Jak poradzi sobie Valencia bez Marcelino?


Po kuriozalnych wydarzeniach „Nietoperze” muszą odnaleźć się w świecie bez byłego trenera

25 września 2019 Jak poradzi sobie Valencia bez Marcelino?

Sztorm, który w ostatnim czasie przeszedł przez Walencję, będzie jeszcze przez długi czas wspominany i komentowany. Po odejściu Marcelino cała społeczność „Nietoperzy” musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zawodnicy oraz kibice do teraz nie mogą pogodzić się z decyzją zarządu, a nowy trener stoi przed niemożliwym wręcz zadaniem. Następne tygodnie mogą być dla Valencii bardzo trudne.


Udostępnij na Udostępnij na

Wygrana w Pucharze Króla, miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów i nadzieja na dalsze sukcesy, to wszystko jakby prysło i przestało mieć znaczenie, gdy z klubu wypchnięty został Marcelino. Trener, z którym identyfikowali się piłkarze i kibice. Teraz w nowym świecie bez niego wszystko stało się sto razy bardziej skomplikowane, a z wyjściem z tej sytuacji nie poradziłby sobie nawet specjalista od zarządzania kryzysowego.

Piłkarze nie zapomną o Marcelino

Jeżeli zdarza się, że piłkarze grają na zwolnienie trenera, to w tym przypadku mieliśmy sytuację odwróconą o 180 stopni. Więź, jaka powstała między zawodnikami a trenerem, jest niesamowita i godna pozazdroszczenia dla wielu klubów. Rzadko zdarza się, żeby wypowiedzi w stylu „jesteśmy z trenerem aż do śmierci” miały jakiekolwiek odbicie w rzeczywistości, gdy zaczyna tracić się grunt pod nogami. Tutaj mieliśmy wzorową sytuację szczerej relacji, która została pozytywnie zweryfikowana w momencie próby.

Jeszcze kilka tygodni przed wyrzuceniem Marcelino, gdy widmo zwolnienia padło na dyrektora sportowego, piłkarze chcieli wziąć sprawy we własne ręce i osobiście zatroszczyć się o jego pozostanie. Mieli lecieć do Singapuru na spotkanie z prezesem, do czego jednak ostatecznie nie doszło i chwilowo kryzys ucichł. Pokazało to, jak niezdrowa relacja wytworzyła się w klubie, a zaistniałe podziały mogą realnie wpłynąć na funkcjonowanie drużyny. Był to jeden z powodów, dla których zmian w sztabie trenerskim zamierzono dokonać po zamknięciu okna transferowego. Zawodników na końcu utrzymać się udało, ale możliwe, że był to sukces tylko połowiczny.

Już za kilka miesięcy, gdy dokonywanie transferów ponownie będzie możliwe, nad Walencją znowu zrobi się niespokojnie. Zawodnicy już teraz mówią o potencjalnym odejściu. Trudno dziwić się ich reakcjom, ponieważ sposób w jaki zostali potraktowani nie był, delikatnie mówiąc, elegancki. Mają prawo czuć się zdradzeni i nie wykluczone, że kilku z nich zrobi wszystko, żeby zimą zamienić obecnego pracodawcę na kogoś innego.

Kibice są wściekli

O ile piłkarze ze swoimi decyzjami muszą poczekać przynajmniej do otwarcia okna transferowego tak kibice mogą wyrażać swoje niezadowolenie cały czas. Są wściekli i trudno im się dziwić. Marcelino był najlepszym szkoleniowcem pracującym w Valencii od lat. On zapewnił sukcesy, dobrą grę i przede wszystkim przywrócił wiarę, że w ich ukochanym klubie będzie teraz coraz lepiej. Czar prysł niczym bańka mydlana, a wszystko to przez niezrozumiałe decyzje właściciela klubu, któremu do ucha szepcze Jorge Mendes.

Fale złości kibiców podsyciła wypowiedź Marcelino, który za powód swojego zwolnienia podał… zwycięstwo w Pucharze Króla. Wypowiedź wydawałaby się dość absurdalna, ale w tym całym zamieszaniu nawet najdziwniejsze rzeczy mogą okazać się prawdą. Sympatycy Nietoperzów jednoznacznie określają się po której stronie stoją w tym konflikcie. Nie wróży to najlepszych czasów dla Petera Lima, który jako właściciel klubu jest znienawidzony przez kibiców. Na ostatnim meczu pojawiły się transparenty z jasnym dla niego przesłaniem.

Celades i misión imposible

W tej całej sytuacji najważniejsze na końcu będą i tak wyniki sportowe. O to zatroszczyć ma się nowy trener, Albert Celades. Co o nim można powiedzieć? Przede wszystkim brak mu doświadczenia. Sytuacja, w której się znalazł, jest bardzo skomplikowana i odnalezienie się w tej materii wymaga doskonałych umiejętności, nie tyle trenerskich co psychologicznych. Musi zastąpić człowieka, który był uwielbiany przez szatnie, a to sprawa piekielnie trudna. Celades jak do tej pory pracował głównie w reprezentacjach młodzieżowych Hiszpanii, a tam nigdy nie spotkał się z taką presją.

Pierwsze dwa testy już za nim, a w tym bardzo ważne zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Chelsea. Początek jego nowej zawodowej przygody wydaje się być przyzwoity jednak nie jest to raczej jakikolwiek wyznacznik na najbliższe tygodnie. To co czeka sympatyków Nietoperzy w nadchodzącym czasie wydaje się na razie jeszcze sporą tajemnicą.

Pozbycie się Marcelino z Valencii to prawdopodobnie najgłośniejsza i najbardziej kuriozalna sytuacja jaka zdarzy się w tym sezonie. To jak drużyna będzie funkcjonowała zależy przede wszystkim od naprawienia relacji właściciela z piłkarzami i kibicami. Na razie jednak nie wydaje się, żeby jedni i drudzy byli skorzy do pojednania. Trudno też im się dziwić. Na barkach Alberta Celadesa spoczywa ciężar przywrócenia normalności w szatni oraz odpowiedzialność za wyniki Valencii w tym sezonie. Zadanie niesamowicie trudne, które ociera się o coś niemożliwego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze