Piłkarze w grupie ryzyka zachorowania na depresję


9 listopada 2015 Piłkarze w grupie ryzyka zachorowania na depresję

Światowa organizacja piłkarzy zawodowych zleciła badania, których wyniki nie pozostawiają wątpliwości. Jeśli jesteś zawodowym piłkarzem i często przytrafiają ci się poważniejsze urazy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zachorujesz na depresję wraz z jej wszelkimi następstwami, które – jak powszechnie wiadomo – są bardzo poważne.


Udostępnij na Udostępnij na

Naukowcy doszli do bardzo ciekawych wniosków, badając reprezentatywną grupę 826 zawodowców. Po pierwsze, piłkarze jako grupa zawodowa są w grupie ryzyka zachorowania na depresję (!). W porównaniu z ogółem populacji są na nią narażeni mniej więcej dwukrotnie częściej. W badaniach 38% respondentów przyznało, że miało lub ma objawy obniżenia nastroju lub stany lękowe. Jeśli mamy na uwadze, że zachorowalność na depresję w krajach rozwiniętych wynosi przeciętnie 15-18% w ciągu życia pojedynczej osoby, to bardzo dużo. Problem narasta wśród zawodników po zakończeniu przez nich kariery sportowej. Nie może to dziwić – brak codziennej adrenaliny, często połączony z pozbawieniem się dobrego źródła utrzymania, powoduje narastające napięcie, które może skutkować zaburzeniami osobowościowymi.

Drugi wniosek, jeszcze bardziej przygnębiający. Zawodnicy, którzy w czasie kariery co najmniej trzykrotnie doznali poważnego urazu, wyłączającego z gry na kilka miesięcy, mają czterokrotnie podwyższone ryzyko zachorowania – nie tylko w czasie kontuzji – również po karierze. Wyjaśnienie naukowe? Wielki stres, niepewność, czy po przerwie uda się wrócić do formy, do tego czysto biochemiczne zmiany, wynikające ze zrastania się uszkodzonej kości/mięśnia/więzadła. Wygląda więc na to, że niezależnie od tego, co mówi sam zawodnik, kluby powinny z obowiązku objąć opieką psychologiczną poważnie kontuzjowanego piłkarza. W ten sposób można zminimalizować ryzyko.

Trzeci wniosek. Najciekawszy i najtrudniejszy do wyjaśnienia w naukowy sposób. Wykonywano badania na sportowcach reprezentujących inne dyscypliny. Wśród nich ryzyko choroby jest nieznacznie podwyższone, nie w tak wielkim stopniu jak w przypadku zawodowych piłkarzy. Szczerze mówiąc, jest to wielce zaskakujące. Sporty drużynowe zacieśniają więzi społeczne – sukcesy świętujemy w grupie, porażki przeżywamy razem. Lekkoatleta, pływak czy sztangista swoje porażki najczęściej przeżywa sam – powinno to zwiększać ryzyko depresji. Tak się z jakiegoś powodu nie dzieje. Nauka nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego.

Paul Gascoigne
Paul Gascoigne (fot. www.bbc.co.uk)

Kolejny wniosek jest bardzo niepokojący. Co dziesiąty czynny i co czwarty były piłkarz ma problemy z nadużywaniem alkoholu. Głośne medialnie przypadki George Besta czy Paula Gascoigne’a jak widać niczego nie nauczyły ich kolegów po fachu. Nadużywanie najpopularniejszego depresantu przez osoby skłonne do depresji do najmądrzejszych nie należy. Co ciekawe, palenie tytoniu nie jest aż tak popularne (pozdrawiamy szatnię Arsenalu!), jak się mogło wydawać. Zaledwie 4% obecnych i 11% byłych piłkarzy pali. Odsetek powinien ciągle spadać – kilkanaście lat temu nie było takiej świadomości wśród zawodników – w czasach, gdy w modzie są diety bezglutenowe, nie ma mowy o zaciąganiu się dymem tytoniowym.

To wszystko, co zaprezentowały te jakże ważne badania. Miejmy nadzieję, że dzięki nim unikniemy sytuacji z przeszłości, o których chcemy zapomnieć. Zbyt wielu znakomitych zawodników musiało zakończyć swoje kariery z powodu złego stanu zdrowia psychicznego, zbyt wielu zdobyło się na najgorszy możliwy krok i odebrało sobie życie.

Sebastian Deisler
Sebastian Deisler (fot.wikipedia.org)

Przypadek Sebastiana Deislera powinien być przestrogą dla każdego młodego piłkarza, który czuje, że ma świat u swych stóp. Niemieckie media uważały, że pomocnik Bayernu jest tym, który poprowadzi kadrę naszego zachodniego sąsiada do triumfów na wielkich imprezach. Niestety, okropna skłonność do kontuzji i ciągle zrywane więzadła doprowadziły zawodnika na skraj ciężkiej depresji, z powodu której zakończył swoją karierę w 2007 roku, mając zaledwie 27 lat. Paradoksalnie u Deislera rozstanie się z piłką pomogło – zdjął z siebie piętno złotego chłopca, który ma jak najszybciej wrócić do zdrowia w celu bycia największym. Były piłkarz uzyskał nawet tytuł inżyniera, ma się nie najgorzej.

Gorzej sprawy się miały u dwóch Anglików. Dean Windass, najstarszy debiutant w historii Premier League, po zakończeniu kariery dwukrotnie próbował odebrać sobie życie. Na szczęście nieudanie. Windass przyznał się, że odkąd skończył z piłką, nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Cierpi też na chorobę alkoholową. Nie lepiej wygląda sytuacja Clarke’a Carlislego, byłego stopera między innymi Leeds United, Burnley czy Watford. Do niedawna prezes związku zawodowych piłkarzy w Anglii, uznawany przez lata za jednego z najinteligentniejszych piłkarzy na Wyspach, zmaga się z ciężką depresją od czasów gry w Queens Park Rangers (kilkanaście lat). Po zakończeniu kariery dwukrotnie próbował odebrać sobie życie, ostatni raz w lutym tego roku.

Adam Ledwoń
Adam Ledwoń (fot. Diepresse.com)

O przypadku Roberta Enkego powiedziano już chyba wszystko. W jego sprawie niczego nie zrobiono tak, jak należało. Niemiecki golkiper nie szeptał o pomoc, on krzyczał. Tragedii nie udało się jednak zapobiec, rzucił się pod pociąg… Nagła śmierć Gary’ego Speeda także była dla piłkarskiego świata szokiem, w odróżnieniu jednak od Enkego nic jej nie zapowiadało. Podobnie jak w przypadku naszego Adama Ledwonia. Cierpiący na depresję były gracz Sigmy Ołomuniec i Club Brugge, Marek Szpilar, trzydziestokrotny reprezentant Słowacji, rzucił się z okna swojego mieszkania…

Badania wykonane przez FIFPro są niezwykle potrzebne. Jeśli ocalą choć jednego zawodnika, który zmaga się z wewnętrznym szarym demonem, siedzącym w jego głowie, będzie to wielki sukces. Nawet jeśli nigdy się o nim nie dowiemy.

Komentarze
zola (gość) - 9 lat temu

Ciekawe, czy ma to jakiś związek z tym, że futbol jest o wiele popularniejszym sportem, niż lekkoatletyka czy pływanie (tak mi się przynajmniej wydaje). Może presja, jaką czują piłkarze, szczególnie ci ze znanych klubów/reprezentacji jest dużo większa? A może osoby, które wybierają piłkę są psychicznie mniej odporni niż osoby, które uprawiają inne sporty? To by była dosyć dziwna korelacja...

Odpowiedz
Patryk Motyka (gość) - 9 lat temu

Myślę, że to kolejny znakomity temat na badania. Trudno o jednoznaczną odpowiedź, niemniej korelacja jest fascynująca.

Odpowiedz
Michał Kołodko (gość) - 9 lat temu

Pierwsze skojarzenie – Błaszczykowski

Odpowiedz
Patryk Motyka (gość) - 9 lat temu

Myślę, że Kuba ma jednak bardzo mocną psychikę. Choć to oczywiście kwestia trudna do rozsądzenia z zawnątrz

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze