Serdecznie zapraszamy do przeczytania obszernego wywiadu z komentatorem sportowym, Maciejem Iwańskim, na temat 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Z dziennikarzem TVP rozmawiał Marcin Malinowski. Miłej lektury!
Za nami 16. kolejka T-Mobile Ekstraklasy. Który mecz Pana pozytywnie zaskoczył, a który rozczarował?
Jeśli chodzi o poziom piłkarski, to nie było spotkania, które pozytywnie by mnie zaskoczyło. Ale na pewno zaskoczeniem jest to, co zrobiło Podbeskidzie z Jagiellonią, bo mimo wszystko, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę to, że Dariusz Kubicki miał sporo czasu, aby trochę przebudować kadrę tej drużyny, Jagiellonii nie wypada przyjeżdżać do Bielska-Białej i przyjmować czwórkę w plecy. Tak że z całą pewnością jest ból głowy na początku rundy wiosennej w Białymstoku. Jeśli chodzi o wynik, na pewno było to wielkie zaskoczenie. W takich rozmiarach wygrał także Lech w Chorzowie, ale akurat w tym przypadku wielkiego zaskoczenia nie było. Tak też powinno wyglądać spotkanie drużyny, która jest w naszych warunkach silnym zespołem i jedzie do ekipy, która znajduje się na ostatnim miejscu. Chodzi mi tutaj o Wisłę Kraków. Meczu Wisły Kraków z Bełchatowem nie dało się oglądać! Powiem szczerze: nie wiem, kto mi zwróci półtorej godziny życia, bo oglądanie tego spotkania to była ewidentna strata czasu, po prostu blamaż. Na pewno ten sezon dla Wisły jest już stracony, natomiast trzeba sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań w Krakowie, bo Wisła ma za mocne nazwiska w kadrze, by prezentować taką antypiłkę jak w Bełchatowie.
Czyli musi dojść do zmiany trenera w Wiśle?
Postawiłbym na to. W sumie jestem zwolennikiem tego, aby trenerzy pracowali długo, natomiast sądzę, że Tomasz Kulawik nie ma do końca tych cech, które pozwolą prowadzić długofalowo tak wielki klub, jakim jest w naszych realiach Wisła Kraków. Jeśli spojrzymy na wszystkie aspekty tego, co musi mieć trener Wisły, aby prowadzić tę drużynę i swoją osobowością wpływać na to, którą stroną idzie ekipa, a nawet cały klub, to dochodzę do wniosku, że Kulawik nie posiada takich cech. Oczywiście jest to przemiły człowiek, natomiast wielu jest sympatycznych i fajnych ludzi, którzy nie prowadzą Wisły Kraków… Problem Wisły to także pozostałość z czasów Roberta Maaskanta, a właściwie rozbicie banku i nieudany atak na Ligę Mistrzów. Wisła jest w potężnym kryzysie, ponieważ wydała środki jak na polską ekstraklasę ogromne. Mimo tego, co mówi w wywiadach pan Bogusław Cupiał, radziłbym mu jednak zastanowić się nad tym, czy nie lepiej w Wisłę nie inwestować skokowo, hurraoptymistycznie, nie kłaść za chwilę znowu kilku milionów na transfer jakiegoś trenera bądź – broń Boże – na Adama Nawałkę, który dostałby np. kontrakt na trzy lata. Z perspektywy kibica Wisły Kraków to z pewnością byłby doskonały ruch, ale musiałby być to trener, który ma tak mocną pozycję, że miałby i czas, i możliwość zrobienia przebudowy tej drużyny. Jeśli jednak będzie to znowu wydanie kilku milionów, wszystko na szybko, to nie będzie miało to sensu… Przez te kilkanaście lat Bogusław Cupiał już parę razy dostał nauczkę. Już lepiej byłoby inwestować powoli, systematycznie, bo wyobraźmy sobie, że gdyby pięć lat temu Wisła zainwestowała w dobrą akademię juniorów, to dzisiaj na pewno rozmawialibyśmy o wchodzących młodych zawodnikach Wisły do składu. Podobnie jak w Legii Warszawa. Ale jak wiemy, zupełnie tak nie jest.
Przejdźmy teraz do pierwszego spotkania 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, czyli meczu Zagłębia Lubin z Pogonią Szczecin, który wygrało Zagłębie. Zwycięstwo piłkarzy Hapala jest dla Pana zaskoczeniem czy jednak nie?
Nie. Pogoń Szczecin to drużyna, która na pewno nie będzie w polskiej ekstraklasie w tym sezonie wiodącą ekipą. Piłkarze muszą patrzeć na tabelę, bo na pewno dla nich utrzymanie to wielki sukces, który moim zdaniem spokojnie osiągną. W ogóle to ich plan, który założyli sobie przed rozpoczęciem rozgrywek. Teraz Zagłębie wygrało z nimi 3:0, jesienią 4:0. Ta runda może być dobra dla zawodników Zagłębia, ponieważ oni wiosną grają lepiej niż jesienią. To zawsze wiązało się ze zmianą trenera, natomiast teraz trenera nie zmieniono. Uważam za bardzo dobrych ruch, iż zaufano Hapalowi, że nie jest tak jak w innych klubach, w których rządzą piłkarze, tylko że autorytet trenera jest na tyle mocny, iż Pavel Hapal i dyrektor sportowy Paweł Wojtala mają silne pozycje i mogą budować drużynę, dobierając sobie ludzi, jakich chcą. Wróćmy do meczu: to spotkanie ułożyło się dla nich świetnie i na pewno będą chcieli grać podobnie w innych starciach, chociaż mają trudny terminarz.
Drugim piątkowym spotkaniem 16. kolejki był mecz Polonii Warszawa z Lechią Gdańsk. Ta konfrontacja zakończyła się wynikiem 1:1. Czy to korzystny rezultat dla piłkarzy Piotra Stokowca?
Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co dzieje się w Polonii Warszawa, to tak. Polonia w pewnym sensie pokazuje nam, że nie trzeba jeździć na kosztowne zagraniczne zgrupowania, wydawać milionów na nowych zawodników czy też płacić im kolosalnych pieniędzy, bo przecież wciąż w naszej lidzie są zawodnicy, którzy dostają za grę niezłe sumy. Kryzys, który mamy, jakoś specjalnie polskiej ekstraklasy się nie ima. O czym świadczy fakt, że Edgar Cani w Serie A zarabia mniej niż w Polonii Warszawa, ale oczywiście warto tutaj wspomnieć, że było to za czasów pana Wojciechowskiego. Polonia jest tak nieustabilizowana, że nie wiadomo, czego się po niej spodziewać. Jednak jeśli prześledzi się kadrę Polonii i weźmie pod uwagę, że Stokowiec wykonuje tam naprawdę bardzo dobrą pracę, tzn. potrafi mentalnie z tym zespołem dobrze współżyć i mimo tych ogromnych problemów, o których bardzo dobrze wiemy, remis z Lechią dla piłkarzy Polonii jest korzystny. Co będzie dalej? Wiadomo, że jeśli są takie problemy jak w Polonii, to nie myśli się wtedy o wszelkiej walce o podium, bo raczej osiągnięcie takiego sukcesu jest niemożliwe, ale ja i tak jestem pełen uznania dla piłkarzy Polonii i jej trenera, że mimo takich turbulencji przed sezonem czy także podczas przerwy zimowej Polonia gra tak, jak gra. Wydaje się, że najspokojniej w Polonii jest, jak trwa sezon, natomiast to, co się dzieje potem, woła o pomstę do nieba. Myślę, że jak najmniej takich ludzi jak prezes Ireneusz Król powinno przejmować polskie kluby, ponieważ być może ma dobre intencje, ale brakuje mu na pewno podstawowych rzeczy – pieniędzy i pomysłu na prowadzenie drużyny. Polonia miała naprawdę dobrą ekipę, która mogła być rozsądnie prowadzona i liczyć się walce o najwyższe cele, natomiast w tej chwili jest to klub, który walczy o przeżycie, i nie jest to wina piłkarzy.
