23-letni obrońca Lechii Gdańsk, Rafał Janicki, znalazł się w kręgu zainteresowań 12. drużyny ubiegłego sezonu Bundesligi 1. FC Koeln. W transferze może pomóc osoba pochodzącego z Kolonii biznesmena, Franza Josefa Wernzego, który jest głównym udziałowcem Lechii.
Janicki już od dłuższego czasu wzbudzał zainteresowanie wielu zachodnich klubów. Polskim obrońcą interesowały się m.in. belgijski Gent, a nawet Celtic Glasgow. Co więcej, Szkoci obserwowali zawodnika w meczu z Bełchatowem w 23. kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Jednak gdy „The Bhoys” przymierzali się do złożenia oferty, wyprzedził ich klub z Kolonii. Niemcy co prawda nie wystosowali konkretnej propozycji, ale cały czas sondują możliwość sprowadzenia młodego obrońcy.
W 1. FC Koeln gra dwóch Polaków, Paweł Olkowski i Sławomir Peszko. W poprzednich latach występował tam także Adam Matuszczyk, jednak po sezonie odszedł do Eintrachtu Brunszwik. Wszyscy trzej na pewno zrobili dobrą reklamę naszemu futbolowi i stąd zainteresowanie Janickim.
Olkowski, dla którego był to pierwszy sezon w Kolonii, świetnie wprowadził się do zespołu. Z 27 spotkań, jakie rozegrał, aż 24 rozpoczynał w pierwszym składzie. Do tego dołożył dwa gole i dwie asysty. Przez pewien czas wygryzł ze składu nawet kapitana i żywą legendę klubu, Słoweńca Miso Brecko. Potem jednak trener Peter Stoeger znalazł miejsce dla obu zawodników, przesuwając Olkowskiego do pomocy. Okazało się to świetnym posunięciem, a Polak stał się czołowym piłkarzem swojej drużyny. Niestety w końcówce sezonu doznał groźnej kontuzji. Złamał kość w prawej stopie i nie pojawił się na boisku już do końca rozgrywek. Obecnie Olkowski się leczy, skupia się już na nowym sezonie i chce nadal prezentować dobrą formę.
Podobne plany ma Sławomir Peszko. On w poprzednim sezonie tak dobrze nie grał, ale zdarzały mu się dobre momenty. Liczby jednak za nim nie przemawiają. Nie zdobył bowiem ani jednej bramki i miał tylko jedną asystę. Grał bardzo nierówno, często wchodził z ławki na końcówki. Wygląda na to, że ten sezon będzie dla niego przełomowy. Albo udowodni swoją klasę i wedrze się do pierwszego składu, albo będzie musiał się pożegnać z RheinEnergie Stadion.
Taki los spotkał Adama Matuszczyka, który odszedł do Eintrachtu Brunszwik. Poprzedni sezon był dla polskiego pomocnika fatalny. Zagrał jedynie w dziesięciu spotkaniach i tylko cztery razy wychodził w podstawowym składzie. Włodarze zespołu z Kolonii nie zdecydowali się więc przedłużyć kontraktu z 20-krotnym reprezentantem Polski.
Jeśli Janicki pojawi się w Kolonii, to też nie będzie miał łatwej drogi do pierwszego składu. Nie do wygryzienia wydaje się bowiem Dominic Maroh, który w poprzednim sezonie był ostoją defensywy Kolonii. Rozegrał 29 spotkań, w których zdobył jedną bramkę. Klub jednak szuka partnera dla Słoweńca do środka obrony. W poprzednim sezonie obok niego najczęściej grał Albańczyk Mergim Mavraj. Wydawało się, że ta para rozpocznie też obecny sezon. Obaj jednak odnieśli kontuzję. Dlatego włodarze FC Koeln zdecydowali się sprowadzić już trzech defensorów. Co prawda są to tylko wypożyczenia, ale w Kolonii liczą, że tych piłkarzy będzie można oddać po dojściu do zdrowia podstawowych stoperów. Do drużyny „Kozłów” dołączyli więc: Frederik Sorensen z Juventusu, Dominique Heintz z Kaiserslautern i Bruno Nascimento z Estoril. Władze drużyny na tym jednak nie poprzestają i walczą o Janickiego. Polaka chcieliby w klubie zatrzymać na dłużej. Tu raczej w grę nie wchodzi wypożyczenie. Negocjacje trwają, a Lechia spodziewa się za swojego zawodnika ok. miliona euro. Pod uwagę brani są też Douglas z Dynama Moskwa i Carlos Zambrano z Eintrachtu Frankfurt. Janicki jest jednak tańszy od tej dwójki, a jego kontrakt kończy się po najbliższym sezonie. Jest to więc ostatnia szansa dla Lechii, aby coś na młodym obrońcy zarobić. Zimą będzie mógł podpisać umowę z nowym pracodawcą, obowiązującą od lipca.
Szanse na przejście Janickiego nie są duże. Lechia nie chce przedwcześnie rozstawać się ze swoim obrońcą. Trzeba jednak pamiętać, że właścicielem Lechii jest Franz Josef Wernze, właściciel IV-ligowej Victorii Koeln, i wspiera także zespół z tego miasta grający w Bundeslidze. To on wyłożył pieniądze na transfer Sławomira Peszki i teraz podobnie może być z Janickim. Sam zawodnik nie jest jednak do końca przekonany do opuszczenia Gdańska. Nie chce się spieszyć z wyjazdem. Jest jeszcze młody i ma świadomość, że może spokojnie jeszcze rok pograć w ekstraklasie i nabrać więcej doświadczenia. W Koeln bowiem mógłby mieć duże kłopoty z grą.
Klub z Kolonii mocno jednak zabiega o Polaka i liczy na pozytywne załatwienie sprawy. Bardzo możliwe więc, że w obliczu kontuzji czołowych obrońców Janicki szybko dostałby szansę gry i mógłby zostać czołową postacią zespołu, tak jak Paweł Olkowski. Do tego na razie jednak bardzo daleka droga.