Jakich wzmocnień potrzebuje Pogoń Szczecin, aby skutecznie walczyć w europejskich pucharach?


„Portowcy” na razie pozostają bierni na rynku transferowym

24 czerwca 2022 Jakich wzmocnień potrzebuje Pogoń Szczecin, aby skutecznie walczyć w europejskich pucharach?
Szymon Gorski / PressFocus

Trzeba przyznać, że Liga Europy i Liga Konferencji to nie są ulubione rozgrywki Pogoni. Na klubie z zachodniopomorskiego wciąż ciąży miano zespołu, który nigdy nie wygrał dwumeczu w europejskich pucharach. A nawet meczu. Nie liczymy śmiesznego Pucharu Intertoto. To powinno się zmienić w tym roku. I to nawet bez wielkich wzmocnień. Tyle że ambicje Pogoń Szczecin ma większe niż przejście islandzkiego KR Reykjavik.


Udostępnij na Udostępnij na

„Portowcy” w minionym sezonie, zajmując trzecią lokatę, pokazali, że są mocni. Do przedostatniej kolejki pozostawali w grze o mistrzostwo. To raczej rywale byli za silni, a nie Pogoń słaba. Podejrzewamy, że Kosta Runjaić więcej zrobić nie mógł. W XXI wieku nie mieli lepszej średniej punktowej na mecz. Żadnego trofeum jednak nie udało się zdobyć, co jest wielkim pstryczkiem w nos dla szczecinian, ale wierzymy w to, że uda im się po raz pierwszy przejść chociaż rundę w kwalifikacjach do europejskich pucharów.

Mało tego, jesteśmy o tym przekonani. Pogoń Szczecin jest aktualnie najmocniejsza od wielu, wielu lat. W zasadzie jedyną niewiadomą jest forma pod wodzą nowego trenera Jensa Gustafssona. Po drugiej stronie staną Islandczycy. Musimy mierzyć jednak trochę wyżej, jeśli myślimy o tym, aby polska piłka wyszła na prostą. Ale ku przestrodze dodajmy, że Pogoń po swoim najlepszym sezonie w historii (2000/2001) odpadła z europejskiej rywalizacji, przegrywając dwumecz właśnie drużyną z Islandii – z Fylkirem Reykjavik.

Pogoń Szczecin – gdzie trzeba dokonać wzmocnień?

Po pierwsze, co warto zauważyć i za co pochwalić, Pogoń Szczecin jak na razie nie pożegnała się z żadnym z ważnych zawodników. To bardzo ważne, że zespół nie rozleciał się, jeszcze zanim zaczęło się europejskie granie. Kuszeni ofertami są choćby Sebastian Kowalczyk, Dante Stipica czy Kamil Grosicki. Wszyscy jednak na razie trenują na obozie w Opalenicy. Wygrali nawet sparing z mistrzem Polski.

Analizując wszystkie pozycje, najpewniej obsadzona jest bramka. No chyba że Dante Stipica wywinie numer i odejdzie, a ponoć jest kuszony ofertami z Włoch. Co do jego jakości nie mamy żadnych wątpliwości. Lider defensywy, czyli Benedikt Zech, zostaje. Nie wiadomo jednak, co z Kostasem Triantafyllopoulosem. Igor Łasicki odchodzi, a więc niewątpliwie przydałby się jakiś środkowy obrońca. Potrzebny jest również dubler Luisa Maty na lewej obronie.

Środek pola jest obsadzony lepiej niż miejsca dla polityków w sejmie. Tam już nawet nie ma co dokładać zawodników do rywalizacji. Jest jakość i ilość. Niech o wartości ofensywnej Pogoni mówi fakt, że piłkarz z taką lewą nogą, jak Rafał Kurzawa, częściej wchodził z ławki, niż zaczynał mecz od początku. Choć może jakiś przebojowy skrzydłowy by się przydał. Niewątpliwie jednak to na innej pozycji się pali.

Napastnik na już

Pogoni brakuje przede wszystkim killera w polu karnym, który będzie ładował bramki. Tego nie potrafi robić Luka Zahović ani Piotr Parzyszek. I choć Słoweniec to typ napastnika, który pracuje dla drużyny, to jego niektóre pudła bolały kibiców ze Szczecina. Niby ma te 11 bramek, wynik expected goals jest dodatni (co oznacza, że strzelił więcej bramek, niż powinien), ale z taką liczbą sytuacji i kreatywnych zawodników za plecami mógł walczyć o koronę króla strzelców.

Głównie strzelał, gdy zespołowi szło. W żadnym z meczów, które Pogoń Szczecin przegrała, nie zebrał dobrych liczb. Brakowało go w najtrudniejszych momentach. Ogólnie brakowało napastnika, bo zawodził również Piotr Parzyszek. Wypożyczono go, bo miał gwarantować bramki, a skończyło się na jednej. Dramat. Napastnik to dla „Portowców” must have. Tu już nawet nie chodzi o europejskie puchary, ale o ligę. Trzeba wykorzystywać podania Kamila Grosickiego czy Sebastiana Kowalczyka.

Plotki, ploteczki

Chcieliśmy na koniec przytoczyć kilka plotek dotyczących przyszłych transferów Pogoni, ale takowych brak. W tym momencie „Portowcy” są jedyną drużyną bez jakichkolwiek wzmocnień w PKO BP Ekstraklasie. Wszyscy się zbroją, a w Szczecinie spokojnie czekają. Czekają na swoje „jedynki” transferowe lub na ewentualne transfery wychodzące, które najprawdopodobniej się pojawią.

Pogoń jest silna, ale już II rundzie czeka na nią duńskie Brondby. I tu szczecinianie faworytem absolutnie nie będą. Zachowanie zarządu jest dość dziwne, bo wygląda na to, że „Portowcy” nie chcą wtopić środków na transfery, które być może nie są konieczne. Jeśli tacy eksperci od transferowych nowinek jak Piotr Koźmiński i Tomasz Włodarczyk nie mogą dostarczyć żadnych newsów, to znaczy, że „Duma Pomorza” faktycznie jest bierna na rynku. Można tam puścić nawet Roberto di Marzio czy Fabrizio Romano, ale i tak nic nie znajdą. Twierdza.

Cieszy na pewno fakt, że Pogoń w tym momencie oprócz napastnika nie potrzebuje wzmocnienia żadnej pozycji. Oczywiście wskazane byłyby transfery w linii obrony, ale to raczej uzupełnienia. Czekamy, bo nie wyobrażamy sobie, żeby kolejna europejska przygoda Pogoni skończyła się na zaledwie pierwszym rywalu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze