Po dwóch i pół roku Ireneusz Mamrot rozstał się z Jagiellonią Białystok. Gwoździem do trumny byłego szkoleniowca Chrobrego Głogów było starcie w ramach 18. kolejki ekstraklasy z Zagłębiem Lubin. Starcie, w którym gospodarze ulegli 0:1 po bezbarwnych 90 minutach. "Duma Podlasia" w wyniku tej porażki po raz kolejny w tym sezonie spadła do dolnej ósemki. Takie miejsce w ligowej tabeli nie przystoi kandydatowi do zdobycia mistrzostwa Polski. Nawet w naszej rodzimej lidze.
W ostatnich latach Jagiellonia zawsze walczyła o mistrzostwo, jednak na ostatniej prostej się potykała, wyślizgując puchar z rąk. W tym sezonie miało być inaczej i żółto-czerwoni na koniec sezonu mieli celebrować pierwszy w historii mistrzowski tytuł. Do Białegostoku zawitali zawodnicy z bardzo solidnym CV na czele z Ognjenem Mudrinskim. Serb w trzecim najlepszym najskuteczniejszym piłkarzem rodzimej ligi z aż 18 golami na koncie. Dodatkowo klub sprowadził znanego nam z polskich boisk Juana Camare czy błyszczącego w Czechach Tomasa Prikryla.
Niestety, ale transfery okazały się pierwszym z wielu niepowodzeń w tym sezonie Jagiellonii. Jedynie Juan Camara regularnie gra. Mudrinski wygląda niczym jeden z kibiców żółto-czerwonych, który w przerwie meczu przeciwko Cracovii rozrzucił po murawie węgiel, z którym biegł na plecach. Natomiast największym ananasem okazał się być Krsevan Santini. Chorwat na treningach wygląda tak słabo, że już w sierpniu zaczęło mówić o tym, że Ireneusz Mamrot nie chce piłkarza w kadrze. Ostatecznie kumulacja niepowodzeń spowodowała, że były szkoleniowiec Chrobrego Głogów pożegnał się ze swoją posadą.
Od dłuższego czasu na beczce z prochem
Odejście Mamrota z Jagiellonii Białystok wydawało się nieuniknione. Cezary Kulesza zwlekał z egzekucją i ostatecznym ścięciem głowy byłego trenera Chrobrego Głogów. Natomiast dyspozycja w ostatnich tygodniach w połączeniu z porażką z „Miedziowymi” na własnym boisku okazała się końcem przygody Ireneusza na Podlasiu. Przygody, która jak sam region nie była zbyt ciekawa.
Jednak decyzja Cezarego Kuleszy o zwolnieniu Mamrota nie była impulsywną reakcją po słabym meczu. Był to ruch, który od dłuższego czasu musiał się spełnić. Już pod koniec zeszłego roku głośno się mówiło o zwolnieniu szkoleniowca oraz wezwaniach na „dywanik” prezesa. Zwłaszcza plotki te nagłośniły się po porażce w finale Pucharu Polski przeciwko Lechii Gdańsk. Wówczas Kulesza miał odbyć poważną rozmowę z trenerem Mamrotem i ich drogi miały się rozejść po sezonie 2018/2019. Tak się jednak nie stało i Ireneusz Mamrot poprowadził „Jagę” w kampanii 2019/2020.
🔜Ireneusz Mamrot nie poprowadzi w kolejnym sezonie Jagiellonii Białystok.
— Janekx89 (@janekx89) May 2, 2019
Natomiast pozostanie na nowy sezon wcale nie oznaczało spokoju i komfortu pracy. Od początku rundy mówiło się po każdym potknięciu Jagiellonii o ścięciu głowy szkoleniowca. Z każdym meczem doniesienia narastały, aż w końcu po kilku miesiącach siedzenia Mamrota na beczce z prochem ta wybuchła.
Sinusoidalna forma Jagiellonii
Jeżeli bawicie się w bukmacherkę, zapewne omijacie szerokim łukiem spotkania ekstraklasy, a zwłaszcza Jagiellonii. Żółto-czerwoni są w tym sezonie tak nierówną ekipą, że ciężko przewidzieć, kto wybiegnie na boisko i jakim wynikiem się zakończy mecz. Kandydat do zdobycia tytułu mistrza Polski po raz ostatni dwa mecze z rzędu wygrał w… wakacje. Od ponad trzech miesięcy nie potrafią dwóch ligowych meczów tydzień po tygodniu wygrać. Od tamtej pory zremisowali 5 meczów, 3 wygrali i 1 przegrali.
Dodatkowo ciężko nazwać niewygodnym kalendarzem ich ostatnie trzy mecze. Trzy mecze w których zdobyli raptem 3 punkty. Zaczęli od wygranej 2:0 z Arką Gdynia, aby następnie ulec 1:2 w Bełchatowie z Rakowem i u siebie 0:1 z Zagłębiem Lubin. Natomiast jaki jest powód tak nierównej formy podopiecznych Ireneusza Mamrota? Oto co mówił trener na konferencji po meczu z Zagłębiem. Problemy, do których się odnosi, dotyczą jednak całego sezonu i idealnie obrazują obecną kampanię żółto-czerwonych.
– Po meczu w Bełchatowie dokonałem korekt w środku pola po to, żeby było więcej odbiorów i agresji. Wyszło nie tak, jakbym sobie tego życzył. Gdyby w pierwszej połowie zaangażowanie było takie same, jak w drugiej, nie rozmawialibyśmy o tym teraz. Nie myśleliśmy o chaosie, który wytworzył się na boisku po zmianach w jedenastce, tylko na bieżąco reagowałem w trakcie meczu, aby zmienić jego obraz. Dzisiaj było widać paraliż w naszej grze i nie będę od tego uciekał. Wiem, jak to wyglądało z boku. Możemy mówić o różnych ustawieniach, decyzjach personalnych, ale nie ma to większego znaczenia, jeżeli cały zespół dopada paraliż. Dzisiaj długo rozmawialiśmy o wielu sprawach w szatni i nie wyobrażam sobie, że za tydzień rozegramy takie same spotkanie. – mówił po meczu z Zagłębiem Lubin Ireneusz Mamrot.
Ireneusz Mamrot to wciąż dobry ekstraklasowy trener
Ireneusz Mamrot to jeden z takich trenerów, których opinię publiczną mocniej dzielą tylko polityka, zmiany klimatu i Piotr Zieliński. Szkoleniowiec ma wielu zwolenników jego warsztatu, jak i przeciwników. Ciężko jest znaleźć kogoś neutralnie nastawionego do jego persony. Oczywiście łatwo jest znaleźć argumenty zarówno za, jak i przeciwko Mamrotowi.
Jednak nie można mu odmówić tego, że z teoretycznie rozsypaną po odejściu Michała Probierza Jagiellonią zdobył wicemistrzostwo Polski. Po pojawieniu się Ireneusza mówiło się o mozolnej odbudowie i walkę o górną ósemkę. Tymczasem Polak nawiązał do kadencji poprzednika i mimo utraty Jacka Góralskiego, Fiedora Czernycha czy Konstantina Wasiljewa dorównał Probierzowi. Dzięki niemu Jagiellonią wciąż znajdowała się na właściwych torach, a kibice mogli uwierzyć, że mają kadrę, która jest w stanie walczyć o mistrzostwo.
Mamrot mimo ostatniej czarnej serii wciąż jest trenerem z warsztatem na poziomie ekstraklasy. Nie jest to dziełem przypadku, że w lidze w której posada trenerska przypomina grę w rosyjską ruletkę utrzymał się dwa i pół roku w jednym klubie. Podobnie jak 7 lat w Chrobrym Głogów z którym awansował na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej nie może oznaczać, że jest słaby. Problem Jagiellonii leży zdecydowanie głębiej, niż w szkoleniowcu, natomiast czy Cezary Kulesza zdoła go szybko odnaleźć?
Kto zawita do Białegostoku?
Wraz ze zwolnieniem byłego już szkoleniowca w mediach zaczęły się spekulacje odnośnie nowego trenera żółto-czerwonych. Na tę chwilę pałeczkę lidera wyścigu przejmuje Radoslav Latal, były szkoleniowiec między innymi Piasta Gliwice. Radoslav obecnie prowadzi Sigmę Ołomuniec z którą zajmuje 10. lokatę w ligowej tabeli. Na naszym podwórku Radoslav zasłynął z wicemistrzostwa zdobytym z Piastem Gliwice w sezonie 2015/2016. Jego zatrudnienie w Jagiellonii oznaczałoby powrót do Polski po blisko 3 latach rozbratu.
Radoslav Latal do Jagiellonii? Szczerze lepiej zostawić trenera Mamrota i drążyć dalej. Chyba, że chcemy mieć czeskiego Sa Pinto (pod względem przepracowanego okresu w jednym klubie) lub Marco Silve (zdobyte punkty na mecz)…
— Piotr Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) December 7, 2019
Nieśmiało zza żaluzji wygląda także Maciej Stolarczyk. Były piłkarz między innymi Pogoni Szczecin był łączony z „Dumą Podlasia” już u schyłku jego pracy w Wiśle Kraków. Stolarczyk w ubiegłym sezonie z będącą w bardzo poważnych tarapatach Wisłą zrobił wynik ponad stan i o mały włos nie wprowadził ich do górnej ósemki. Dodatkowo ekipę ze stolicy województwa małopolskiego się bardzo przyjemnie oglądało i w ich meczach padało najwięcej bramek w lidze.
Ireneusz Mamrot i jego związek z Jagiellonią był toksyczny i od dłuższego czasu zapowiadało się, że będzie to rychły koniec. Decyzja o odejściu Polaka jest jak najbardziej korzystna dla obu stron. Jagiellonia może poszukać nowego trenera z którym odbiją się od dolnej ósemki. Natomiast trener Mamrot może złapać oddech i za jakiś czas wrócić do trenerskiego fachu.
Jak nie umie grać taką drużyną jak Jaga to niech prowadzi jakieś padło w okręgówce. Miało być piękne 100-lecie klubu a jest konpromitacja.