Jak Legia dysponuje młodzieżą?


Na co mogą liczyć młodzi piłkarze w Legii?

10 czerwca 2022 Jak Legia dysponuje młodzieżą?
Pawel Jaskolka / PressFocus

W ostatnich latach młodzi piłkarze w Legii Warszawa byli wykorzystywani w różny sposób. Czasami niezrozumiały. Chętnie też się niektórych pozbywano, można powiedzieć: aż zbyt łatwo. „Wojskowi” też bardzo często z młodych korzystają. Stosunkowo nowa akademia Legii za chwilę zacznie wypuszczać wielu wychowanków i sytuacja ta może się zmienić. Bo obecnie jest dosyć spora rezerwa w korzystaniu z młodzieży.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa jest klubem, który za sezon 2021/2022 dostanie najwięcej pieniędzy z Pro Junior System spośród klubów PKO BP Ekstraklasy. Mogliśmy w barwach „Wojskowych” zobaczyć wielu młodych graczy w tych rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Legia ma dosyć niską średnią wieku w pierwszej drużynie, bo wynosi ona 24,6 roku. Jak klub z Warszawy radzi sobie z młodymi?

Rywalizacja w bramce

Sezon na pozycji bramkarza rozpoczął Artur Boruc. Prezentował się solidnie, jednak w dalszej grze przeszkodziła mu kontuzja, której doznał pod koniec września. Następnie do bramki wskoczył Cezary Miszta, który rywalizował o miejsce w bramce z Kacprem Tobiaszem. Na wiosnę zakontraktowano jeszcze Richarda Strebingera. Ogólnie sytuacja w bramce Legii z ubiegłego sezonu jest dosyć zawiła.

Ale przejdźmy już stricte do tego, jak prezentowali się młodzi Polacy. Tak więc Artur Boru… darujmy sobie te żarty. Kacper Tobiasz zagrał w Legii w ekstraklasie cztery spotkania w tym sezonie. Głównie skupimy się na Czarku Miszcie, bo to on był pierwszym bramkarzem Legii w tym sezonie i w lidze rozegrał całe 14 spotkań, tak, tylko tyle. Strebinger rozegrał 5, Tobiasz wcześniej wspomniane 4 i „Borubar” 11.

Miszta grał też w Lidze Europy, w której prezentował się dobrze. Legia mogłaby bez niego nie wygrać chociażby meczu z Leicester. Zawodnik z rocznika 2001 w bramce warszawskiej Legii radził sobie całkiem dobrze i bardzo możliwe, że w następnych rozgrywkach będzie pierwszym bramkarzem, chociaż Tobiasz tanio skóry nie sprzeda. Natomiast młodszy z tej dwójki na rundę wiosenną został wypożyczony do Stomilu Olsztyn, chociaż sam wolał zostać w Legii i walczyć o skład. Bardzo prawdopodobne też, że po dobrym okresie w Olsztynie przedłuży kontrakt z Legią.

Do końca walczyłem i pokazywałem, że można na mnie w razie czego postawić. Tak się nie stało, poszedłem na wypożyczenie i teraz mogę udowodnić swoją wartość w lidze niżej.

Maik Nawrocki

Wiele osób dziwiło się Legii, że ta sprowadza Maika Nawrockiego, który nie grał w Werderze Brema. Jeszcze więcej dziwiło się, gdy ten grał w pierwszym składzie w ważnych meczach, a potem grał solidnie. Oczywiście, nie był to idealny sezon Nawrockiego, ale nie może taki być, gdy grasz w drużynie tracącej 48 goli w lidze (dwa razy więcej od Lecha). Maik zagrał zwyczajnie solidnie.

Nie jesteśmy też w stanie sobie wyobrazić, aby następny sezon Legii był równie zły co ten. Może „Wojskowi” będą mieli problemy, żeby wbić się na podium, ale gorzej, niż było, być nie może. Wiemy też, że młodzieżowy reprezentant Polski piłkarzem Werderu już nie jest, gdyż wykupił go klub z Łazienkowskiej.

Nie znaczy to jednak, że Nawrocki w Warszawie zostanie. Oczywiście, jest to możliwe, ale Legia ma też nadzieję na kupca, który wyłoży dużą kasę. Za Nawrockiego zapłacono 1,5 miliona euro, więc potencjalny nabywca musiałby wyłożyć minimum dwa razy tyle. Jak też donoszą media, może być nim Bayer Leverkusen, a „Aptekarze” biedni nie są.

Straty Legii

Szymon Włodarczyk

Pod koniec maja otrzymaliśmy informację, która potwierdzała wcześniejsze plotki. Szymon Włodarczyk trafił do Górnika Zabrze. 19-latek odchodzi po wypełnieniu kontraktu. Dla przypomnienia: Transfermarkt wycenia napastnika na 300 tysięcy euro. Oczywiście, ta kwota jest dosyć zawyżona ze względu na wiek piłkarza, bo nie oszukujmy się – żaden klub w Polsce by za niego tyle nie wyłożył. Oczywiście pomijając fakt, iż wygasa mu kontrakt.

Warto byłoby jednak spróbować przedstawić Włodarczykowi pomysł na niego. Młodziutki napastnik zagrał w pierwszym zespole w 12 meczach, dostał nawet dwie szanse w Lidze Europy. Co prawda, strzelił w pierwszej drużynie tylko jedną bramkę, ale w rezerwach ten wynik był już o wiele lepszy. W 17 spotkaniach do bramki rywala trafił 10-krotnie, notował też 5 asyst. Widać więc, że był w nim potencjał i spokojnie jeszcze był czas, żeby go wykorzystać.

Gdyby Włodarczyk dostał zapewnienie, że np. zostanie wypożyczony do klubu 1. ligi, potem, zależnie od gry, wypożyczony ponownie do lepszego klubu lub ściągnięty z powrotem do Legii, rozważyłby przedłużenie kontraktu. Gdyby tak się stało, to za dosłownie kilka lat, może dwa, trzy, „Wojskowi” mogliby mieć młodego napastnika gwarantującego dwucyfrową liczbę bramek w lidze. Można by też liczyć na spore pieniądze od zachodnich klubów (mamy na myśli przynajmniej 1,5 miliona euro. Zawsze to więcej niż te zero złotych, które Legia na nim zarobi).

Ale komu to potrzebne. Chłopak ma 19 lat, rozegrał 236 minut w pierwszym zespole i nie strzelił 10 goli, no to wyjazd. Najbardziej dziwi fakt, że pomimo miernego sezonu Legii Włodarczyk nie dostawał wielu szans. „Wojskowi” mieli przecież problemy z napastnikami. Był Rafael Lopes, nic ponad przeciętność. Thomas Pekhart, który strzelił osiem goli w tym sezonie ekstraklasy, ale to nie był już ten sam piłkarz co w rozgrywkach 2020/2021. Był Maciej Rosołek, ale widać, że Legia też na niego planu nie ma, zresztą strzelił w 15 meczach trzy gole, a miał też dwumiesięczną przerwę od trafień. Był Emreli, który odszedł zimą. Było więc tu spokojnie miejsce na to, aby 19-latek dostał chociaż szansę w pierwszym składzie w lidze.

Ariel Mosór

Tutaj również mamy do czynienia z piłkarzem z rocznika 2003. Ponownie też patrzymy na gracza, na którym Legia nie zarobiła nic, pomijając 40 tysięcy złotych za wyszkolenie. Młody obrońca w sezonie 2020/2021 w Legii w pierwszym zespole wystąpił… zero razy. Dla porównania w tym sezonie w ekipie piątej drużyny ekstraklasy – Piasta Gliwice — zagrał 31 razy.

Na te 31 występów w zespole z Gliwic złożyło się 29 spotkań w lidze oraz dwa w Pucharze Polski. 19-letni stoper grał na naprawdę bardzo dobrym poziomie. Z Piastem podpisał kontrakt do 30 czerwca 2024 roku, z opcją przedłużenia o kolejny rok. Jeżeli w następnych rozgrywkach nadal będzie tak grał, realnym scenariuszem będzie wyjazd za granicę, a Mosór już teraz wyceniany jest na 750 tysięcy euro. Oczywiście, Ariel ma dopiero 19 lat i spokojnie może pograć jeszcze trzy sezony w PKO BP Ekstraklasie i odejść na Zachód do klubu z silnej ligi, w którym będzie grał.

O ile w przypadku Włodarczyka wypożyczenie byłoby konieczne dla rozwoju, o tyle w kontekście Mosóra byłoby niepotrzebne. Młody stoper spokojnie mógłby zostać w Warszawie do rotacji. Oczywiście, Legia miała w miarę dobrze obsadzoną pozycję stoperów, był Wieteska, był Nawrocki, był Jędrzejczyk. Gorzej już radził sobie Abu Hanna, który grał też w rezerwach, Lindsay Rose grał w miarę często, ale też musimy wziąć poprawkę na to, że grał na poziomie Lindsaya Rose’a, więc poprzeczka mocno zawieszona nie była. Widać więc, że Mosór mógłby zostać w Warszawie nawet jako ten pierwszy do wejścia z ławki, był też przecież etap, w którym Legia grała na trzech stoperów, więc wtedy mógłby nawet wejść do pierwszej jedenastki.

W przypadku Legii wystarczyłoby przedstawić Mosórowi solidny pomysł. Powiedzieć: Ariel, dostaniesz szansę gry w 20 meczach w sezonie, w kolejnych rozgrywkach możesz już być w pierwszym składzie. Finansowo Legia mogłaby dać więcej od Piasta, a myślę, że taki scenariusz mógłby skusić piłkarza, który nie musi się spieszyć z wyjazdem za granicę.

Trzy lata temu oddałem syna do Legii, chciałem, by Legia przedstawiła mi ścieżkę dla niego, taki plan, jak ma wyglądać jego rozwój i postęp […]. Do dziś takiego planu nie przedstawiono — ani mnie, ani synowi.

Sebastian Walukiewicz

Ten przypadek jest trochę inny od poprzednich. Walukiewicz przechodził z Legii do Pogoni, mając 17 lat, czyli w 2017 roku, bo jest to piłkarz z rocznika 2000. Wcześniej jednak od 2013 roku był zawodnikiem młodzieżowych drużyn Legii. Kiedyś reprezentacja Polski grała z jedną z tych drużyn mecz sparingowy, po którym niektórzy reprezentanci pytali się, kim on jest, bo zrobił na nich bardzo dobre wrażenie.

Z Walukiewiczem wiązano nawet jakieś nadzieje, bo pod koniec swojej przygody z Legią zadebiutował nawet w rezerwach (miał 17 lat). Jednak trudno jest powiedzieć, jakie były te nadzieje. Niecałe dwa tygodnie po meczu ogłoszono, że Walukiewicz z Legii odchodzi. Ponownie Legia mogła liczyć tylko i wyłącznie na ekwiwalent za wyszkolenie wynoszący, tym razem, 60 tysięcy złotych. A nie, przepraszam. Pogoń chciała, aby Legia obniżyła tę kwotę w zamian za procent z następnego transferu.

„Portowcy” sprzedali Walukiewicza za 3,5 miliona euro. Załóżmy nawet, że Legia dostałaby z tego transferu jeden procent — 35 tysięcy euro. Po przeliczeniu na obecny kurs wychodzi 160 tysięcy złotych. Czyli prawie trzy razy więcej niż ekwiwalent, chociaż ten też nie miałby spaść do zera. Trzeba w tym miejscu jeszcze dodać, że procent od transferu raczej nie wynosiłby jeden. Dlatego naprawdę wypadałoby zadać sobie pytanie: dlaczego? Co jest nie tak?

Oczywiście w grę jeszcze wchodziło zatrzymanie Walukiewicza. Ponownie Legia miała wszystko w swoich rękach, bo wystarczyło przedstawić Sebastianowi sensowny plan. Finansowo w 2017 roku Legia na pewno mogła sporo przebić ofertę Pogoni. O obecnym reprezentancie Polski już wtedy mówiono, że jest to talent i na grę w Pogoni nie trzeba będzie długo czekać. Dlaczego nie zostawiono go w Legii? Wystarczyłoby go raz wysłać na wypożyczenie i mógłby już szturmować pierwszy zespół. Wtedy też Legia na pewno nie liczyłaby zysku na tym graczu w dziesiątkach tysięcy złotych, ale w milionach euro.

Piotr Matusewicz / PressFocus

Kto za to odpowiada?

