Gasperini złowił kiepską sztukę; Jan Ziółkowski zalicza słaby debiut w podstawowej jedenastce AS Romy


Jan Ziółkowski zostaje schowany do kieszeni i czeka na kolejną szansę. Czy to koniec marzeń o stałym miejscu w składzie?

27 października 2025 Gasperini złowił kiepską sztukę; Jan Ziółkowski zalicza słaby debiut w podstawowej jedenastce AS Romy
Foto IMAGO/PressFocus

Wraz ze swoim wyjazdem do Włoch, Jan Ziółkowski zniknął z radarów. Skupiony na treningach i aklimatyzacji zaskoczył chyba wszystkich swoją nominacją do wyjściowego składu. Młody obrońca, który do niedawna mógł pomarzyć o występach w Lidze Europy, teraz najchętniej zapomniałby o meczu z Viktorią Pilzno. Włoskie media nie miały litości, oceniając występ Polaka jako "koszmarny debiut", ale także wskazując na potencjał, który może on rozwinąć w przyszłości. Jakie wnioski płyną z tego meczu i co czeka Ziółkowskiego w przyszłości?


Udostępnij na Udostępnij na

Za nami trzecia kolejka Ligi Europy, a wraz z nią występy Polaków. Swoje debiutanckie spotkanie w wyjściowej jedenastce zaliczył  Jan Ziółkowski. Młody zawodnik otrzymał swoją szansę, ale niestety jej nie wykorzystał. Wydaje się, że wszystko na co pracował w AS Romie przez ostatnie tygodnie zostało zaprzepaszczone w jednym spotkaniu. Występ 20-latka nie poszedł zgodnie z planem. Błąd przy pierwszym golu, który kosztował jego drużynę utratę bramki, oraz szybka zmiana w 30. minucie meczu, sprawiły, że Ziółkowski zderzył się z brutalną rzeczywistością wyzwań na europejskim poziomie. Na kolejne szansę Polak będzie musiał poczekać.

Piątek trzynastego, ale to czwartek w Rzymie

Mecz z Viktorią Pilzno miał pokazać, że podstawowy skład AS Romy i Jan Ziółkowski to świetne połączenie. Początek spotkania był obiecujący, ale już w ósmej minucie zapowiadało się na coraz większe problemy ze skrzydłowym Viktori Pilzno, Kwabeną Adu. Skończyło się zaledwie na strachu, bo strzał padł jedynie w boczną siatkę, ale już wtedy Ziółkowski pokazał się z niepewnej strony, którą rywale wykorzystywali. Kulminacją błędów była akcja z 20 minuty spotkania. Polak przegrał w dziecinny sposób pojedynek przy linii bocznej z Adu. Zawodnik z Pilzna objechał Polaka, który po przegraniu w starciu fizycznym mógł jedynie patrzeć jak piłka ląduje w siatce bramki Svilara.

Wszystko to wydarzyło się na oczach rzymskich kibiców, którzy wyrazili swoje niezadowolenie na trybunach. Jednak to nie zmieniło obrazu meczu i AS Roma niedługo później przyjęła drugą bramkę. Trener Gasperini, który nie oczekiwał, że jego zespół już w 30 minucie będzie przegrywał na swoim boisku, musiał przeprowadzić zmiany. Wędkę w tym przypadku otrzymał właśnie Ziółkowski, a spotkanie Rzymianie przegrali ostatecznie 2:1.

Witamy we włoskich mediach

Gdy Ziółkowski wyszedł z ławki rezerwowych i zagrał ostatnie 20 minut meczu z Hellas Verona, media opisały jego występ jako „dobry start”. Tym  razem włoskie media nie okazały się łaskawe dla młodego Polaka. Ziółkowski został  mocno skrytykowany, a występ obrońcy, określono jako „koszmarny debiut” w pierwszym składzie. Obrońca był krytykowany za błąd, który doprowadził do otwarcia wyniku dla przeciwnika. Nawet sam Zbigniew Boniek stwierdził, że pierwsza bramka trafia z całą odpowiedzialnością na konto Ziółkowskiego. Jednocześnie podkreślano, że choć wyraźny błąd się zdarzył, to nie oznacza, że zawodnik jest już skreślony. AS Roma kupowała Polaka z nadziejami na przyszłość, stawiając na rozwój młodego obrońcy. Sam trener zauważył, że nie należy się spieszyć z wystawianiem Ziółkowskiego w pierwszym składzie.

