Niemal wszyscy napastnicy na świecie powtarzają, że grają dla dobra drużyny, a sukcesy indywidualne nie są istotne. Jednak przed rozpoczęciem każdych rozgrywek z tyłu głowy każdego snajpera siedzi myśl, że być może to on będzie na ustach kibiców i przywdzieje koronę króla strzelców. To wyróżnienie jest bardzo prestiżowe, szczególnie we Włoszech. Na trzynaście kolejek przed końcem Serie A o ten laur walczy właściwie dwóch piłkarzy: Edinson Cavani oraz Antonio Di Natale.
Po 25 kolejkach Serie A klasyfikacji strzelców przewodzi Edinson Cavani, który ma na swym koncie 20 bramek. Urugwajczyk przed sezonem trafił do Napoli, gdzie miał zastąpić Fabio Quagliarellę. Nikt się nie spodziewał, że tak szybko sprawi, iż kibice z Neapolu zapomną o swoim idolu. Wysoki napastnik z miejsca wkomponował się do drużyny, stając się jej liderem. Cavani na początku sezonu strzelał niezwykle istotne bramki w końcowych fragmentach meczów. Po pierwszych dziesięciu kolejkach Napoli słynęło z tego, iż większość rozstrzygających goli zdobywa w ostatnich minutach spotkania. W tych dreszczowcach nie zdarzało się, aby Cavaniemu zadrżała noga. Tak było m.in. w konfrontacji przeciwko Sampdorii w 3. serii spotkań. Urugwajczyk aspiracje do korony króla strzelców potwierdził, strzelając dwa hat-tricki w dwóch ważnych meczach. Najpierw 9 stycznia jego trzy gole zapewniły zwycięstwo nad Juventusem. Po tym spotkaniu prasa ogłosiła Cavaniego księciem Neapolu. Kolejnego hat-tricka zaliczył trzy tygodnie później w meczu z Sampdorią. Dzięki świetnej postawie Cavaniego Napoli walczy o scudetto. W tej potyczce na pewno nie pozostaje bez szans. Kluczowym spotkaniem będzie mecz przeciwko Milanowi 28 lutego.
Urugwajczyk na pewno sztuki zdobywania bramek nie nauczył się w Neapolu. W dwóch poprzednich sezonach strzelił ponad dziesięć goli w Serie A dla Palermo. Jednak na Sycylii pełnił nieco inną rolę niż w Napoli. Tam Cavani zachowywał się bardziej altruistycznie. Wynikało to z ustawienia preferowanego przez trenera Rossiego. Urugwajczyk miał za zadanie strącać piłki do Fabrizio Miccolego. Toteż kapitan Palermo był głównie odpowiedzialny za strzelanie bramek. W Napoli Cavani dostał wolną rękę w grze ofensywnej. Często jest wspomagany podaniami przez Lavezziego bądź bocznych obrońców, którzy grają nad wyraz ofensywnie. Urugwajczyk posiada także świetny refleks, czego dał wyraz choćby we wspomnianym meczu z Juventusem czy ostatnio z Romą. Forma Cavaniego utrzymuje się od początku sezonu, więc trudno przypuszczać, że nagle ją straci. Korona króla strzelców dla wysokiego napastnika? Niekoniecznie, bo z głowy nie chce jej ściągnąć Antonio Di Natale.
Kapitan Udinese jest najpoważniejszym rywalem Urugwajczyka. Antonio Di Natale zdaje się nie starzeć i nadal zachwyca swoją formą. Ta w tym sezonie budziła się dość długo. Do 12. kolejki napastnik miał na koncie zaledwie dwie bramki. Odpalił 14 listopada w meczu z Lecce, gdy popisał się hat-trickiem. Po dwóch tygodniach powtórzył swój wyczyn w meczu z… Napoli. W bezpośrednim starciu obu snajperów zdecydowanie lepszy był Antonio Di Natale. Włoch po meczu nie ukrywał, że po każdej strzelonej bramce targały nim ambiwalentne odczucia. Z jednej strony jako rodowity neapolitańczyk był kibicem Napoli, z drugiej zaś dał cenne punkty drużynie, w której stał się symbolem. W następnych kolejkach Di Natale właściwie nie przestawał strzelać. Dzięki temu zaczął coraz mocniej deptać po piętach Cavaniemu.
Di Natale w zeszłym sezonie zdobył aż 29 bramek i bezapelacyjnie został capocannoniere. Teraz jest na najlepszej drodze, by ten wynik nawet poprawić. Włoch w tym sezonie może liczyć na wsparcie dwóch znakomitych Chilijczyków. Mauricio Isla oraz Alexis Sanchez brali udział w większości akcji, po których ich kapitan zdobywał gole. Ponadto Di Natale perfekcyjnie wykonuje stałe fragmenty gry i to on podchodzi do każdej piłki ustawianej w okolicach pola karnego. Zatem obaj zawodnicy prezentują dwa odmienne style gry. Cavani jest wysoki i rachityczny, dzięki czemu świetnie gra głową, a także potrafi odnaleźć się w trudnej sytuacji. Natomiast filigranowy Di Natale jest dynamiczny, zwrotny oraz dysponuje znakomitym strzałem z dystansu. Jeśli po koronę króla strzelców sięgnie Cavani, będzie on trzecim zawodnikiem z Urugwaju, który tego dokona. Wcześniej byli to Pedro Petrone (31/32) oraz Ettore Puricelli (38/39 oraz 40/41). Z tym że ten drugi posiadał dwa obywatelstwa i reprezentował barwy Włoch. Z kolei Antonio Di Natale będzie pierwszym piłkarzem od 1994 roku, który obroni tytuł króla strzelców Serie A. Wówczas ta sztuka udała się Giuseppe Signoriemu. Bez dwóch zdań, konia z rzędem temu, kto prawidłowo wytypuje capocanonniere Italia 2011 roku.
Za plecami tej dwójki czają się także Samuel Eto’o, Alessandro Matri, Marco Di Vaio oraz Zlatan Ibrahimović. Kameruńczyk strzela gole w kratkę. Potrafił rozegrać świetne zawody z Romą, które zwieńczył dwiema bramkami, a tydzień później marnował stuprocentowe sytuacje w meczu z Juventusem. Matri to nadzieja „Starej Damy”. Rozpoczął od mocnego uderzenia, które powinno go tylko rozochocić. Jednak dalsza część jego postawy jest tak niewiadoma, jak forma Juventusu. Doświadczony Di Vaio był bliski zdobycia korony króla strzelców w sezonie 2008/2009, którą sprzątnął mu sprzed nosa Zlatan Ibrahimović. Problemem Włocha jest gra w słabej drużynie, przez co nie zawsze może pokazać paletę swoich możliwości. Szwed nie jest na tyle regularny, aby zgarnąć koronę króla strzelców.