Za odejście Mosóra odpowiedzialny jest Radosław Kucharski — ówczesny dyrektor sportowy Legii. Obecnie Kucharski pracuje jako dyrektor techniczny AEK-u. W czasie gdy z Legią żegnał się Walukiewicz, dyrektorem sportowym był Michał Żewłakow. „Żewłak” z klubem ze stolicy pożegnał się blisko trzy miesiące później. Obecnie tę funkcję w klubie pełni Jacek Zieliński, czyli za jego pracy odszedł Szymon Włodarczyk. Oczywiście w przypadku tego ostatniego nie można wydawać wyroków, bo nie wiadomo, jak w Górniku poradzi sobie Włodarczyk. Można jednak stwierdzić, że Legia coś by mogła na nim zarobić.

Pracy Zielińskiego nie można też oceniać negatywnie, bo rozpoczął ją dopiero niecałe pół roku temu. Podjął też już kilka ciekawych decyzji, na których wyniki musimy poczekać, bo to on miał wpływ chociażby na zatrudnienie Kosty Runjaicia.

Można też rozpatrywać inne przypadki, np. Radosława Cielemęckiego, który odszedł do Wisły Płock. Jest jeszcze paru takich piłkarzy. Oczywiście nie można też mienić 40 młodych graczy na kontraktach i non stop ich wypożyczać, ale Legia niektóre perełki potrafi naprawdę wypuścić lekką ręką.

Miejmy nadzieję na poprawę sytuacji w Legii, bo nie kulało tylko wypuszczanie młodych graczy. Dużo rzeczy związanych z transferami było nie takich, jak być powinny. W końcu można też przypomnieć sobie, jak Legia się nie zachwalała, że Karbownik odejdzie za ośmiocyfrową kwotę, że pobije rekord PKO BP Ekstraklasy, a finalnie odszedł za 5,5 miliona euro, przy czym Lech za Modera dostał dwukrotnie więcej.

Jaki plan ma Legia na młodych w ataku?

W Legii Warszawa gra też kilku ciekawych, młodych graczy, jeżeli chodzi o formację ataku. Ciekawe jest, jaki plan mają „Wojskowi” na chociażby Skibickiego, Mustafaeva, Strzałka czy Rosołka.

Maciej Rosołek zaczął sezon w Legii, jednak praktycznie na ostatnią chwilę został wypożyczony do Arki Gdynia. Jednak na rundę wiosenną powrócił do Warszawy. Ciekawe jest, że w Legii, czyli drużynie, której ten sezon poszedł fatalnie, miał lepsze liczby niż w Arce, czyli jednej z lepszych drużyn Fortuna 1. Ligi.

Choć Rosołek jeszcze nie pokazał w Warszawie niczego wielkiego, ma niespełna 21 lat, więc ma jeszcze dwa, może trzy sezony. Wiadomo też, że w Legii nie są zbytnio cierpliwi, ale Rosołek na pewno jeszcze dostanie swoją szansę w stolicy.

Igor Strzałek to zawodnik z rocznika 2004 grający jako ofensywny pomocnik. W minionym sezonie grywał głównie w Centralnej Lidze Juniorów oraz w rezerwach Legii. Zadebiutował już jednak w ekstraklasie.

Ogólnie w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach rozegrał 21 meczów, strzelił 6 goli i zaliczył 5 asyst. Lepiej szło mu w rezerwach. Na pewno ze Strzałkiem wiązane są nadzieje. W końcu zimą postanowiono, że zostanie on w Legii i nie zostanie wysłany na wypożyczenie.

Kacper Skibicki w tym sezonie zagrał w 28 meczach i zaliczył 4 asysty. 20-latek gra właściwie na każdej pozycji z boku boiska, co nie zmienia faktu, że ten dorobek, lekko mówiąc, nie powala na kolana. Niby Skibicki jeszcze ma czas, niby już pokazał, że potrafi grać, ale jakoś nie udowodnił tego w tym sezonie. Skibicki ma ważny kontrakt do 2024 roku, przedłużony rok temu. Zimą chciano wysłać go na wypożyczenie, co może świadczyć o tym, że widzą przyszłość w tym chłopaku.

Ramil Mustafaev to młody, rosyjsko-polski pomocnik. 18-latek został sprowadzony do Legii zimą, choć o ówczesnego gracza Stali Rzeszów zabiegała również Lechia Gdańsk. Młody piłkarz może grać zarówno w środku pomocy, jak i na boku obrony. Od zimy rozegrał w drugim zespole Legii 10 meczów, strzelił w nich gola i zaliczył dwie asysty.

Najnowsze