdy nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. W trudnym meczu z Espanyolem bez trudu radził sobie z atakami gospodarzy. Jak cała defensywa Realu, zasłużył na wyróżnienie.

Alberto Lopo – Jeśli ktoś strzela gola na wagę zwycięstwa w meczu z drużyną z absolutnej ligowej czołówki, jeśli przerywa tym samym długaśną serię meczów bez wygranej i dodaje do tego nienaganną grę w defensywie, to musi znaleźć się w jedenastce kolejki.

Pepe – Portugalczyk napisał de novo definicję zwrotu „wrócić w wielkim stylu”. Jestem prawie pewny, że gracze Espanyolu do dzisiaj, gdy widzą facjatę urodzonego w Brazylii defensora, to płaczą. Był do bólu bezbłędny, nienaganny w każdym calu. Pracuje na nowy kontrakt z zapałem godnym pochwały.

Marcelo – Gracz kolejki. Był kapitanem Realu, strzelił zwycięskiego gola, przy każdej możliwej okazji ośmieszał piłkarzy rywala, biegał spokojnie po całym skrzydle, strzelał, dryblował, podawał. „El nuevo Roberto Carlos”.

Francisco Farinos – Rozpoczął „remontadę” Herculesa w meczu z Saragossą, strzelając wyrównującego gola na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem. Przez cały mecz świetnie zabezpieczał środek pola.

Przykro patrzeć, jak Jose Antonio Reyes miota się w drużynie złożonej z piłkarzy wypalonych
Przykro patrzeć, jak Jose Antonio Reyes miota się w drużynie złożonej z piłkarzy wypalonych (fot. maivoo.com)

Joaquin Sanchez – Dwa jego gole dały Valencii dziwne, ale zasłużone zwycięstwo w spotkaniu z Atletico. Wychowanek Betisu, który zdaje sobie sprawę, że w szalonym umyśle Unaia Emery’ego nie istnieje pojęcie podstawowego składu, takimi występami zapewnia sobie możliwość pobiegania po boisku w kilku najbliższych meczach.

Jose Reyes – Gol z Valencią. W zestawieniu nie tylko dlatego, by podkreślić jego klasę, lecz również, aby zaznaczyć mizerię jego kolegów. Były gracz Realu po prostu nie ma z kim grać. Podanie do Forlana jest równie pożyteczne, co przebicie piłki wielką strzykawką, rozcięcie jej i zrobienie z niej kapelusza. Podanie do Meridy to nawet nie podanie, bo młody Katalończyk wkłada wiele trudu, by udawać, że go na murawie nie ma. Jose się stara za trzech, ale we trzech meczu wygrać się nie da.

Julio Baptista – W przerwie spotkania z Getafe, gdy Malaga przegrywała różnicą dwóch bramek, jeden z internautów zadał ekspertowi „Marki” pytanie o najlepszego piłkarza na boisku. Padła odpowiedź: Baptista. W drugiej połowie zdobył bramkę z rzutu karnego i zapoczątkował „remontadę”. Malaga może nie ma jeszcze zgranego składu, ale indywidualności już błyszczą. To dobry znak dla szejka Abdullaha, Manuela Pellegriniego i całej ligi.

David Barral – Strzelił gola Barcelonie. To przerażające, że zdobycie bramki w meczu z „Dumą Katalonii” stało się tak wielkim osiągnięciem. Wychowanek Realu dał klubowi, w którym się wychował, cień szansy na tytuł mistrzowski.

Emilio Nsue – Przez całe 90 minut meczu Mallorki z Athletikiem Bilbao, robił z baskijskimi obrońcami, co chciał. Wraz z de Guzmanem i Webo ośmieszali każdego, bez wyjątku, defensora gości. Aż dziw, że Gorka Iraizoz nie musiał wyjmować piłki z siatki więcej niż raz.

Komentarze
~krolewski1902 (gość) - 14 lat temu

brak pilkarzy Barcelony, 3 obroncow Realu robi
wrazenie. Hala Madrid

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze