Radosław Sendra, Patryk Motyka

7 sposobów na spektakularne przegranie wygranego sezonu


24 kwietnia 2016 7 sposobów na spektakularne przegranie wygranego sezonu

Wygranych pamięta się przez dziesięciolecia. Wspaniałe zwycięstwa, sensacyjne mistrzostwa... ale co z przegranymi? Przedstawiamy siedem niezawodnych sposobów na to, aby w spektakularny sposób przegrać wygrany sezon, a więc zmarnować wszystko to, co budowało się miesiącami w pocie czoła. Lektura pozwoli Wam nie powtarzać tych samych błędów wielokrotnie – przecież co roku można inaczej. Kreatywność w cenie.


Udostępnij na Udostępnij na

1. Strzel swojaka w ostatniej minucie

Jesteś idolem, wielbi Cię tłum. Gdzie się pojawisz słychać zdumionych głosów szum. Tak, to piosenka zespołu Lady Pank. Słowa „Zamków na piasku” idealnie oddają myśli w głowie biednego Mariusza Jopa z 11 maja 2010 roku, kiedy to defensor „Białej Gwiazdy” w ostatniej minucie przedostatniej kolejki ligowej strzelił samobójczą bramkę w derbach Krakowa, zapewniającą tytuł mistrza kraju zespołowi Lecha Poznań.

Nic nie smakuje lepiej niż wywalczenie mistrzostwa kraju po meczu z największym rywalem. Połowa grodu Kraka szykowała szampany, święto miało trwać przez dobre kilka tygodni. Zamiast tego doszło do jednej z największych styp w historii polskiej piłki. 93. minuta, Cracovia dzięki reprezentantowi Polski (który pierwotnie miał nie grać w tym meczu) doprowadza do remisu. Bycie Mariuszem Jopem po tej naprawdę pechowej sytuacji stało się nieznośne. Czy można utkwić w pamięci kibiców w sposób bardziej niefortunny?

2. Zostań zdegradowany do drugiej ligi przez korupcję

Wygrana w Serie B musi świetnie smakować (fot. Theacmilanblog.com)
Wygrana w Serie B musi świetnie smakować (fot. Theacmilanblog.com)

Juventus w sezonach 2004/2005 i 2005/2006 zdeklasował wszystkich rywali w Serie A i dwa lata z rzędu zgarnął mistrzostwo w cuglach. No, nie do końca. W maju 2006 roku na jaw wyszła afera Calciopoli, w którą zamieszani byli prawie wszyscy możni włoskiej piłki. Mecze ustawiano jeden po drugim, a przewidzenie wyników Juventusu było prostsze niż wygranie pojedynku główkowego z Mathieu Valbueną.

Wszystko szło jak z płatka, ale działacze „Starej Damy” nie potrafili dobrze się ukrywać, wynikiem czego oba mistrzostwa zostały klubowi zabrane, a w zamian dostał on degradację do Serie B. Nie pochwalamy korupcji, ale jeśli ktoś już coś robi, to powinien robić to dobrze. Taką aferę odkryłby nawet detektyw Rutkowski. Może po rady udać się na południe, na Sycylię? Gdzie jak gdzie, ale tam się w układach odnajdują.

3. Przegraj z dwunastoma zawodnikami i zespołem grającym o pietruszkę

Maj 2007 roku. Końcówka spotkania między Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin. Goście prowadzą 2:1 i są o krok od mistrzostwa Polski. Wszystko zmienia rzut rożny wykonywany przez Legię w 86. minucie. Dokładne dośrodkowanie wykończone przez Piotra Włodarczyka, remis. Bramki nie uznaje jednak Hubert Siejewicz z powodu rzekomego faulu legionisty. Na murawie konsternacja, sędzia boczny sugeruje bowiem głównemu, że bramka powinna zostać uznana. Chwilę cieszy się Legia, potem Zagłębie, potem znów gospodarz. Ostatecznie gol nie zostaje uznany, z powodu czego najbardziej rozpacza… GKS Bełchatów.

To właśnie ten klub przez niemal cały sezon zachwycał całą Polskę i mknął po sensacyjny tytuł mistrza Polski. Choć w końcówce dość mocno spuchł, terminarz „Brunatni” mieli po swojej stronie. W przedostatniej kolejce wydarzyło się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. Bohaterem Zagłębia Lubin okazał się zespół występujący w tym tekście wyjątkowo często – Wisła Kraków pokonała na wyjeździe bełchatowian, mimo że nie walczyła zupełnie o nic – tak czy tak sezon zakończyłaby na ósmym miejscu. Wszyscy fani GKS-u powinni jednak z optymizmem podnieść głowę do góry. Następna szansa na historyczne mistrzostwo Polski nadarzy się zapewne około 2189 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=QTrbDlLrVlo

4. Poślizgnij się w najważniejszym momencie sezonu

Steven Gerrard to prawdziwy profesor w przegrywaniu ligi w spektakularny sposób. Całe życie czekał na mistrzostwo, w końcu w sezonie 2013/2014 dostał Suareza i  Sturridge’a i już witał się z gąską, kiedy przyszedł mecz z Chelsea. Wszystko ładnie, wszystko pięknie, dopóki kapitan „The Reds” się nie poślizgnął, Demba Ba nie zabrał mu piłki i nie strzelił bramki. Liverpool przegrał, a w kolejnym meczu z Crystal Palace w dziewięć minut roztrwonił trzybramkową przewagę.

Mecz z Chelsea był rozgrywany w ramach 36. kolejki, do której podopieczni Rodgersa byli pierwsi w tabeli i pierwsze mistrzostwo BPL mieli na wyciągnięcie ręki. Zgubili jednak pięć punktów w dziewięć dni, a puchar zgarnął Manchester City. Największy przegrany? Oczywiście Gerrard, którego poślizgnięcie się zostało prawdziwym hitem Internetu. Anglik mistrzostwa nie wygrał, a dziś gra już w USA z nadzieją, że tam rzadziej zraszają murawę…

https://www.youtube.com/watch?v=SKGpzvyc20k&ab_channel=LachieBurt

 5. Przegraj sezon na starcie, ośmieszając się przed Europą

Jesteś piłkarskim mistrzem czterdziestomilionowego kraju. Przez cały sezon udowadniasz, że jesteś tym, który najgodniej będzie reprezentował całe społeczeństwo w rozgrywkach europejskich. Jako pierwszego rywala dostajesz estońską Levadię Tallinn, klub z kraju, który piłkę nożną traktuje jako sport numer 584. Cieszysz się z losowania, traktujesz dwumecz jako przebieżkę przed wielkimi wyzwaniami sezonu – dobre przetarcie zawsze jest w cenie. Ostatecznie dostajesz w czapkę, mimo że trzy dni później nikt nie pamięta nazwiska żadnego z twoich rywali. Kto poczuł na sobie piętno tak wielkiej wtopy?

Odpowiedź jest prosta i niestety bardzo smutna dla Polaków. Tego typu porażkę zaliczyła bowiem Wisła Kraków. Ten sam klub, który do ostatniej minuty walczył o awans do LM z Panathinaikosem, ten, który kilka lat wcześniej ośmieszył w Pucharze UEFA Parmę i Schalke 04. Gdy 15 lipca 2009 roku mistrz Polski po golu Piotra Ćwielonga w ostatniej minucie bramkowo zremisował u siebie z Estończykami, wydawało się, że w głupi sposób straciliśmy punkt do rankingu UEFA. Rewanż, mimo fatalnej formy wiślaków, miał być formalnością. Tydzień później Nikita Andrejew, podobnie jak w pierwszym meczu, trafił do siatki raz, „Biała Gwiazda” nie potrafiła odpowiedzieć i pożegnała się z rozgrywkami. Na „pocieszenie” dodamy, że człowiek, który utopił Wisłę, a wcześniej oblał testy w Legii Warszawa, nie osiągnął w piłce niczego wartego uwagi.

6. Przegraj w meczu o wszystko z odwiecznym rywalem

Ebi Smolarek
Ten pan zniszczył marzenia Schalke o tytule mistrzowskim (fot. Wojciech Kocjan/iGol.pl)

Schalke w sezonie 2006/2007 było bardzo blisko zdobycia pierwszego mistrzostwa Bundesligi (utworzona w 1963 roku), jednak tytuł straciło na rzecz VfB Stuttgart, co było traktowane jako nie lada sensację. Piłkarze z Veltins-Arena przewodzili w ligowej stawce aż do przedostatniej kolejki. Gdzie można w najbardziej spektakularny sposób przegrać najważniejsze spotkanie?

Oezil i spółka pojechali na Signal Iduna Park, gdzie przegrali z Borussią 0:2 po bramkach Alexandra Freia i Ebiego Smolarka i zwolnili miejsce na szczycie tabeli stuttgartczykom. Wszystko to na stadionie znienawidzonego rywala z Dortmundu, który na dodatek kilka kolejek wcześniej był w strefie spadkowej. Ponad 80 tys. kibiców BVB cieszyło się wtedy nie mniej, niż kiedy ich idole zdobywali kilka lat później mistrzostwo. Gdybyśmy byli na miejscu piłkarzy Schalke, wyjechalibyśmy na urlop. Przynajmniej trzydziestoletni.

7. Przegraj tytuł w pięć minut z Widzewem

Jeśli trudno było być kibicem Wisły po meczach z Levadią czy swojaku Jopa, co mają powiedzieć fani warszawskiej Legii, którym dane było przeżyć mentalną egzekucję w 1997 roku? Przedostatnia kolejka, Widzew z przewagą jednego punktu nad odwiecznym rywalem. Nikt nie miał wątpliwości, mecz przy Łazienkowskiej decydował o mistrzostwie.

Legia szybko przejęła kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi, już w 12. minucie, za sprawą Cezarego Kucharskiego, objęła prowadzenie. Gdy w drugiej połowie wynik podwyższył Sylwester Czereszewski, na trybunach zaczęło się święto. Nikt nie spodziewał się tego, co wydarzy się w końcówce. Najpierw kontuzja… sędziego Czyżniewskiego i przerwa, a po wznowieniu gry trzy gole widzewiaków. 88. minuta Majak, 90. minuta Gęsior, 93. minuta Michalczuk. Wielu fanów stołecznej ekipy do dziś budzi się z krzykiem po nocach, gdy we śnie pojawiają się te oto liczby. Jak kraść, to miliony, jak przegrywać, to tylko w taki sposób…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze