Jak traktować słabszą ostatnimi czasy dyspozycję Liverpoolu?


Czy teraźniejsza forma piłkarzy Jürgena Kloppa to chwilowy spadek formy, czy jednak początek większego kryzysu?

24 stycznia 2021 Jak traktować słabszą ostatnimi czasy dyspozycję Liverpoolu?

Liverpool w tym roku kalendarzowym jeszcze nie zdołał wygrać w Premier League. Ostatnie ligowe zwycięstwo miało miejsce 19 grudnia 2020 roku, gdy pokonał 7:0 Crystal Palace. Mało tego, „The Reds” nie strzelili nawet ani jednej bramki, odkąd osiem dni później zremisowali u siebie 1:1 z broniącym się przed utrzymaniem West Brom. Można więc dojść do wniosku, że w klubie dzieje się coś o wiele poważniejszego niż tylko chwilowy spadek formy.


Udostępnij na Udostępnij na

Klub z czerwonej części Merseyside to od kilku lat bardzo poważny kandydat do zdobycia najważniejszych trofeów. Dokonywał tego chociażby w zeszłym roku, gdy po 30 latach znowu triumfował w lidze angielskiej oraz jeszcze rok wcześniej podczas finału Champions League przeciwko Tottenhamowi. Od piłkarzy z Anfield z sezonu na sezon wymaga się coraz więcej i nie ma w tym nic dziwnego. W ostatnim czasie jednak zaczęli oni zawodzić swych kibiców, a dowodem na to mogą być ich niedawne mecze w ligowych rozgrywkach. Jakie są przyczyny słabej dyspozycji ekipy Jürgena Kloppa?

Ciągłe kontuzje

W bieżących rozgrywkach z nieustannymi urazami wśród kluczowych piłkarzy musi zmagać się Liverpool. Ekipa niemieckiego szkoleniowca od pewnego czasu ma za zadanie radzić sobie bez trzech bardzo ważnych graczy. Dodatkowo w międzyczasie następowały przerwy w grze takich zawodników jak Trent Alexander-Arnold czy Thiago Alcantara.

Najbardziej odczuwalny jest brak jednego z najlepszych defensorów na świecie – Virgila van Dijka. Holenderski stoper nabawił się kontuzji podczas meczu z Evertonem, gdy został brutalnie sfaulowany przez Jordana Pickforda. Spowodowało to zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie, a sam piłkarz przeszedł operację pod koniec października. Liverpool już od ponad trzech miesięcy musi borykać się z problemem, jakim jest nieobecność van Dijka.

Drugim ciosem wymierzonym w formację defensywną „The Reds” była kontuzja Joe Gomeza. Anglik pod nieobecność Virgila miał go godnie zastąpić i wejść w buty lidera obrony. Plany pokrzyżował mu bardzo poważny uraz. Gomez nabawił się go podczas treningu na zgrupowaniu reprezentacji Anglii. Defensor Liverpoolu 12 listopada 2020 roku przeszedł operację kolana. Obrońca prawdopodobnie nie zagra już w żadnym meczu bieżącego sezonu.

Mniej poważny wydaje się uszczerbek na zdrowiu Diogo Joty. Portugalczyk był w świetnej formie, o czym świadczyło dziewięć bramek w zaledwie 917 minutach. Niesamowite wejście do klubu z Anfield przerwało mu stłuczenie kolana, którego doznał w starciu z FC Midtjylland. Skrzydłowy opuszczał murawę w 87. minucie i nie wiadomo, ile jeszcze dokładnie potrwa jego przerwa w grze.

Warto wspomnieć, że na obecną dyspozycję liverpoolczyków nie wpływają konkretnie kontuzje tych graczy. Z urazami musieli się zmagać nie od dziś, a mimo to udawało im się osiągać dobre rezultaty. Największym problemem w tym przypadku wydaje się brak możliwości rotowania obecnym składem. Widać to najlepiej na przykładzie defensywy. Ciągłe nieobecności kluczowych dla formacji defensywnej graczy zmusiły trenera do wystawiania Jordana Hendersona na pozycji środkowego obrońcy.

Fatalna skuteczność

Jak wielkim problemem dla Liverpoolu jest wpakowanie piłki do siatki, pokazuje wcześniej wspomniany fakt, że ostatni raz w Premier League zrobił to 27 grudnia ubiegłego roku. Wcześniej wspomniane problemy z kontuzjami dotyczą głównie defensywy, więc niezmiernie dziwi to, jak bardzo nieporadni są ostatnimi czasy piłkarze Jürgena Kloppa pod bramką rywala. Brak Diogo Joty nie jest żadnym wytłumaczeniem w obliczu posiadania takich piłkarzy, jak: Sadio Mane, Mohamed Salah czy Roberto Firmino.

O ile w zeszłych sezonach zespół niemieckiego szkoleniowca błyszczał skutecznością, śrubując niesamowite rekordy, tak w obecnym miesiącu gra fatalnie w ataku. Jeżeli problemem jest strzelenie bramki w meczach z Burnley czy Newcastle United, to widać, że w klubie zaszły spore komplikacje. Jeżeli chodzi o samą grę, piłkarze ofensywni w poszczególnych spotkaniach nie wypadają źle. W meczu z Burnley z pewnością na pochwałę zasługiwała gra Sadio Mane, natomiast w konfrontacji z Manchesterem United wyróżnił się chociażby Roberto Firmino. Jednak największe kłopoty pojawiają się, gdy trzeba podjąć kluczową decyzję, która znajdzie swe skutki w postaci gola.

O tym, jak bardzo niespodziewany jest to widok, świadczą wcześniejsze analizy. Gra Liverpoolu stanowi doskonały przykład na to, że nawet najpewniejsze spekulacje mogą okazać się mylne. Przed czterema ostatnimi meczami Premier League szansa na to, że „The Reds” nie strzelą gola, wynosiła 0,16 procent. Nie dziwi więc rozgoryczenie na twarzy większości kibiców z Anfield Road.

Wyjątkowa w pewien sposób okazała się ostatnia konfrontacja w Pucharze Anglii z Aston Villą wygrana przez ekipę Kloppa 4:1. Wszyscy sympatycy futbolu myśleli, że jest to moment przełamania się Liverpoolu. Jednakże piłkarze z regionu East Midlands przegrali następny mecz z Burnely 0:1, jak już wcześniej wspomniano.

Gegenpressing przestał działać?

Styl Jürgena Kloppa opierający się, jak sama nazwa wskazuje, na bieganiu i ciągłym naciskaniu na rywali jest bardzo wymagający fizycznie. Może więc nie dziwić to, że piłkarze bywają tak nieskuteczni i podatni na kontuzje. Prawdopodobnie są niezwykle wymęczeni sposobem gry narzuconym przez Kloppa. Widoczne było to zarówno teraz, jak i w poprzednich sezonach. Na przestrzeni ubiegłych lat Liverpool jest jedną z drużyn, które przebiegają najwięcej kilometrów podczas meczu, biorąc pod uwagę pięć topowych lig w Europie.

Drugim problemem założeń taktycznych Kloppa może być przewidywalność. Gegenpressing jest z pewnością wielokrotnie modyfikowany przez Jürgena i posiada ogromną liczbę wariantów. Nie ujmując oczywiście kunsztowi trenerskiemu niemieckiego menedżera, ten styl gry mógł stać się nieco czytelny dla przeciwników. Z pewnością jest niesamowicie widowiskowy i gdy piłkarze są skuteczni, potrafi mieć on ogromny wydźwięk, w końcu wzoruje się na nim masa klubów. Natomiast w obliczu konsekwentnej gry defensywnej drużyna Kloppa wydaje się poniekąd bezradna.

Widać było to w meczu z Burnley, Manchesterem United czy Southampton. W żadnym z wymienionych spotkań „The Reds”, jak wcześniej już wspomniano, nie zdołali strzelić gola. Defensorzy przeciwnika okazywali się znacząco lepsi, z powodzeniem rozbijając ich ataki. Przykładem tak solidnej gry defensywnej jest postawa Harry’ego Maguire’a w ostatnich Derbach Anglii, które zakończyły się bezbramkowym remisem. Gegenpressing to dalej bez wątpienia prawdopodobnie najbardziej popularny styl. Jednakże Jürgen Klopp chyba powinien wprowadzić większe innowacje, by gra zaczęła mocniej zaskakiwać przeciwników i stać się bardziej efektywna.

***

Prócz wcześniej wymienionych trudności dla zespołu Jürgena Kloppa można byłoby dostrzec ich pewnie jeszcze więcej. Największym kłopotem wydaje się jednak zmęczenie, które ma ogromny wpływ na grę i skuteczność zawodników.

Wyliczając więc jedne z problemów Liverpoolu, trudno tak naprawdę określić, czy kryzys ten potrwa długo. Jak najbardziej są do takiego twierdzenia powody, które zostały wymienione wyżej. Nikt jednak raczej nie zdziwi się, gdy „The Reds” znowu zaczną regularnie zwyciężać i przekonująco pokonywać przeciwników.

Dzisiejszy mecz Pucharu Anglii z Manchesterem United może okazać się bardzo emocjonujący. Wszyscy bowiem liczą na znacznie lepsze widowisko niż miało to miejsce w ostatnim starciu między tymi drużynami. Dla Liverpoolu mecz ten może okazać się kluczowy w kontekście powrotu do lepszej dyspozycji w następnych tygodniach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze