Jagiellonia Białystok przyjechała do Gliwic na mecz 8.kolejki PKO BP Ekstraklasy. Było to spotkanie, w którym łatwo było wskazać faworyta. Boisko zweryfikowało przedmeczowe przypuszczenia i perspektywa tabeli okazała się mylna. Jakie wnioski możemy wysnuć po tej rywalizacji?
Trudny teren
Jagiellonia Białystok przekonała się, że wyjazdy do Gliwic nie są prostą sprawą. Drużyna ze Śląska nie rozdaje punktów na własnym obiekcie nawet tym najmocniejszym rywalom. Adrian Siemieniec mierzył się po raz piąty z Piastem Gliwice i zremisował czwarty raz. Tak blisko było odniesienia drugiej wygranej, ale brakło dowiezienia korzystnego rozstrzygnięcia.
Max Mölder nie triumfował w oficjalnym meczu w swoim nowym klubie i na wygraną musi poczekać co najmniej do następnej serii gier. Jednak sobotni wieczór powinien zapisać do tych udanych. Jego ekipa pokazała niebywały charakter. Goście prowadzili 1:0 i grali z przewagą jednego gracza po dwóch żółtych kartkach dla Quentina Boisgarda. „Czerwono-niebiescy” nie zamknęli się lecz za wszelką cenę pragnęli udowodnić jak trudnym terenem jest stadion przy ul. Okrzei.

Przepychanie liny
W sobotni wieczór nie podziwialiśmy meczu, który mógłby być laurką naszej ligi. Piłkarze zafundowali sobie mecz walki, w którym przepychali linę. Wydawało się, że coś dobrego wydarzy się dla drużyny prowadzonej przez Adriana Siemieńca, a to Piast Gliwice potrafił pokazać się z ofensywnym akcentem. Pierwsza połowa miała jedną wadę. Kibice nie obejrzeli bramki, która ożywiłaby to widowisko. Schodząc na przerwę czekaliśmy na przebudzenie skuteczności zawodników w ten jesienny wieczór.
Po czterdziestu pięciu minutach narzekaliśmy na precyzję zagrań w decydujących fazach konstrukcji ataku. Zmiana stron podkręciła temperaturę na placu gry. Quentin Boisgard otrzymał dwie żółte kartki co skutkowało opuszczeniem boiska i osłabieniem zespołu gospodarzy. Jagiellonia Białystok miała wszystkie atuty w swoich głowach i nogach, aby przeciągnąć rywala poza wyznaczoną strefę i odnieść zwycięstwo. Hiszpanie byli głównymi siłaczami w tej szarpaninie. Bramka Jesusa Imaza nie wystarczyła do wywiezienia wygranej gdyż gospodarze za sprawą Juande Rivasa przywrócili status quo.
Oni zasługują na pochwałę
Jagiellonia Białystok będzie miała wiele radości za sprawą Norberta Wojtuszka. Z przyjemnością obserwowało się jego zachowania boiskowe. Nie mówimy tylko o destrukcji bo ofensywnie wyglądało to wybornie. Dwudziestotrzylatek był nie do przejścia dla skrzydłowego Piasta Gliwice. Wygrywał z Leandro Sancą pojedynki jeden na jeden. Prawy obrońca „Dumy Podlasia” był mocniejszy w starciach fizycznych oraz świetnie czytał grę przechwytując piłki. Imponował ścięciami z boku do środka dynamizując akcję swojej ekipy. Ten chłopak emanował olbrzymią pewnością siebie. Zwłaszcza pierwsza część meczu była znakomita w jego wykonaniu.
Gospodarze zapewniają punkt m.in. Patrykowi Dziczkowi. Środkowy pomocnik zostawił kawał serca na murawie. Dzielnie toczył pojedynki na przestrzeni całego boiska. On zanotował asystę przy golu Juande Rivasa. Max Mölder zaufał dwudziestosiedmiolatkowi. Z linii pomocy i ataku tylko ten gracz nie został zmieniony. Miał nosa szkoleniowiec Piasta zostawiając tego zawodnika do samego końca. Jest jedna statystyka, która zwraca na siebie uwagę. Patryk Dziczek podawał ze skutecznością 89%, ale co najważniejsze nikt nie wykonał tak sporej liczby podań. Licznik zatrzymał się na sześćdziesięciu ośmiu passach oraz dziewięćdziesięciu czterech kontaktach z piłką.
Docenić remis?
Jagiellonia Białystok musi mieć niedosyt po gliwickiej delegacji. Patrząc jak układała się ta kolejka był to dobry moment, aby potwierdzić swoje aspiracje do tytułu mistrzowskiego. Najgroźniejsi rywale odczuliby odskok „Pszczółek”. Lech Poznań nie straci aż tak wiele względem trzeciej ekipy poprzedniej kampanii po porażce z Zagłębiem Lubin na własnym obiekcie. Legia Warszawa i Raków Częstochowa mogą odrobić nieco dystansu. Czy z perspektywy czasu będzie można w Białymstoku docenić ten wynik?
Piast Gliwice chlubi się w remisach. Takimi rezultatami nie da się pozostać w PKO BP Ekstraklasie. Oni są zadowoleni z tego punktu. Brzmi to dość przewrotnie ponieważ po ośmiu meczach ta drużyna nie zasmakowała smaku trzech „oczek”. Jednak w Gliwicach rośnie poczucie własnej wartości i jest spora wiara w posiadane umiejętności. Na podstawie słów Patryka Dziczka po meczu możemy stwierdzić, że czas działa na korzyść Maxa Möldera.
Było minęło, a gra toczy się dalej!
Jest jeden skuteczny sposób na odkucie nie powodzenia. Pokonanie kolejnego rywala i powrót na triumfalną ścieżkę. Piast Gliwice chciałby w końcu na nią wejść. Radomiak Radom postara się uniemożliwić zrealizować plany zespołowi ze Śląska. Na Jagiellonię Białystok oczekuje Wisła Płock. Mariusz Misiura nie sprzeda tanio skóry i na Mazowszu trzeba będzie wyszarpać punkty. Będzie to prestiżowe potyczka zerkając na układ sił w PKO BP Ekstraklasie. Gra toczy się dalej i po jednym meczu nie możemy stwierdzić, że zespół Adriana Siemieńca popadł w zadyszkę. Oni są długodystansowcami i wiedzą jak reagować na tego typu sytuację po lekcji z ubiegłego sezonu.
⏱️ 90′ Koniec meczu. Remis w Gliwicach.
📲 Szczegółowa relacja ➡️ https://t.co/qsJgqZ3PAq
________________________@wojpodlaskie | @WBialystok | #PIAJAG 1:1 pic.twitter.com/EGPueLgwok— Jagiellonia Białystok (@Jagiellonia1920) September 13, 2025