Jeszcze przed czwartkowym meczem Górnika Zabrze we Wrocławiu wydawało się, że walka o koronę króla strzelców Lotto Ekstraklasy będzie trzymać w napięciu do ostatniej kolejki. Niewykluczone, że tak właśnie będzie, jednak dwie bramki Igora Angulo ostudziły nieco emocje na finiszu rozgrywek. Tym bardziej że do siatki nie trafili wczoraj Carlitos i Paixao. W tym momencie pięć bramek przewagi sprawia, że zdecydowanym faworytem jest kapitan Górnika.
Angulo odjechał rywalom
Widok Igora Angulo w ścisłej czołówce strzelców Lotto Ekstraklasy w obecnym czy poprzednim sezonie to obrazek dobrze znany. Jednak widok Hiszpana na samym szczycie po zakończeniu rozgrywek Lotto Ekstraklasy to sytuacja, która nie miała do tej pory miejsca. Jedyne zwycięstwo w klasyfikacji strzelców 35-letni kapitan Górnika Zabrze wywalczył jeszcze na boiskach 1. ligi. Na cztery kolejki do zakończenia rozgrywek wygląda na to, że doświadczony napastnik dorzuci do swojej gabloty trofeum dla snajpera numer 1 w naszym kraju.
Igor Angulo został drugim piłkarzem Górnika, który w dwóch kolejnych sezonach ekstraklasy zdobył co najmniej 20 goli. Po 50 latach wyrównał dokonanie Włodzimierza Lubańskiego z sezonów 1967/1968 i 1968/1969 (odpowiednio 24 i 22 bramki).
Już w poprzednim sezonie do szczęścia zabrakło bardzo niewiele. 23 bramki strzelone na przestrzeni sezonu nie pozwoliły Hiszpanowi na triumf w klasyfikacji strzelców. Lepszy okazał się… inny Hiszpan – Carlitos. Młodszy z napastników zdobył w poprzedniej kampanii o jedną bramkę więcej, dzięki czemu zgarnął trofeum. W trwającym sezonie jak na razie zwycięsko z iberyjskiego pojedynku wychodzi starszy ze snajperów. Jego przewaga nad wspomnianym rodakiem oraz Portugalczykiem Flavio Paixao wynosi aż pięć bramek.
Pierwszy zawodnik LOTTO #Ekstraklasa 2018/19 z 2⃣0⃣ golami na koncie, wczorajszy dublet Igora Angulo dał @GornikZabrzeSSA 3 punkty w #ŚLĄGÓR! Skrót meczu: https://t.co/0jv6BI2fuq pic.twitter.com/GZOmDvfMBO
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) April 26, 2019
Sytuacja Angulo bardzo poprawiła się po spotkaniu trzeciej kolejki grupy spadkowej. Górnik wygrał we Wrocławiu z pogrążonym w kryzysie Śląskiem, a napastnik zabrzan ustrzelił dublet. I właśnie rywalizacja na szczeblu spadkowym przeciwko takim drużynom jak wspomniany Śląsk, Zagłębie Sosnowiec czy Arka może pomóc kapitanowi Górnika. Nie najwyższa dyspozycja przeciwników otwiera Hiszpanowi drogę do ich bramki. W odmiennej sytuacji znajdują się Carlitos czy Paixao, rywalizujący o mistrzostwo Polski. Oczywiście taka rywalizacja nie musi przekładać się na mniejszą liczbę goli. Jednak patrząc na wczorajsze zerowe zdobycze grupy pościgowej podczas hitu w Gdańsku, wydaje się dosyć prawdopodobne.
Przewaga do odrobienia?
Pięciobramkowy handicap nad najgroźniejszymi rywalami to bardzo duża zaliczka. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy do końca pozostają tylko cztery spotkania. Głównym problemem napastników Legii i Lechii może być ich forma. Szczególnie słabo wygląda obecnie postawa napastnika gdańszczan. Flavio, który w środkowej fazie sezonu był liderem klasyfikacji strzelców, w ostatnich dziesięciu spotkaniach zdobył zaledwie dwie bramki.
