Jak wygląda polska piłka juniorska i jak szkolić najmłodszych [WYWIAD]


Sam jeszcze niedawno grał w piłkę w drużynach juniorskich III-ligowej Pogoni Grodzisk Mazowiecki, by już od paru lat i obecnie, samodzielnie szkolić młodsze roczniki w szkółce swojego klubu. O swojej nabierającej coraz większego tempa przygodzie trenerskiej, ale i sytuacji, w której znajduje się juniorski futbol, opowiada Michał Zientala –  trener zawodników  rocznika 2008 w Pogoni Grodzisk Mazowiecki.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak prezentuje się aktualna forma trenowanego przez Ciebie rocznika w Pogoni? Na którym miejscu w tabeli plasujecie się aktualnie?

U dzieci w tym wieku nikt rozsądny nie patrzy na tabele. Dzieciaki mają dopiero po 7 lat, a niektórzy chcą już teraz zrobić z nich mistrzów Świata. Szkolenie młodzieży to proces długofalowy. Nie sztuką jest zwyciężać w kategorii U-8 – ważne jest to, na jakim poziomie zawodnik będzie w wieku 16-17 lat, kiedy będzie wchodził do seniorskiej piłki. Teraz dzieci mają się bawić piłką – dryblować, strzelać, cieszyć się z bramek. Jeśli teraz nie wyjdzie Ci zwód, podanie czy strzał, nikt nie będzie miał do Ciebie pretensji – to czas na popełnianie błędów. Lepiej robić to teraz i je eliminować niż później, kiedy każdy będzie Cię z tego rozliczał.

Nie sądzisz jednak, że czasami warto jest mocniej „naciskać” na treningach, na tych bardziej rokujących młodzików? Zdarzały się już przecież takie przypadki w historii futbolu, że wielkie szkółki piłkarskie takie, jak np. La Masia, sprowadzały do siebie 7 i 8-latków z zagranicy.

Nie porównujmy hiszpańskich klubów do naszych. Wciąż gonimy zachód, ale widać już światełko w tunelu. 7-letnie dziecko w ciągu pół roku jest w stanie zrobić tak gigantyczny postęp, że umiejętnościami może przewyższyć tego „najlepszego” na daną chwilę. La Masia to organizm – tam wszystko chodzi jak w zegarku. Dziecko przychodząc na treningi do Barcelony wie, że to największy klub na świecie. I że tam chce grać. Moim celem jest stworzenie zawodnika, który będzie w stanie dostosować się do każdego rodzaju futbolu. W małych klubach pracuje się dużo trudniej, bo nikt nie daje Ci na tacy zawodników. To Ty musisz tak przygotować trening, żeby dać im najwięcej zabawy, a przy okazji sporo nauczyć. Teraz dziecko chce mieć jak najdłużej piłkę przy nodze. Więc dlaczego w tej chwili nie wykorzystać tego egocentryzmu? Skoro dla niego najważniejszy jest kontakt z piłką, niech więc uczy się dryblingu i prowadzenia piłki. Nie odbierajmy dziecku radości z zabawy. Tak naprawdę przyszłość naszej piłki zależy od młodych trenerów. Od tego, czy im się będzie chciało i jak dużo poświęcają czasu na przygotowanie się do zajęć. Nie zapominajmy również o treningu mentalnym – ważna jest rozmowa z dzieckiem. I nie chodzi mi o wytykanie błędów – niech dziecko samo postara się znaleźć rozwiązanie, bo wtedy na pewno je zapamięta. Można zawodnika naprowadzać, ale nie dawać mu pełnej odpowiedzi.

"Nie porównujmy hiszpańskich Klubów do naszych. Wciąż gonimy zachód, ale widać już światełko w tunelu."
„Nie porównujmy hiszpańskich Klubów do naszych. Wciąż gonimy zachód, ale widać już światełko w tunelu” (fot. fcb-escola.fcbarcelona.es/gkspogon2008.futbolowo.pl/Michał Zientala)

Rozumiem. Wróćmy jednak do ligi. Jak oceniłbyś możliwości i formę waszych ligowych rywali? Z tego co mi wiadomo, to najtrudniej będzie rywalizować ze znanym klubem Romana Koseckiego – Kosą Konstancin – znaną ze szkolenia młodych roczników na bardzo wysokim poziomie.

Zgadzam się. Szkółka Romana Koseckiego stoi na wysokiem poziomie. Miałem przyjemność rozmawiać z trenerem Woźniakiem z Kosy, który prowadzi właśnie rocznik 2008. I on rownież jest zdania, że dzieciaki potrzebują teraz elementów zabawy. Bardzo fajny człowiek, od którego można się sporo nauczyć. Również mamy takie samo zdanie odnośnie „kibicowania” przez rodziców. Dobrą robotę wykonują też w szkółce Marcina Mięciela.

A na czym polega to kibicowanie rodziców? I co o nim myślisz?

Ogólnie o tym dość głośno ostatnimi czasy. Chodzi przede wszystkim o to, żeby nie stać przy linii i nie krzyczeć do dziecka, co ma w danej chwili zrobić. Szybkie porównanie – jeśli uczeń pisze sprawdzian, to zabronione jest podpowiadanie albo ściąganie. To samo tyczy się meczów – mecz to sprawdzian z całego tygodnia treningów. Nikt nie ma prawa podpowiadać, co piłkarz ma robić na boisku. Bo jeśli trener przed meczem mówi: „Dzisiaj chcę, abyście wykonali jak największą liczbę dryblingów”, zaś rodzic w trakcie spotkania ciągle krzyczy: podaj, podaj, to co takie dziecko ma pomyśleć? Sprzeciwić się ojcu? Nie, bo tata będzie krzyczał: sprzeciwić się trenerowi? Nie, bo trener mówił co innego w szatni. Dziecko przez takie rzeczy ma mętlik w głowie i nie wie, co będzie najlepszym rozwiązaniem. Niech zawodnik sam podejmie decyzje, a trener go później z niej rozliczy.

Michał Zientala wraz ze swoimi podopiecznymi
Michał Zientala wraz ze swoimi podopiecznymi (fot. gkspogon2008.futbolowo.pl/Michał Zientala)

Rzeczywiście całkiem sensowny tok myślenia. Problem niby błahy, ale wydaje się być po Twojej analizie dość poważny. Jakie są wasze cele na ten sezon? Jak sądzisz, co jest aktualnie realne w waszym zasięgu? Walka o mistrzostwo, środek tabeli czy utrzymanie?

Na koniec sezonu drużyny dzielone są na poziomy. Niedawno było tak, że ekipy z miejsc 1. i 2. wskakiwały na poziom pierwszy, miejsca 3. i 4. na poziom drugi, a 5. i 6. na trzeci. Jak będzie teraz? Nie mam bladego pojęcia. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby dzieciaki grały jak najwięcej. I czy to liga, mecze towarzyskie czy turnieje, wszystko sprowadza się to spędzenia czasu na świeżym powietrzu, wśród kolegów ze szkoły, z dala od komputera czy telewizora.

Czy w klubie są stworzone odpowiednie warunki do tego, aby szkolić tak młodych piłkarzy na wysokim poziomie, równającym do tych najlepszych z większych miast? Jak układa Ci się współpraca z zarządem klubu, innymi trenerami oraz rodzicami piłkarzy rocznika, który szkolisz?

Klub bardzo stawia na młodzież. Aktualnie mamy 16 drużyn, czyli ponad 300 dzieciaków, którzy chętnie przychodzą na treningi! Trenujemy nie tylko na obiekcie klubowym, ale także na orlikach i boiskach szkolnych. Miasto także bardzo angażuje się w sport, dlatego razem jest łatwiej stworzyć dobre warunki do treningu. Wszyscy trenerzy trzymają się razem. Nie ma żadnych podziałów czy konfliktów. Tak naprawdę większość zna się od bardzo dawna. Zawsze można pogadać, poradzić się, każdy służy pomocą. W klubie stworzyła się bardzo przyjemna i rodzinna atmosfera.

Pogoń to klub, w którym jest apetyt na sukces o czym świadczyć może ten klubowy autokar
Pogoń to klub, w którym jest apetyt na sukces o czym świadczyć może ten klubowy autokar (fot. Wojciech Kołodziejczuk)

Czy widzisz jakieś potencjalnie większe talenty wśród swoich adeptów futbolu, które na pewno Twoim zdaniem rozwiną skrzydła w przyszłości, tudzież zaraz zgłosi się po nie większy klub od Pogoni? Może to będzie karkołomne pytanie, ale czy jesteś w stanie podać konkretne nazwiska?

Tak jak napisałem wcześniej, każdy, nawet jeden ze słabszych zawodników, trenujący w grupie B, za chwilę może stać się podstawowym zawodnikiem grupy A. U dzieci progres postępuje bardzo szybko. Dlatego dla nich najważniejsza jest teraz gra. Obecnie mam kilku bardzo zdolnych chłopaków i mam nadzieję, że w przyszłości będzie z nich pociecha. Nazwisk nie podam, bo licho nie śpi,  a wracając jeszcze do współpracy z rodzicami to wiadomo, że nie zawsze jest kolorowo. Dlatego praca z rodzicem jest również bardzo ważna. Ważne jest to, aby mieć swoje zdanie i nie dać sobie wejść na głowe. Trzeba być również asertywnym, bo to Ty jesteś trenerem, i jeśli rodzic postanawia przyprowadzać dziecko na treningi z Tobą, to musi Ci zaufać i wierzyć, że znasz się na rzeczy.

Dzisiaj (wywiad przeprowadzony 2 listopada) na portalu Youtube został opublikowany film, na którym widać trenera rumuńskiej drużyny młodzików CSMS Iasi, który kilkukrotnie kopie w czasie meczu jednego ze swoich 16-letnich podopiecznych. Jak oceniasz takie zachowanie? Czy takiego trenera powinno się natychmiast zdymisjonować i wyrzucić poza margines branży piłkarskiej, czy też powinno się dać mu szansę na odkupienie win? 

I tacy ludzie psują właśnie świat piłki. Nie da się tego skomentować w cenzuralnych słowach, dlatego skwituje to jednym wyrazem…dramat.

"Chciałbym, żeby kiedyś, za kilka lat jak już chłopaki dorosną, byli w stanie powiedzieć na ulicy zwykłe "dzień dobry, Trenerze". Wtedy uznam, że praca nie poszła na marne."
„Chciałbym, żeby kiedyś, za kilka lat jak już chłopaki dorosną, byli w stanie powiedzieć na ulicy zwykłe „dzień dobry, Trenerze”. Wtedy uznam, że praca nie poszła na marne” (fot. gkspogon2008.futbolowo.pl/Michał Zientala)

Jak wygląda typowy trening dla 7 i 8-latków, tak od początku do końca? Na jakie elementy piłkarskiego i fizycznego rozwoju zwracasz najbardziej uwagę?

Jak każdy trening jednostka 7-latków rozpoczyna się od rozgrzewki. I nie jest to typowa gra w dziada, ale zabawy ożywiające, na przykład berek i jego różne odmiany. Poźniej część główna, w której nacisk kładzie się na technikę lub (w zależności od tygodnia) małe gry. Na koniec zawsze powinno dać się dziecku to, czego chce najbardziej, a mianowicie mecz na całym boisku (boisko o wymiarach orlika). Jednak jeśli podczas zajęć był nieporządek, a zawodnicy nie przykładali się do ćwiczeń, chłopaki mogą zapomnieć o grze na koniec jednostki. Tak samo jest z meczami , jeśli nie potrafisz zachowywać się przyzwoicie na treningach, nie jedziesz na mecz. Przez sport kształtuje się również wychowanie i charakter człowieka. Dlatego stosowany jest system nagród i kar. Podczas treningów warto zadawać dziecku pytania. W ten sposób rozwija się jego kreatywne myślenie. Bo jeśli musi wytężyć umysł, tak żeby pomyśleć, to szybciej to zapamięta. Po meczu zawsze jest okrzyk. Chłopaki uwielbiają się przekrzykiwać.

Ile więcej chcesz osiągnąć teraz, trenując młodszych zawodników niż wcześniej (Michał zajmował się dawniej rocznikiem 2004)? Jakie są Twoje trenerskie ambicje na przyszłość?

To nie ja wybrałem sobie rocznik 2008. Takie zadanie dostałem od koordynatora, który stwierdził, że widocznie nadaje się do pracy z dziećmi. Grupa miała już podstawy wypracowane w Kinder Pogoń, zaś pomiędzy rocznikiem 2004 a 2008 są AŻ 4 lata różnicy. To bardzo dużo. W tym czasie sporo można się nauczyć. Szczerze? Jest to praca, do której przychodzę z uśmiechem na ustach. To miłe, jeśli widzisz, że zawodnik pod twoim okiem robi postępy. Trenerskie ambicje? Na pewno chciałbym, żeby któryś z moich podopiecznych kiedyś wybił się na topowy poziom. Dla mnie jednak najistotniejsze jest to, żeby wychować nie tylko świetnego piłkarza, ale także mądrego i dobrego człowieka. Chciałbym, żeby kiedyś, za kilka lat, jak już chłopaki dorosną, byli w stanie powiedzieć na ulicy zwykłe: dzień dobry, trenerze. Wtedy uznam, że praca nie poszła na marne.

Grałeś niegdyś sam w drużynach juniorskich Pogoni. Co zaczerpnąłeś z taktyki, sposobu zorganizowania drużyny przez swoich ówczesnych podwładnych, a co innowacyjnego wprowadzasz z własnej strony?

O taktyce na razie nie mówię dużo. Na początku niech wiedzą, na jakich pozycjach grają i jedno, dwa zadania dla każdej z nich. Staram się, żeby każdy grał na każdej pozycji. Nie przypisuję konkretnych ról zawodnikom. Muszą zobaczyć, jak się gra w każdej strefie boiska. Na pewno chcę nauczyć ich tego, że są jedną drużyną, że mogą na sobie polegać i sobie ufać. Muszą razem walczyć, biegać, strzelać, atakować i bronić. Chcę zaszczepić w nich to, że są jednym organizmem, a mecze wygrywa się zaangażowaniem i walecznością.

"Trening to czas, w którym pomimo nauki, znajdzie się także chwila uśmiechu i rozluźnienia atmosfery. Ale nie można dać sobie wejść na głowę."
„Trening to czas, w którym pomimo nauki, znajdzie się także chwila uśmiechu i rozluźnienia atmosfery. Ale nie można dać sobie wejść na głowę” (fot. flickr.com)

Czy swoją przygodę z tak młodym rocznikiem traktujesz bardziej jako dobrą rozrywkę, czy do każdego treningu podchodzisz tak profesjonalnie, jakbyś prowadził drużynę seniorską? A może zachowujesz między tymi podejściami bezpieczną równowagę?

Dla mnie to ważna rola. Wiem, że jeśli nie nauczę ich czegoś w tym wieku, to później będzie ciężko to nadrobić. Dlatego podchodzę do treningów na poważnie. Jednak, jeśli dziecko widzi, że na trening przychodzi trener z niezbyt sympatycznym nastawieniem, to szybko się zniechęci. Dlatego na jednostkach staram się być maksymalnie pozytywnie nastawiony, nawet jeśli wcześniej w pracy dali mi solidny wycisk. Trening to czas, w którym pomimo nauki, znajdzie się także chwila uśmiechu i rozluźnienia atmosfery. Ale nie można dać sobie wejść na głowę.

Wspominałeś już, że treningi dla Twoich wychowanków opierasz głównie na zabawie. Ile jest w tym wszystkim jednak fachowego nastawienia oraz ciężkiej pracy, bez której przecież nie osiągnie się raczej pożądanych efektów?

W zabawie też to wszystko znajdziesz. Zwykły berek pozwala  poprawić kontrolę nad piłką. W metodach treningowych Coerver Coaching również da się odnaleźć takie elementy, a jest to bardzo popularny i przynoszący efekty model. Zabawą jest również gra w przewadze. Gry 3vs2 czy 4vs3 uczą odnajdywania przestrzeni na boisku oraz lepiej ustawionego partnera. A wyścigi rzędów? Nie dość, że zabawa poprzez rywalizację, to jeśli trochę się pomyśli, można stworzyć ćwiczenie poprawiające zarówno technikę, jak i koordynację. Dzieci są w stanie skupić się na kilka minut. Później zaczynają się nudzić. Więc po co ustawiać ich w kwadracie, żeby uczyły się ball masterów, skoro można to samo zrobić, ustawiając slalom z tyczek. Wystarczy odpowiednio spojrzeć na trening.

Jakie jest Twoje największe trenerskie marzenie?

Wyjść na kilkudziesięciotysięczny stadion i z ławki trenerskiej odspiewać „You’ll never walk alone”. Wiesz, o co chodzi ? (śmiech)

Oj chyba tak. Może uda Ci się już zastąpić The Normal One” (śmiech). Możesz na koniec wymienić jakichś słynnych wychowanków Pogoni?

Ja będę „The Only One”(śmiech). Wychowankowie? Mateusz Wieteska, który jest zawodnikiem Legii i zadebiutował już nawet w Ekstraklasie za trenera Berga. Damian Jaroń, który wystąpił w kilku spotkaniach Ekstraklasy w barwach Polonii Warszawa.

Michał odsłuchiwał już "You'll Never Walk Alone" jako kibic. Teraz marzy o tym, żeby dokonać tego samego jako trener.
Michał odsłuchiwał już „You’ll Never Walk Alone” jako kibic. Teraz marzy o tym, żeby dokonać tego samego jako trener (fot. Michał Zientala/Daniel Ryfka)

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze