Walec kontra plac budowy. Tak najprościej podsumować niedzielny mecz przy Reymonta. Wisła Kraków nie tylko rozgromiła Śląsk Wrocław 5:0, ale zrobiła to w stylu, który jasno pokazuje różnicę między drużyną gotową do awansu, a ekipą dopiero szukającą swojej tożsamości.
Wisła zaliczyła właśnie szóste kolejne zwycięstwo w I lidze i umocniła się na pozycji lidera rozgrywek. „Biała Gwiazda” może pochwalić się nie tylko kompletem punktów, ale i fenomenalną formą strzelecką. W zaledwie sześciu ligowych meczach zdobyła już 28 bramek, tracąc tylko 5! Tak imponujący bilans mówi sam za siebie. Krakowski walec rozjeżdża każdego, kto stanie mu na drodze.
Strzelecki festiwal Wisły trwa
W obecnym sezonie Wisła urządzała już sobie strzeleckie festiwale w starciach z innymi rywalami: 4:0 ze Stalą Mielec, 5:0 z ŁKS-em Łódź czy nawet 7:0 ze Zniczem Pruszków. Podopieczni Mariusza Jopa ani myślą zwalniać tempa. Grają efektownie, ofensywnie i tłuką rywali jak chcą, kiedy tylko złapią swój rytm. Na uwagę zasługuje nie tylko skuteczność Angela Rodado, ale także forma zawodników drugiej linii i skrzydeł.
Carbo, Duda i Ertlthaler świetnie trzymają w ryzach środek pola. Z kolei na lewym skrzydle Duarte świetnie uzupełnia Rodado. Portugalczyk dołożył już kilka ważnych trafień i asyst, a jego ruchliwość między liniami sprawia, że obrona rywali kompletnie się gubi. Po prawej stronie młody Maciej Kuziemka staje się jednym z największych odkryć sezonu. Gra bez kompleksów, potrafi zarówno wykończyć akcję, jak i rozegrać piłkę, a swoją dynamiką wnosi do zespołu dodatkową iskrę. To właśnie szeroko rozumiana siła ofensywna Wisły, rozłożona na kilku liderów, sprawia, że krakowski walec jest dziś praktycznie nie do zatrzymania.
Angel Rodado – lider z krwi i kości
Podstawą siły Wisły jest fantastyczna ofensywa, której przewodzi Angel Rodado. Napastnik z Majorki wszedł w ten sezon z drzwiami. W meczu ze Śląskiem strzelił hattricka, a łącznie ma już na koncie 10 goli w sześciu spotkaniach. Rodado to jednak nie tylko maszynka do zdobywania bramek. To prawdziwy lider z krwi i kości. Haruje w pressingu, kreuje akcje, motywuje kolegów i niemal w pojedynkę napędza grę Wisły. Nazwanie go liderem to bardzo delikatne określenie. Hiszpan spaja całą drużynę i daje jej pewność siebie, której nie da się przecenić.
Śląsk Wrocław? To ciągle plac budowy
Dla Śląska Wrocław niedzielny mecz był bolesną lekcją futbolu od lidera. Choć wrocławianie to spadkowicz z Ekstraklasy, na zapleczu wciąż nie mogą odnaleźć właściwego rytmu. Latem klub opuściła ponad połowa składu. W ich miejsce sprowadzono nowych graczy, co mocno zachwiało stabilnością zespołu.
Efekt? Ante Šimundža ma dziś do dyspozycji drużynę będącą w ciągłej przebudowie, pozbawioną zgrania i wyraźnego stylu. Brakuje też naturalnych liderów na boisku. W niedzielę po stronie Śląska nie było piłkarza, który dawałby drużynie choć połowę tego, co Rodado daje Wiśle. Co gorsza, sam trener dokłada do tego swoją cegiełkę. Uporczywe stawianie na Piotra Samca-Talara w środku pola nie pierwszy raz okazało się rozwiązaniem kompletnie chybionym. Zamiast stabilizacji Śląsk dostaje chaos i groźne straty w newralgicznych sektorach boiska. Decyzja o sadzaniu na ławce Patryka Sokołowskiego, jednego z bardziej doświadczonych zawodników, również budzi ogromne kontrowersje.
Na boisku obraz był aż nadto czytelny. Śląsk nie miał absolutnie nic do zaoferowania. W defensywie panował chaos i błędy wołające o pomstę do nieba. W pomocy brakowało jakiegokolwiek pomysłu, a atak? Atak właściwie nie istniał. Kapitan Serafin Szota również przeżywa fatalny okres. W Krakowie był bezlitośnie ogrywany przez Angela Rodado, co tylko podkreśliło skalę problemów wrocławskiej defensywy. Wojskowi sprawiali wrażenie zagubionych. Coś jak robotnicy na rozgrzebanym placu budowy, którzy nie bardzo wiedzą, od czego zacząć pracę.
Wisła w końcu gotowa. Śląsk ciągle pod znakiem zapytania
Niedzielna demolka tylko potwierdziła aktualny układ sił. Wisła Kraków po czterech latach pierwszoligowego czyśćca wreszcie gra tak, jak oczekiwali tego jej kibice. Wygląda na to, że algorytmy Jarosława Królewskiego w końcu znalazły właściwą drogę do upragnionego awansu.
Śląsk Wrocław natomiast musi jak najszybciej pozbierać się po spadku i znaleźć swoją tożsamość. W przeciwnym razie czeka go kolejny rozczarowujący sezon. Bez stabilizacji składu, wypracowania stylu i przede wszystkim bez liderów na boisku wrocławianie mogą nawet nie załapać się nawet do strefy barażowej.