O dziwo po polskich boiskach nie biegają jedynie piłkarscy weterani znani z boisk III ligi hiszpańskiej niemający z Polską zbyt wiele wspólnego. Na murawach ekstraklasy można ujrzeć nie tylko byłych reprezentantów kraju, którzy wciąż często błyszczą w meczach na najwyższym szczeblu, ale i wśród całego tego grona swoje miejsce próbują wywalczyć piłkarze stawiający pierwsze kroki. Tych co prawda zbyt wielu nie ma, jednakże korzystając z tego, że są, warto poświęcić im więcej uwagi.
Dopóki silniejsze i bogatsze kluby głównie z zachodu nie zdążyły wykupić jeszcze całej najzdolniejszej polskiej młodzieży, dopóty polski kibic takimi piłkarzami może cieszyć swoje oko. Kto wie, może wśród lechitów, legionistów, wiślaków itd. są tacy, którym pisana jest bardziej udana kariera niż uganianie się za piłką w kraju, który w rankingu UEFA zajmuje odległe 28. miejsce.
Od czegoś jednak trzeba zacząć. Najlepiej oczywiście od wywalczenia sobie miejsca w jednym z polskich zespołów, a przy okazji w udanym występie, a nawet i kilku tak, by być zapamiętanym z jak najlepszej strony. Po odejściach kilku najbardziej perspektywicznych zawodników oczy zainteresowanych automatycznie muszą więc zwrócić się w kierunku następnych talentów, które dopiero co weszły w rundę wiosenną. Część pokazała się już wcześniej, niektórzy natomiast dopiero teraz.
Apetyt na Rosołek
Skoro w ekstraklasie nie ma już Jarosława Niezgody, to w jego buty powinien wejść ktoś inny. Naturalnym następcą właściwie jest Jose Kante, jego jednak trudno uznać za Polaka, w dodatku młodego. Mało tego, napastnik ten nie zrobił niczego, czym mógłby zachwycić kogokolwiek po pierwszej kolejce wznawiającej polskie rozgrywki ligowe.
Ta bramka cieszy najbardziej 💪⚽ #LEGŁKS #legia #Ekstraklasa #rosolek pic.twitter.com/X597WbLEgP
— Mateusz Czarnecki (@CzarneckiMat) February 9, 2020
Inaczej ma się rzecz w przypadku świeżo upieczonego 18-latka, który od niedawna może pochwalić się dowodem osobistym. Plastik jednak takim powodem do dumy jak gol być nie może. Maciej Rosołek kilka minut po pojawieniu się na boisku zaliczył w spotkaniu z ŁKS Łódź swojego drugiego gola w tym sezonie, a i prócz tego trafienia może być z siebie naprawdę dumny.
Szybko znalazł swoje miejsce na boisku i rzeczywiście dał dużo polotu i świeżych sił w poczynania, jakby nie mówić, nieporadnej dotąd warszawskiej Legii, która to po 53 minutach gry przegrywała z najgorszą drużyną w lidze, mimo że tej właśnie ubył najlepszy zawodnik z jesieni – Dani Ramirez.
Rosołek w niespełna dziesięć minut wyrównał losy spotkania, a swoją przebojowością i energią sprawiał, że obrońcom Łódzkiego Klubu Sportowego z czasem brakowało coraz to więcej sił. Kto wie, czy gdyby nie 18-latek, to Legia odwróciłaby losy meczu. On z pewnością przyczynił się do tego, by stołeczna drużyna skończyła ten mecz z więcej niż punktami równymi zeru.
Poznańska szkoła
Jóźwiak, Ramirez, Puchacz. Cała trójka jesienią była w czołówce pod względem udanych dryblingów. W polskiej lidze każdy taki zawodnik to skarb. https://t.co/4hZ528n1R6
— Filip Modrzejewski (@FModrzejewski) February 12, 2020
W uchodzącym za jeden z lepiej szkolących młodzież Lechu co pewien czas pojawia się zwykle jakiś ciekawy zawodnik. Do tego grona niegdyś można było zaliczać Kamila Jóźwiaka, którym może zainteresowany być coraz bardziej selekcjoner reprezentacji Polski. Młody pomocnik jest jednym z ważniejszych zawodników „Kolejorza” i swoje możliwości stara się pokazywać na tyle często, by nikt o nim nie zdążył zapomnieć.
Tym razem Jóźwiak nie wpisał się na listę strzelców, ale dzięki jego podaniu na nią wpisał się z kolei inny młodzieżowiec – Tymoteusz Puchacz. Obrońcy gola pozazdrościł najwyraźniej o rok młodszy Jakub Moder, któremu nie przeszkadzało to, że miał najmniej czasu spośród wyżej wymienionych.
Śmiało można zatem stwierdzić, że Lech w głównej mierze wygrał z Rakowem dzięki piłkarzom mającym status młodzieżowca. Ogólnie rzecz biorąc, „Kolejorz” zwyciężył, grając w większości młodzieżą. Klub z Wielkopolski zdominował zresztą całą ligę, wystawiając najwięcej takich zawodników w jednym spotkaniu.
Nowy rok nic nie zmienił, jak w większości przypadków w tym sezonie, tak i 21. kolejce najwięcej minut młodzieżowcy zagrali w barwach Lecha. pic.twitter.com/lbw4tn4k1A
— EkstraStats (@EkstraStats) February 10, 2020
Namaszczeni
Dobre występy zaliczyli także młodzi wiślacy z Krakowa, którzy również wpisali się na listę strzelców. Ich wyczyn jest tym bardziej wart uwagi, ponieważ pokonali silniejszy od Rakowa i ŁKS zespół na papierze – Jagiellonię Białystok. Dokonali tego powracający po kontuzji Kamil Wojtkowski oraz najmłodszy z wszystkich wymienionych, 17-letni Aleksander Buksa, którego swoim podaniem namaścił sam Jakub Błaszczykowski.
Olek Buksa, możliwe że przyszłość reprezentacji https://t.co/ibOuiR5x6f
— Mateusz1906 (@FabianABG1906) February 8, 2020
Młody napastnik cieszy się zresztą uznaniem w oczach trenera, który systematycznie na niego stawia. I choć Buksa nie gra spotkań od deski do deski, na pewno może być zadowolony z tego, że co mecz dostaje kilkanaście minut na to, by zaprezentować się swoim kibicom. Dla samego zawodnika gol ten może smakować jeszcze bardziej, gdyż jest to jego drugie trafienie. Nic, tylko liczyć na więcej.
Co ciekawe, Buksa w tym sezonie ma szczególne szczęście względem Jagiellonii. To właśnie z nią zaliczył debiutanckiego gola, a w ostatni weekend dołożył drugiego, i to na samo dzień dobry z rundą wiosenną.