Nieco lepiej spisuje się najlepszy snajper Legii. Siedem bramek w ostatnich dziesięciu meczach, w tym cztery w ostatnich pięciu spotkaniach, pozwoliło mu doskoczyć do czołówki. W grupie pościgowej znajduje się również… kolejny Hiszpan. Airam Cabrera, bo o nim mowa, w ostatnich meczach również regularnie wpisywał się na listę strzelców. W tej chwili licznik zawodnika Cracovii zatrzymał się na 14 bramkach, co raczej nie powinno stanowić zagrożenia dla najstarszego z hiszpańskich napastników.
31' G⚽️L! @AiramCabrera9 pewnie z jedenastu metrów – mamy remis! 💪#PIACRA 1:1 pic.twitter.com/aVPR0Rtvfb
— CRACOVIA (@MKSCracoviaSSA) April 26, 2019
Co ciekawe, cała czwórka piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego swój duży dorobek bramkowy zawdzięcza po części skutecznie wykonywanym rzutom karnym. Lider z Zabrza pięciokrotnie w ten sposób pokonywał bramkarzy przeciwników. Jego rywale również etatowo wykonują „jedenastki” w swoich klubach. Dorobek Carlitosa to tylko trzy gole z jedenastego metra, podczas gdy Flavio Paixao i Airam Cabrera aż sześć razy skutecznie wykonywali w tym sezonie rzuty karne. Jak widać, bez gradu „jedenastek” dla Legii, Lechii i Cracovii w ostatnich meczach odrobienie straty do Angulo będzie praktycznie niewykonalne.
Dominacja Hiszpanów, słabość Polaków
Patrząc na czoło tabeli strzelców, trudno nie zauważyć żółto-czerwonej flagi Hiszpanii. To właśnie piłkarze z tego kraju zajmują dwie pierwsze lokaty w zestawieniu, natomiast kolejni dwaj zajmują czwarte i szóste miejsce (Jesus Imaz). W XXI wieku żaden kraj poza Polską nie posiadał tak licznej grupy piłkarzy okupujących czołowe miejsca. Co prawda w poprzednim sezonie również triumfował wspomniany Carlitos, jednak za jego plecami poza Igorem Angulo próżno było szukać ich rodaków.
Tym razem sytuacja wygląda odmiennie, a strzelecki kwartet Hiszpanów uzupełnia ich portugalski sąsiad – Flavio. Napastnik Lechii kontynuuje strzelecką tradycję braci Paixao. Po sezonach, w których wraz z bratem Marco zdobywali bramki w barwach Śląska i Lechii, tym razem osamotniony Flavio po raz kolejny udowadnia swój snajperski kunszt.
Jedynym Polakiem w ścisłej czołówce klasyfikacji jest dobrze znany Marcin Robak. Napastnik beznadziejnie spisującego się Śląska mimo 14 bramek raczej nie może oczekiwać większej liczby okazji w pozostałych spotkaniach. Dwukrotny król strzelców ekstraklasy w tym sezonie na pewno nie dopisze do swojego konta swoistego hat-tricka. Trzeba jednak przyznać, że napastnik wrocławian nie schodzi z bardzo solidnego poziomu i mimo 37 lat na karku nadal daje gwarancję co najmniej 15 bramek w sezonie.
Poza napastnikiem Śląska na czele próżno szukać innych Polaków. Po 11 bramek zdobyli Adama Buksa i Filip Starzyński. Co prawda dwucyfrowa liczba bramek pomocnika Zagłębia jest wynikiem godnym pochwały, jednak w przypadku napastnika Pogoni jest to wynik średni. Warto jednak odnotować, że Buksa tylko raz podszedł w tym sezonie do rzutu karnego. Pozostałe bramki zostały zdobył w naturalny dla napastnika sposób.
Trudno nie odnieść wrażenia, że duża przewaga Igora Angulo to zasługa słabej postawy jego rywali. Hiszpan utrzymuje poziom z poprzednich sezonów, podczas gdy grupa pościgowa nie jest wystarczająco silna. To powoduje, że nawet brak kolejnych bramek sprawi, że zdobędzie on koronę. Koronę, na którą w tym sezonie Lotto Ekstraklasy po prostu zasłużył najbardziej.