Mistrzostwa świata w piłce nożnej do lat dwudziestu dobiegają końca. W najbliższą sobotę czeka nas finał turnieju, ale my już teraz spróbujemy podsumować młodzieżowy mundial. Bez wątpienia był to turniej barwny i emocjonujący. Kto zaskoczył, a kto zawiódł? Co może wydarzyć się w finale? Zapraszamy.
Faworyci bez formy
Turnieje dużej rangi często rządzą się swoimi prawami. W tym przypadku nie jest inaczej. W kończących się mistrzostwach od samego początku mieliśmy do czynienia z niespodziankami. Po rozegraniu fazy grupowej odpadła uznawana za faworyta Argentyna. Drużyna z synem Diego Simeone – Giovannim – nie wygrała żadnego meczu w grupie. Zawodnicy Humberto Grondona przegrali z Panamą (1:2) i Ghaną (2:3). W meczu o honor tylko zremisowali z Austrią (0:0), co było gwoździem do trumny „Albicelestes”. Argentyńczycy mieli w tym turnieju walczyć o złoty medal, ale dość szybko na ich drodze znalazł się znak stop. Spośród piłkarzy na pewno zawiódł wspomniany wcześniej Giovanni Simeone. Najstarszy syn trenera Atletico gra jako napastnik, ale w trzech meczach zdobył tylko jedną bramkę w meczu z Ghaną. Lepiej zaprezentował się Adriano Correa. Młody napastnik „Los Cholchoneros” strzelił dwa gole, ale nie zapewniły one żadnego punktu drużynie. Warto wspomnieć, że w porównaniu z Argentyną lepszy wynik osiągnęło… Fidżi, które wygrało jedno ze spotkań ( z Hondurasem 3:0).
Reprezentacja Urugwaju także nie zachwyciła. Młodzi piłkarze „Charruas” przyjechali do Nowej Zelandii jako wicemistrzowie w tej kategorii wiekowej, ale ich gra nie oddawała powagi tego tytułu. W grupie szło im jak po grudzie. Wywalczone zwycięstwo nad Serbią (1:0), przegrana z Meksykiem (1:2) i remis z Mali (1:1). Sytuacja w grupie była skomplikowana. O ich awansie do 1/8 finału musiało zdecydować losowanie. „La Celeste” mieli dokładnie takie same liczby jak Mali: tyle samo punktów, strzelonych i straconych goli. Popularne „Orły” nie miały szczęścia i to młodzi Urugwajczycy zapewnili sobie awans do 1/8 finału. Tam spotkali się z faworyzowaną Brazylią, z którą przegrali po rzutach karnych 4:5.
Również reprezentacja Niemiec dość niespodziewanie odpadła w ćwierćfinale. W swojej grupie „Nationalmannshaft” szedł jak burza. Strzelił aż 16 goli w trzech meczach. Jako młodzieżowi mistrzowie Europy prezentowali niezwykłą formę strzelecką. Jednym z liderów zespołu był Marc Stendera. Pomocnik Eintrachtu Frankfurt dyrygował grą zespołu mistrza Europy. Prawdziwe wyzwanie czekało na nich dopiero w 1/8 finału. Tam spotkali się z mistrzami Afryki, czyli Nigerią. „Superorły” postawiły twarde warunki drużynie Franka Wormutha, ale to nasi sąsiedzi zeszli z boiska jako zwycięzcy. W drugiej połowie doskonale się bronili, przez co ich przeciwnicy nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę. W ćwierćfinale zdarzyła się wielka niespodzianka. Po rzutach karnych drużyna Mali wyeliminowała Niemców i to podopieczni Wormutha musieli pakować walizki.
Kto zaskoczył?
Największą sensacją turnieju okazały się reprezentacje z Senegalu i Mali. Młode „Lwy Terangi” po raz pierwszy wystąpiły na turnieju tej rangi. Okazało się, że podopieczni Josepha Koty dotarli aż do półfinału! To niebywałe osiągnięcie w historii senegalskiego futbolu. Młodzi piłkarze zremisowali m.in. z Kolumbią i wygrali z Katarem, przez co zagwarantowali sobie awans do kolejnej fazy mistrzostw. Tam zmierzyli się z faworyzowaną Ukrainą, którą czekał zimny prysznic. Mecz rozstrzygnął się po raz kolejny w rzutach karnych, a tam Senegalczycy strzelali lepiej. Trzy strzelone „jedenastki” dały im awans do ćwierćfinału, w którym spotkali się z Uzbekistanem. Afrykańczycy poradzili sobie z kolejnym rywalem (wygrali 1:0) i awansowali do półfinału. Dopiero tam zostali sprowadzeni na ziemię przez Brazylijczyków, którzy ograli zawodników Koty 5:0. Teraz czeka ich mecz o brąz, w którym zmierzą się z Mali.
Drużyna „Orłów” również sprawiła ogromną niespodziankę. Dwukrotnie los nie był po ich stronie, kiedy przegrywali losowania z Urugwajem. Faza pucharowa to jednak prawdziwy popis w wykonaniu drużyny z Czarnego Lądu. Nikt nie spodziewał się, że drużyna Fabiana Coity będzie w stanie wyeliminować Niemców. Dopiero w półfinale Malijczycy musieli uznać wyższość Serbów, którzy pokonali ich 2:1. Mecz o brąz pomiędzy Mali a Senegalem będzie jednym z tych spotkań, które przejdą do historii afrykańskiego futbolu.
Co wydarzy się w finale?
Finał pomiędzy Brazylią a Serbią będzie niezwykle ciekawym widowiskiem. Obie drużyny oddały najwięcej strzałów w mistrzostwach (odpowiednio 122 i 98). Z kolei bramkarz Serbów Pedrag Rajkovic ma na koncie najwięcej obron (20). Będzie to więc pojedynek jednej z najlepszych ofensyw z defensywą, którą dyryguje najlepszy bramkarz mistrzostw. Warto jednak przypomnieć, że Brazylia nie straciła gola na turnieju od ponad 8 godzin.
Reprezentacja trenera Veljko Paunovicia prezentowała się najrówniej przez cały turniej. Spośród zawodników najbardziej wyróżniał się Andrija Żivković. Młody skrzydłowy był strzelcem jednej z bramek w półfinale z Mali, ale wyróżniał się w ciągu całych mistrzostw. Z kolei w kadrze Brazylii jednym z najlepszych zawodników jest Andreas Pereira. Pomocnik Manchesteru United został wybrany na najlepszego zawodnika klubu do lat 21. W trakcie mistrzostw emanował zimną krwią podczas rzutów karnych, strzelił bramkę podczas gry z Węgrami oraz asystował w meczu z Koreą. Bez wątpienia jest jednym z tych, dla których mistrzostwa są szansą na rozsławienie swojego nazwiska.