Podczas mistrzostw świata zmierzymy się z reprezentacją Japonii w ostatniej kolejce grupowej. W marcu nasz rywal rozegrał dwa sparingi. W pierwszym meczu zmierzyli się z Mali, które miało symulować Senegal. W drugim zagrali z Ukrainą, która to z kolei miała być odpowiednikiem Polski. W tych spotkaniach wielu piłkarzy dostało szanse wywalczenia sobie przepustek na ostatnie zgrupowanie przed mundialem. A jak taktycznie zaprezentowali się zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni?
Przez całe eliminacje do mistrzostw świata Japonia grała dwoma zbliżonymi do siebie ustawieniami. Pierwszym było 1-4-3-3, w którym dwaj środkowi pomocnicy mieli więcej swobody w poczynaniach ofensywnych. Drugim było 1-4-2-3-1, gdzie zawodnicy w środku pola odpowiadali głównie za zadania w destrukcji. Podczas sparingów październikowych oraz listopadowych trener Vahid Halilhodzić ustawiał drużynę w drugi sposób. Podobnie było podczas ostatnich meczów towarzyskich.
Wyniki nie napawają optymizmem
Podczas swoich spotkań kontrolnych w belgijskim Liege Japończykom nie udało się wygrać żadnego spotkania. W meczu z Mali przez niepotrzebny faul w polu karnym stracili gola z „jedenastki”. Na wyrównanie musieli harować do samej końcówki, ale ostateczny rezultat wcale nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Reprezentacji Japonii po prostu zabrakło… więcej szczęścia. Spokojnie powinni strzelić przeciwnikowi trzy bramki. Poniżej prezentujemy skład przedstawicieli strefy azjatyckiej.
W drugim spotkaniu porażka przyszła trochę pechowo. Pierwszą bramkę stracili po rykoszecie od własnego obrońcy. Sami odpowiedzieli jednym trafieniem, ale stratę drugiego gola przeanalizujemy niżej. Było widać w spotkaniu z Ukrainą, że trudniej gra się Japonii przeciwko rywalowi dobrze trzymającemu dyscyplinę obronną. Zwłaszcza druga połowa słabo ułożyła się piłkarzom z Azji. Dopiero wejście rezerwowych i presja gonienia wyniku poprawiła lekko obraz gry. Poniżej prezentujemy skład naszych grupowych rywali na to spotkanie.
Gra w ofensywie
Sparingi kadry Japonii można podzielić nawet pod względem taktycznym. W meczu z Mali mogli pozwolić sobie na więcej opcji w ataku, a z kolei z Ukrainą musieli więcej pracować w obronie. Zaczniemy najpierw od tego, jak w ofensywie prezentuje się nasz mundialowy rywal.
W pierwszym spotkaniu, z przedstawicielami Czarnego Lądu, Japończycy grali bardziej ofensywnie. Stosowali dużą wymienność pozycji. Yuya Osako często schodził głęboko do środka, robiąc miejsce dla wbiegającego Takashi Usamiego lub Yuyi Kubo. Dużą rolę odgrywał także Ryota Morioka. Zawodnik Anderlechtu poruszał się po całej szerokości boiska. Był wszędzie tam, gdzie atakowała jego drużyna. Do pomocy w ataku podchodził także Ryota Oshima. Niestety Kawasaki Frontale z powodu kontuzji opuścił boisko w 34. minucie. Jego rolę przejął wchodzący Hotaru Yamaguchi.
Ważnym elementem przy rozegraniu piłki był Makoto Hasebe, który podchodził do stoperów i pomagał przy rozgrywaniu akcji. Niemal każda piłka przechodziła przez kapitana Japonii. W takich przypadkach boczni defensorzy wychodzi wyżej i uczestniczyli w atakach (przejście na 1-3-4-3). Kiedy Japończycy grali atakiem pozycyjnym na połówce rywala, to wysoko podchodził także Tomoaki Makino. Ten stoper nawet kilka razy oddawał strzały z dystansu.