Teraz przejdźmy do meczu Podbeskidzie – Jagiellonia, o którym już Pan się wypowiadał. Dlatego zadam pytanie nie na temat meczu, ale Podbeskidzia. Czy Pana zdaniem klub z Bielska-Białej ma szansę na utrzymanie?
Jeśli spojrzymy na tabelę i zobaczymy, jak zaczął np. Ruch Chorzów, a Podbeskidzie traci do niego ledwie sześć punktów, to tak. Jednak obraz pierwszej kolejki jest często fałszywy i wszyscy wiemy, że pierwszy mecz jesieni czy wiosny nie ma aż tak wielkiego znaczenia, ale każdy, kto widział w życiu przynajmniej jeden pełen sezon ekstraklasy, wie, że dobry początek rundy podbudowuje morale drużyny. Podbeskidzie zdobyło bardzo szybko pierwszą bramkę, później strzeliło jeszcze trzy i efektownie wygrało. Taki mecz i – co ważne – zdobyte w taki sposób trzy punkty siłą rzeczy tę drużynę bardzo podbudują. Zobaczymy, co będzie się działo w następnych kolejkach z Ruchem Chorzów, bo tutaj widzę drużynę, która potencjalnie może mieć ogromne trudności, jeśli chodzi o utrzymanie. Moim zdaniem pomiędzy Podbeskidziem a Ruchem może odbyć się walka o utrzymanie. Jeśli któraś z tych drużyn znalazłaby się na 15. lokacie w tabeli, to jedynie może liczyć na to, że pozostanie w ekstraklasie dzięki Polonii Warszawa, która nie dostałaby licencji.
Po meczu w Bielsku-Białej odbyła się konfrontacja pomiędzy Śląskiem Wrocław a Widzewem Łódź. Lepsi okazali się podopieczni Stanislava Levy’ego, którzy zwyciężyli po niezłej grze 2:1. Pana zdaniem Śląsk ma chociaż minimalne szanse na obronę tytułu mistrzowskiego?
Zdecydowanie nie. Druga sprawa, że nie podzielam zachwytów nad Śląskiem, jeżeli słyszę, że była to świetna piłka itd. No dobrze, trzeba powiedzieć, że na tle Widzewa Śląsk wypadł fajnie, ale nie można mówić, że zobaczyliśmy bardzo dobry mecz wykonaniu Śląska…
…ja nie uważam, że była to oszałamiająca piłka, tylko niezła…
…nie mówię o Panu, tylko czytając kilka recenzji tego spotkania, spotkałem się z opiniami, że Śląsk pokazał naprawdę świetny futbol itd., itd. Zejdźmy na ziemię! Oczywiście musimy patrzeć przez pryzmat tego, że Śląsk stracił kilka dni przed startem rundy wiosennej kluczową postać, którą był dla niego Jodłowiec. I pod tym względem oczywiście jak najbardziej można pochwalić Śląsk, że wygrał z Widzewem. Bo było kilka ciekawych akcji, no ale też Śląsk nie jest drużyną, o której moglibyśmy powiedzieć, że będzie to jakość na lata. Tytuł został zdobyty przez wrocławian w wyniku słabości innych rywali, co jest oczywiście zawsze chwalebne, natomiast czas pokazał, że tam nie wszystko funkcjonowało tak, jak trzeba, dlatego w pewnym momencie rozpadła się szatnia w Śląsku. Cieszy oczywiście to, że mimo wyższych celów Śląska wszyscy powiedzieli sobie: dobrze, ciągniemy razem ten wózek. Jednak zdobycie po raz drugi mistrzostwa Polski przez Śląsk byłoby bardzo niedobre dla polskiego futbolu. Moim zdaniem Śląsk nie ma szans ani na tytuł, ani na lokatę gwarantującą występ w eliminacjach do Ligi Europy.
Teraz przejdźmy do Legii Warszawa, o której w ostatnim czasie było bardzo głośno. Podopieczni Jana Urbana rozpoczęli sezon od potknięcia, przygrywając z Koroną Kielce 2:3. Pana zdaniem Legii takie potknięcia mogą zdarzyć się jeszcze kilka razy?
Jeśli Legia Warszawa nie zdobędzie tytułu mistrza Polski, po tym, co działo się zimą – przy prezesie, który mówi bardzo sensowne rzeczy, przy finansach, które są w porządku i podobno przy świetnej atmosferze oraz dobrym trenerze, bo znamy Jana Urbana i wiemy, że potrafi prowadzić drużynę w dobry sposób – to na pewno wiele osób w Legii się załamie. Bo tak jak w zeszłym sezonie przegrała tytuł mistrza na własne życzenie, tak w tym to już chyba po prostu zdarzyć się nie może. Bo byłoby to irracjonalne, trudno wytłumaczalne oraz trudne do pogodzenia. Mecz w Kielcach musiał być ogromnym rozczarowaniem, ponieważ jakości, jeśli chodzi o grę Legii, nie było żadnej. Okazuje się jeszcze raz, że banda walczaków Jacka Ojrzyńskiego – i tutaj słowa „banda” używam nie bez powodu, bo są to piłkarze bardzo charakterni – piłkę nożną postrzega przez pryzmat walki, a nie widowiska. Okazuje się, że Korona nie ma wielkiej trudności z ograniem Legii, która nazywana jest: polską Barceloną, polskim Realem Madryt czy polskim Bayernem Monachium. Cieszy tylko to, że Jan Urban ma w miarę zdrowy dystans do tego wszystkiego. Zdaje sobie sprawę z faktu, że taki zimny prysznic może się przytrafić. Natomiast nie obstawiałbym, że Legii będą się takie wpadki jeszcze przydarzać w tym sezonie. Pamiętajmy, jakie są cele i ambicje Legii. Ten klub ma tak duże finanse i tak dobrą sytuację na tle innych drużyn ligowych, że dla niego zdobycie tytułu mistrzowskiego jest po prostu obowiązkiem.
Przejdźmy do potyczki Ruchu Chorzów z Lechem Poznań, którą „Kolejorz” wygrał aż 4:0, więc Lech rozpoczął rundę wiosenną z wysokiego C. Dodatkowo trenera Mariusza Rumaka może cieszyć, że świetnie w zespole zaaklimatyzowali się Hamalainen oraz Teodorczyk.
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony, gdyby Ruch prowadził w tym meczu, to Lech miałby ogromne trudności z wywiezieniem jakichkolwiek punktów. Proszę zwrócić uwagę na słowa trenera Rumaka tuż przed meczem w C+ Sport – powiedział on, że bardzo mocno obawia się tego spotkania, i to jest nieprzypadkowe. Akurat Lechowi ten mecz ułożył się fantastycznie, zdobył bramkę już w 2. minucie. Powiem przekornie: jeśli Bartosz Ślusarski zdobywa bramki, i to tak seryjnie jak w tym sezonie, i jeżeli zaczyna od takiego uderzenia w Chorzowie, że zdobywa gola już w 2. minucie i dobrze gra, co jest może nawet bardziej istotne, jeżeli Lech gładko wygrywa 4:0, to może się okazać, że ta wiosna będzie w Poznaniu bardzo radosna. Ale wszelkie kategoryczne stwierdzenia są trudne, to pierwsza kolejka, trochę za szybko. Natomiast patrząc na to, w jaki sposób w drużynie zaaklimatyzowali się Hamalainen czy Teodorczyk, którego jakość znamy, dochodzimy do wniosku, że to jest tylko kwestia zgrania z ekipą. Myślę, że będzie to atakujący Lecha numer jeden. Jeśli chodzi o Hamalainena, to było już paru zawodników, którzy zaczynali tak jak on, wystarczy przypomnieć chociażby Lovrencicsa, więc z pochwałami poczekajmy. Podstawą jakości zawodnika jest regularność.
A co by Pan powiedział na duet Ślusarski – Teodorczyk?
Nie wiem, czy trener Rumak chce tak grać. Wątpię, żeby znalazł miejsce dla obu, chyba że jeden z nich będzie grał bardziej z boku. To jest oczywiście decyzja trenera Lecha, ale sądzę, że przy nieprzećwiczonych wariantach trener raczej będzie się trzymał swojego planu, który nam pokazał w Lechu. Rumak w większości sprawia dobre wrażenie, jeżeli prześledzimy jego dorobek punktowy w roku kalendarzowym 2012, to rzeczywiście człowiek bliżej nieznany, kiedy przejmował Lecha. Pokazuje, że ma pomysł, który może przynieść sukces drużynie mającej kłopoty, bo Lech ma trudności finansowe. To nie jest drużyna mająca tak stabilny budżet jak Legia. Zresztą Legia jest takim punktem odniesienia w polskiej piłce, któremu nikt nie może dorównać, i to powinno mieć swoje przełożenie na boisku. Jeżeli chodzi o Lecha, to świetny początek mu pomoże, ale moim zdaniem papierkiem lakmusowym był gładko przegrany mecz z Legią jesienią, tak więc lechici będą chcieli się odegrać wiosną. Po pierwszym meczu możemy wróżyć z fusów, ale opieramy się na zbyt małej liczbie danych, aby formułować generalne wnioski.
16. kolejka zakończyła się poniedziałkowym spotkaniem Górnika Zabrze z Piastem Gliwice, które Górnik wygrał 1:0, dzięki czemu nadal jest w czołówce tabeli.
No właśnie. Ja bym typował, że Górnik zajmie trzecią lokatę w lidze. Myślę, że sportowo jest na to gotowy i też taki cel drużynie postawił Nawałka. Nie widzę innej możliwości, jak tylko bić brawo trenerowi za całokształt pracy w Górniku, bo to jest nie tylko – jak się okazało – trener, ale też wychowawca. Sądzę, że istotne jest też to, że jest to trener doświadczony. My lubimy skreślać w Polsce trenera, któremu gdzieś się nie udało. Jak sobie przypomnimy, jak Nawałka pracował w Zagłębiu Lubin, czym się to skończyło, to wyrabiamy sobie opinię: „Aaa, Nawałka, niestety nic wielkiego z tego nie będzie”, a potem jeszcze była nieudana przygoda w Jagiellonii Białystok. A to są doświadczenia, które budują trenera. Ferguson też nie wygrywał od początku z Manchesterem United. Oczywiście w polskich warunkach nikt nie ma tyle cierpliwości, by czekać trzy, cztery sezony z jednym trenerem, który przegrywa albo nie wygrywa niczego znaczącego. Nawałka jest na takim etapie swojej kariery, w którym zbudował w pewnym stopniu autorską drużynę Górnika, co wypaliło tak, że nie ma możliwości nieszanowania jego pracy i osiągnięć w Zabrzu. Górnik buduje swój stadion i zbudował taką drużynę, ja bym poświęcił wszystkie możliwe pieniądze, żeby zatrzymać go w Zabrzu jak najdłużej. Wiadomo, że jego zawsze będzie kusiła perspektywa budowania wielkiej Wisły, ale jeżeli udałoby się zatrzymać Nawałkę na kilka lat w Zabrzu, to myślę, że mieliby spokój, jeśli chodzi o stronę sportową, a jeżeli dodamy, że buduje się tam także piękny stadion, to może się okazać, że będzie to połączenie, które znów da polskiej piłce wielki zespół Górnika Zabrze. Jeśli popatrzymy na mecz z Piastem, to nie ma powodów do wielkich ochów i achów, ale okazuje się, że jest życie po Arkadiuszu Miliku, choć wielu twierdziło, że bez niego Górnik nie będzie w stanie w ogóle strzelać bramek. A tymczasem okazało się, że nawet bez Nakoulmy jakoś to wyglądało. I jestem też dziwnie spokojny, że wiosną raz czy dwa błyśnie Ireneusz Jeleń, który pod wodzą Adama Nawałki będzie się odbudowywał.
To tak jak Ciebie słuchać. Czyli idealnie pasujesz
do komentowania takich meczy.