W końcówce sezonu drużyna Piotra Mandrysza miała szansę na dwa wielkie sukcesy – zdobycie Pucharu Polski oraz awans do Ekstraklasy. Niestety, w decydującym momencie Pogoń zawiodła, choć w bramce szczecinian fantastycznie spisywał się Radosław Janukiewicz. Z byłym golkiperem Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin rozmawiał dziennikarz portalu iGol.pl, Tomasz Bejnarowicz.
Miniona edycja Pucharu Polski była bardzo udana dla szczecińskiej Pogoni. Wyeliminowanie takich drużyn, jak Piast Gliwice, Polonia Warszawa, a zwłaszcza Ruch Chorzów wywarło duże wrażenie na obserwatorach. Niestety, w europejskich pucharach ostatecznie znalazła się Jagiellonia…
Po to awansowaliśmy do finału, żeby go wygrać. Nie udało się, ale całe rozgrywki będziemy z pewnością mile wspominać. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie szansa powtórzyć ten wyczyn.
Kapitan „Niebieskich” – Grzegorz Baran – półfinałowe mecze z Pogonią określił w kategoriach piłkarskich cudów…
Dla mnie, jak i dla całego zespołu, wyeliminowanie Ruchu to wielka sprawa. Chorzowianie w ciągu tych dwóch spotkań posiadali dużą przewagę, mieli wiele klarownych sytuacji strzeleckich, ale liczy się przecież to, co wpada do bramki.
Drużyna Piotra Mandrysza miała dużo szczęścia w rozgrywkach pucharowych, za to gorzej spisywała się w I lidze. Czego zabrakło „Portowcom”, żeby awansować do Ekstraklasy?
Przede wszystkim straciliśmy zbyt wiele punktów w starciach z zespołami z dolnej części tabeli. Kilka fatalnych porażek, niepotrzebne remisy i czołówka nam uciekła. Liczymy jednak na awans w przyszłym sezonie.
Związał się Pan z Pogonią nowym, długoletnim kontraktem. Czy swoją dalszą przyszłość piłkarską łączy Pan właśnie ze Szczecinem?
W tym zespole czuję się świetnie, ten klub bardzo mi pomógł w trudnych chwilach. Odwdzięczyłem się za to dobrą grą, podpisałem kontrakt i z tą drużyną chcę grać w Ekstraklasie.
Jak do tej pory nie miał Pan szczęścia do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nieudane epizody w Śląsku, Zagłębiu…
Debiutowałem w swoim macierzystym klubie w wieku zaledwie 17 lat, na dodatek pierwszy mój sezon zakończył się spadkiem do II ligi. Później zabrakło porozumienia z działaczami Śląska, a szkoda, bo teraz broniłbym bramki tego zespołu w Ekstraklasie. W Zagłębiu stałem na straconej pozycji, byłem tylko wypożyczony i miałem już podpisany kontrakt z grecką drużyną.
Wyjazd do Hellady także przyniósł wielkie rozczarowanie. Jak Pan wspomina swój pobyt w Ksanti?
To był dla mnie stracony czas, jeżeli chodzi o samą grę. Natomiast zebrałem dużo doświadczenia życiowego, przy kolejnym wyjeździe zagranicznym będę wiedział, czego się spodziewać. Trenowałem z takimi zawodnikami, jak Victor Agali czy Tomasz Radziński, a takiej możliwości w Polsce bym nie miał. Niczego nie żałuję i cieszę się z tego, co mam.