Sam styl gry Japonii mógł lekko zaskoczyć osoby nieśledzące na co dzień gry Azjatów. Od stoperów często idą długie piłki z pominięciem drugiej linii. Mimo niskiego wzrostu, Japończycy potrafią wysoko skakać i nie boją się pojedynków główkowych z wyższymi rywalami. Oczywiście dobrze też funkcjonują z piłką przy nodze, gdzie potrafią w bocznych sektorach grać szybko po trójkątach. W pojedynku z Mali starali się głównie opanowywać przedpole, a było mało akcji ze skrzydeł łamanych do końcowej linii boiska. Jeżeli rywal nie nadążał z kryciem w środku, to błyskawicznie oddawali strzały z dystansu.
Charakterystyczną rzeczą dla Japonii jest gra wysokim i agresywnym pressingiem. O nim więcej w analizie gry defensywnej. Jednego z goli udało się zdobyć właśnie po przechwycie piłki w środku pola i szybkiemu przejściu do ataku. W tej akcji Japończykom dopisało nieco szczęście, gdyż bramkarz Mali zderzył się ze swoim kolegą. Debiutujący Shoya Nakajima miał przed sobą pustą bramkę i dopełnił formalności.
Najczęstszym sposobem wykonywania rzutów rożnych naszych grupowych rywali jest wrzutka na krótki słupek. Przeważnie jeden z zawodników zbiega na niego i albo stara się przedłużyć piłkę na długi, albo oddaje strzał na bramkę. Przy pierwszym wariancie tego rozegrania bardzo blisko byli zdobyczy bramkowej przeciwko pierwszemu sparingpartnerowi. W meczu z Ukrainą gola strzelili po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Zagranie na pole bramkowe wykończył Makino, który łatwo zgubił krycie.
Gra w defensywie
Więcej z tego, jak nasi grupowi rywala zachowują się w defensywie można było zobaczyć przy okazji meczu z Ukrainą. Oczywiście należy dodać, że Mali też momentami naprzykrzało się Japończykom. Znaleźli sposób na przejście obrony.
Wspominaliśmy już o pressingu Japonii. Jeżeli rywal zbliżał się do koła środkowego, błyskawicznie pojawiał się ruch u Azjatów. Jeden piłkarz podchodził do rozgrywającego akcję, a drugi starał się przecinać możliwy kierunek podania rywala. Jeżeli nie udało się odebrać piłki, to zaraz przeciwnik był faulowany daleko od bramki. Pierwszym obrońcą był Osako, który czasami bardzo głęboko wracał do pomocy w bronieniu. Bardzo pewnie i rozważnie grają Japończycy w odbiorze, popełniając mało przewinień w okolicach własnego pola karnego. Styl agresji trochę przypominał to, co mogliśmy zobaczyć przy okazji meczu Nigerii z Polską.
Mali i Ukraina najwięcej zagrożenia tworzyły po atakach środkiem. Były momenty, kiedy defensywni pomocnicy wchodzili za głęboko w okolice swojego pola karnego lub nie zdążyli wrócić z bocznych sektorów. Malijczykom dzięki temu udało się dwukrotnie zagrozić bramce Japonii. Raz podanie między stoperów doszło do napastnika, ale świetnie z bramki wyszedł Kosuke Nakamura. Za drugim razem, gdy podanie znowu minęło blok defensywny, atakujący źle przyjął piłkę i niepotrzebnie wdał się w drybling. Jak chce się wykorzystać głębokie ustawienie Japończyków, to należy szybko reagować.
W meczu z Ukrainą właśnie w taki sposób udało się naszym wschodnim sąsiadom strzelić gola. Mnóstwo miejsca na przedpolu miał Yaroslav Rakitsky, który oddał strzał. Rykoszet od stopera znalazł drogę do bramki. Jeszcze parę razy przez środek próbowali atakować Ukraińcy, ale musieliby dysponować lepszym środkowym napastnikiem, aby wykorzystać okazje.
W momencie kontrataków rywala Japonia ustawia obrońców blisko siebie. Wtedy to stoperzy, lub jeden z bocznych obrońców uszczelniający przedpole, zapomina o przeciwniku wchodzącym z boku. Przy pojedynku z Mali lewoskrzydłowy podłączał się do akcji, wchodząc obok obrony na wolne pole, ale rozgrywający nie zauważył go. Podobnie gapiostwo stoperów chciał wykorzystać Ruslan Malinovskyi, ale fatalnie przestrzelił w dogodnej sytuacji.
Po pierwszym meczu można było wywnioskować, że Japończycy świetnie bronią bocznych sektorów. Kiedy rywal próbuje atakować skrzydłami, w jego okolicach pojawia się nawet trzech piłkarzy z Azji (z asekuracją szli wracający skrzydłowy i defensywny pomocnik). Zarówno z lewej strony, jak i prawej wszystko było pod kontrolą, dopóki nie przyszło spotkanie z Ukrainą. W nim dobrze sobie radziła tylko jedna strona. Olbrzymie problemy z Konoplyanką miał Gotoku Sakai. Mocno we znaki dał mu się pojedynek z zawodnikiem Schalke.
Największy kłopot to prawa strona
Zwykle u Halilhodzicia na prawej obronie grał Hiroki Sakai. Niestety zawodnik Olympique’u Marsylia jest kontuzjowany i nie mógł stawić się na zgrupowaniu kadry. Na tej pozycji w pierwszym meczu sprawdzany był Tomoya Ugajin. Niestety popisał się tylko nadmierną agresją – bardzo ostro zaatakował rywala wślizgiem daleko od swojej bramki i spowodował rzut karny. Na boisku spędził tylko 45 minut. Za niego wszedł przyzwoicie grający Gotoku Sakai.
W meczu z Ukrainą piłkarz HSV miał jednak ciężki żywot. Było widać wyraźnie, że trener kazał mu „przykleić się” do Konoplyanki. Niestety nie zawsze to wychodziło. Już w pierwszej połowie Ukrainiec uciekł mu dwukrotnie, tworząc okazje dla rywala. Kwintesencją słabej gry prawego defensora była akacja bramkowa Ukrainy. Lewoskrzydłowy minął najpierw Sakaia, a potem pomagającego mu Yamaguchiego i wyłożył piłkę na tacy Oleksandrowi Karaveavowi.
W ataku też nie było lepiej. Momentami za długo Keisuke Honda prowadził piłkę, trzymał się głównie bocznego sektora, mało łamał do środka. Kilka razy starał się zrobić dwójkową akcję z Sakaiem, ale bez udanych dośrodkowań czy podań. Ten mecz dobitnie pokazał, dlaczego u Bośniackiego trenera tak doświadczony zawodnik głównie siedzi na ławce.
Oni mogą czuć się wygranymi
Vahid Halilhodzić nie szukał w belgijskim zgrupowaniu nowego ustawienia. Starał się grać dotychczasowym stylem wypracowanym na eliminacjach. Jedynie, co sprawdzał, to „nowe twarze”. Mimo słabego wyniku dwumeczu, Bośniak może być zadowolony z kilku piłkarzy. W meczu z Mali bardzo dobrze zaprezentował się Morioka, który szybko złapał rytm gry kolegów dłużej grających w kadrze. Dobrze uzupełniał się z Usamim i Kubo.
Drugim wygranym jest Nakajima. Młody Japończyk dwukrotnie wchodził z ławki i pokazywał dużo chęci. Nie bał się brać ciężaru gry na siebie i w kluczowych momentach chciał uderzać z wolnych. Właśnie z takiej sytuacji postraszył w końcówce Ukraińców. Kadra będzie mieć z niego wiele pożytku w przyszłości.
Gra defensywna naszego grupowego rywala na pewno będzie na mundialu silniejsza. Na zgrupowaniu zabrakło wspomnianego przez nas wyżej Hirokiego Sakaia, ale nie było przede wszystkim Mayi Yoshidy. Stoper Southamptonu jest bardzo ważnym elementem bloku defensywnego. Bez niego mocno traci na jakości strefa obronna Japonii.
https://www.youtube.com/watch?v=hEciYgwrCwI
https://www.youtube.com/watch?v=uGopnzWaWbw