Długo oczekiwana inauguracja nowego sezonu Ligi Mistrzów za nami. Pierwszą bramkę w obecnej edycji zdobył Cristiano Ronaldo – w 30. minucie spotkania Realu z FC Zurich. Kibice długo musieli czekać na gola, ale gdy piłkarze już się ocknęli, to na brak emocji nikt nie mógł narzekać. Faworyci nie wygrywali bynajmniej z łatwością, bowiem wielki apetyt na godne zaprezentowanie się przed europejską publicznością i wykorzystanie swoich "pięciu minut" mają kluby mniej medialne. 1. kolejka zwiastuje niesamowicie interesujący sezon.
Grupa A: Remisowe widowisko w Turynie; Bayern bezbarwny, ale zwycięski
Mecz Juventusu z Bordeaux miał być jednym z najciekawszych meczów tej kolejki. Piłkarze zadbali o to, by kibice, którzy chcieli spędzić wieczór przy pojedynku włosko-francuskim, się nie nudzili. To, co najbardziej rzucało się w oczy podczas oglądania tego spotkania, to brak proporcji pomiędzy celnymi strzałami na bramkę a zdobytymi golami. Gdyby nie fantastyczna dyspozycja trzech bramkarzy: Buffona, Carrasso i Rame – który w trakcie meczu zastąpił tego drugiego – prawdopodobnie zobaczylibyśmy dwa razy więcej trafień niż w rzeczywistości. W takiej sytuacji za wielkich szczęśliwców mogą uważać się Vincenzo Iaquinta oraz Jaroslav Plasil, którzy odczarowali bramki strzeżone przez niemal bezbłędnych golkiperów. W drugim meczu tej grupy Bayern wygrał skromnie z outsiderem z Hajfy. Piłkarze z Izraela bronili się skutecznie aż do 64. minuty, gdy do siatki trafił Daniel Van Buten. Potem rozluźnieni podopieczni Luisa Van Gaala dobili rywala dwoma golami Thomasa Mullera.
Grupa B: Grafite bohaterem Wolfsburga, męczarnie Manchesteru w Stambule
W rozgrywkach Bundesligi drużynie VFL Wolfsburg kilka zespołów uciekło na tyle, by w gronie tegorocznych pretendentów do zdobycia tytułu ekipy Armina Veha nie stawiać. Niemniej, piłkarze z Volksvagen-Arena w Lidze Mistrzów potwierdzają, że triumf w ubiegłym sezonie ligi niemieckiej wcale tak wielkim przypadkiem nie był. Pierwszego hat-tricka w tym sezonie LM ustrzelił Grafite. Równie skutecznego zawodnika w swoim zespole nie miał Manchester United. Gra ofensywna podopiecznych Alexa Fergusona pozostawiała wiele do życzenia, ale ostatecznie udało się finalistom ubiegłej edycji wywieźć ze stolicy Turcji 3 punkty. Po raz kolejny sprawdziła się stara prawda – gdy w „Czerwonych Diabłach” nie ma kto strzelać, to z ratunkiem przychodzi doświadczony Paul Scholes.
Grupa C: Festiwal strzelecki w Zurychu, Milan wygrywa na Stade Velodrome
Real wygrał pewnie i wysoko z FC Zurych, ale piłkarze ze Szwajcarii mogą być i tak z siebie dumni. Przy stanie 3:0 dla „Królewskich” gospodarze w ciągu minuty zdołali dwukrotnie pokonać Casillasa, a przez kilka następnych żywili nadzieję na wyrównanie stanu meczu. Real potwierdził, że w tym sezonie może sobie pozwolić na więcej goli straconych – jeśli w szeregach ma się tak wielki potencjał ofensywny, nawet kilka trafień w siatce Casillasa nie robi na nikim wrażenie. Godna podziwu jest za to gra Cristiano Ronaldo, który walnie przyczynił się do efektownego zwycięstwa, strzelając dwie bramki. Tyle samo goli ma po pierwszej kolejce Filippo Inzaghi. Temu piłkarzowi powinno się w Mediolanie postawić pomnik – po raz kolejny ratuje Milan przed kompromitacją.
Grupa D: Chelsea bez zgrzytów, cenny punkt Cypryjczyków
Dramaturgia starcia na Stamford Bridge przybrała analogiczne kształty do pojedynku Juventusu z Bordeaux. Chelsea i Porto również atakowały, ale miały problemy z wykończaniem akcji. Piłkarze Ancelottiego wydajnie wykorzystali przerwę w meczu, bowiem kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy dopięli swego. Romana Abramowicza uspokoił Nicolas Anelka. Jedyny bezbramkowy rezultat odnotowano w Madrycie. Na Vicente Calderon wybiegło od pierwszej minuty aż dwóch Polaków: Kamil Kosowski i Marcin Żewłakow. Jedną z najjaśniejszych postaci drużyny z Nikozji był ten pierwszy. Szczególnie na początku meczu „Kosa” wyprowadził kilka groźnych akcji, które mogły zakończyć się bramkami. Madrytczycy chyba trochę zignorowali egzotycznego rywala. Sytuacja w ich zespole jest nie do pozazdroszczenia. Zarówno w Primera Division, jak i w LM, wyraźnie im nie idzie.
Tak mogę powiedzieć po tym meczu . Mimo że do 30
minuty Real zabardzo się nie angażował w akcje to
zaraz po świetnym golu C . ronaldo z rzutu wolnego
zaczą coraz częściej atakować i do 45 minuty
wygrywał już 3- 0 . Mimo 2 goli przeciwników( 3- 2 )
Real w pore ockną się i strzelił następne 2 gol
wygrywając spodkanie naprawde świetna drużyna.