Kara pozbawienia miejsca w składzie

Cała przygoda w AS Romie zapowiadała się niezwykle obiecująco dla Jana Ziółkowskiego. Mimo początkowych obaw kibiców o możliwość przebicia się w Romie, Ziółkowski stopniowo zyskiwał coraz większe zaufanie trenera. 20-latek skrupulatnie gromadził minuty, nawet jeśli były to ogony spotkań. Przełom nadszedł na niezwykle ważny mecz z Interem, w którym to Polak zanotował aż 35 minut. Rozegrał dobre zawody, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Zdobył żółtą kartkę, ale zaznaczył swoją obecność i pokazał rywalom, że nie ma z nim miękkiej gry. Mimo młodego wieku pokazał się z dobrej oraz dojrzałej strony na tle silnego rywala.

Mimo to kolejne spotkanie ligowe okazało się karą dla polskiego obrońcy.  Mecz przeciwko Sassuolo w 8. kolejce Serie A, Polak oglądał z ławki. Nie powąchał murawy i nie ruszył w kierunku rozgrzewki. Ostatnie wydarzenia niefortunnie wpłynęły na decyzje trenera. AS Roma wygrała to spotkanie 1:0 dominując w każdej statystyce, a Ziółkowski mógł się tylko temu przyglądać. Koło nosa uciekła mu szansa na zebranie cennych minut w starciu z ligowym średniakiem. Pozostaje się zastanawiać czy w najbliższym czasie w ogóle Polak ma szansę na podniesienie się z ławki. Kibice i media bardzo pamiętliwie wspominają jego błędy co powoduje, że nie prędko możemy spodziewać się Ziółkowskiego w linii obrony Rzymian. Trener Gasperini ostrożnie szachuje minutami Polaka i póki co czeka na właściwy moment kiedy włoskie otoczenie zapomni o wybrykach Jana Ziółkowskiego.

Stopniowa budowa

Do tej pory mogliśmy usłyszeć, że włoski szkoleniowiec jest zadowolony z Polaka. Świadom jego braków, mówił otwarcie, że Ziółkowski wykazuje się pracowitością, dyscypliną i zaangażowaniem. Łapał już ogony spotkań w Serie A co pozwoliło trenerowi na zyskanie próbki jego umiejętności w realnym meczu o punkty. Ostatecznie zaowocowało to wyjściowym składem, dlatego mimo kiepskiego debiutu w podstawowej jedenastce nie należy skreślać 20-latka. Ten mecz pokazał, że choć potencjał Ziółkowskiego jest zauważalny, to poziom błędów przy tego typu starciach może być kosztowny. Kluczowe aspekty do poprawy w grze Polaka to m.in lepsze ustawienie i koncentracja przy pojedynkach.

Wprowadzenie do nowego zespołu wymaga czasu. Jak widać ten debiut mógł okazać się zbyt wczesny, ale to właśnie takie sytuacje kształtują zawodnika i jego charakter. Nauka na błędach i dalsza praca to nieodłączne elementy piłkarskiego rzemiosła. Jan Ziółkowski pod skrzydłami takiego trenera jak Gian Piero Gasperini jeszcze nie raz pokaże nam pełnię swoich możliwości. Trener nadal widzi w nim obiecującego zawodnika, ale wygląda na to, że kolejne szanse mogą przychodzić stopniowo. Ten mecz najpewniej zostanie w jego pamięci jako ważna lekcja. Przeskok do wyjściowej jedenastki w Europie to duży krok wymagający doświadczenia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze