Mateusz Adamek & Radosław Łączkowski & Dawid Dreszer

iGolowe rozmówki polsko-włoskie #1: Walka o europejskie puchary


Kilka słów o obecnej sytuacji we włoskim futbolu okiem redakcyjnych fanów calcio

31 marca 2019 iGolowe rozmówki polsko-włoskie #1: Walka o europejskie puchary

Walka o europejskie puchary we Włoszech jest niezwykle zacięta. O ile zespoły z dwóch pierwszych lokat premiowanych grą w Lidze Mistrzów moglibyśmy bezbłędnie wymienić już na starcie sezonu, o tyle rywalizacja o kolejne dwa miejsca będzie się toczyć do samego końca. Kto wyjdzie z niej zwycięsko, a kto będzie największym przegranym?


Udostępnij na Udostępnij na

Mateusz Adamek: Emocje, jakie pozostają kibicom calcio, polegają już w zasadzie tylko na obserwacji walki toczącej się za plecami „Juve” oraz Napoli. Mimo wewnętrznych problemów ostatnie miejsce na podium utrzymuje wciąż zespół Interu. Czy według Was zdołają zachować swoją lokatę do końca sezonu?

Dawid Dreszer: W tej kwestii sprawa jest otwarta i wszystko wskazuje, że walka o trzecie miejsce rozstrzygnie się między zespołami z Mediolanu. Co do samego Interu jest on drużyną dość nieregularną. Potrafią wygrać bezpośredni mecz z Milanem niedługi czas po porażce z Cagliari. Warto również wspomnieć, że podopiecznym Luciano Spallettiego zdarzały się przestoje. Ten najgłośniejszy miał miejsce na przełomie stycznia i lutego. Wówczas drużyna Interu nie wygrała czterech spotkań z rzędu, przy okazji odpadając z Pucharu Włoch.

Nie ma wątpliwości, że jeżeli taka sytuacja by się jeszcze raz powtórzyła, dla mediolańczyków sytuacja w tabeli mogłaby się stać naprawdę nieciekawa. Oliwy do ognia dodaje nieobecność Mauro Icardiego, którego sprawę znają chyba wszyscy fani włoskiej piłki. Jego nominalnym następcą jest oczywiście Lautaro Martinez, który wśród kibiców Interu wciąż wzbudza mieszane uczucia. Jeśli miałbym jednak typować na tę chwilę faworyta w walce o trzecie miejsce na koniec sezonu, to byłbym skłonny mimo wszystko wskazać na największego rywala „Nerazzurrich”, czyli AC Milan.

Radosław Łączkowski: Do końca sezonu zostało jeszcze kilka meczów, więc wszystko może się wydarzyć. Inter prawdopodobnie największy kryzys ma już za sobą (porażka w Pucharze Włoch – łącznie cztery mecze bez zwycięstwa). Luciano Spalletti wraz ze swoją drużyną wrócił na właściwe tory. Racja, po drodze przydarzyły się wpadki w postaci przegranej z Cagliari, ale zespół z Sardynii jest niezwykle groźny u siebie. „Nerazzurri” dysponują bardzo dobrą i szeroką kadrą. Oprócz tego mają przewagę nad AC Milan w postaci wygranych derbów Mediolanu. Dzięki temu wszystko zależy tylko od Interu i jego wyników

Mateusz Adamek: Mimo znakomitej drugiej części sezonu krążą plotki, iż na koniec obecnej kampanii z posadą szkoleniowca „Rossonerich” może się pożegnać Gennaro Gattuso. Wszystko na skutek konfliktu z klubowymi władzami. W podobnych okolicznościach z zespołem rozstał się Eusebio Di Francesco. Czy nie uważacie, że osobiste wizje włodarzy oraz brak zaufania do trenerów sprawiają nie raz, iż burzone są nawet te bardzo dobrze zapowiadające się projekty?

Dawid Dreszer: W przypadku Eusebio Di Francesco zadecydowały raczej wyniki, które były znacznie poniżej oczekiwań „Giallorossich”. Co do Gattuso mam mieszane odczucia. Trudno na chwilę obecną stwierdzić, czy obecny szkoleniowiec „Rossonerich” miałby pomysł na zespół w przypadku pracy długofalowej, a przede wszystkim, czy owy pomysł byłby skuteczny. Obecnie więcej jest pytań niż odpowiedzi, a sam Gattuso wywołuje skrajne emocje. Z jednej strony jego Milan regularnie punktuje i jest blisko powrotu do Ligi Mistrzów, z drugiej mamy styl, który w przypadku mediolańczyków pozostawia wiele do życzenia. Brzmi znajomo, czyż nie?

Radosław Łączkowski: Forma Romy musiała pikować w dół po utracie Alissona. Umówmy się, Robin Olsen to zdecydowanie nie ta sama półka. Oczywiście to nie tylko wina bramkarza, ale obrońcy grają pewniej, gdy mają za swoimi plecami dobrego zawodnika. Z Rzymu wyjechał również Radja Nainggolan, przez co brakuje typowego pomocnika box to box. Monchi ściągnięty na stanowisko dyrektora sportowego miał załatać te „dziury”. Pastore do tej pory nie spełnia oczekiwań, N’Zonzi to gracz defensywny. Objawieniem sezonu jest Nicolo Zaniolo, który z miejsca stał się jednym z podstawowych zawodników Romy. Di Francesco posiada okazały warsztat trenerski, co udowodnił w Sassuolo, ale w Romie coś wyraźnie pękło. Mam nadzieję, że Eusebio szybko znajdzie posadę w kolejnym klubie Serie A.

Mateusz Adamek: Poprzedni sezon to jednak wyeliminowanie Barcelony w ćwierćfinale i o włos od wyrzucenia za burtę podopiecznych Kloppa. Czy Di Francesco nie zasłużył sobie więc na troszkę lepsze traktowanie ze strony władz klubu?

Dawid Dreszer: W poważnej piłce nie ma miejsca na sentymenty i obecność za zasługi. Jeśli chcesz się liczyć w stawce, musisz jak najszybciej działać. Tak było w przypadku Romy. Wyeliminowanie Barcelony to już przeszłość, a w Rzymie od początku sezonu widać, że zespół nie działa tak, jakby wszyscy sobie tego życzyli. Informacje o potencjalnym zatrudnieniu Antonio Conte w Milanie traktowałbym raczej z dystansem. Spekulacje są częścią futbolowego środowiska, lecz niekoniecznie muszą mieć one pokrycie w rzeczywistości. Osobiście wolę powstrzymać się od wydawania sądów.

Radosław Łączkowski: Gattuso objął Milan w kryzysie. Szatnią trzeba było solidnie wstrząsnąć. Obawiam się, że Gennaro o ile jest znakomitym motywatorem, to jego wiedza taktyczna może nie wystarczyć na taki poziom. „Rossoneri” są na dobrej drodze do powrotu do Ligi Mistrzów, tylko pytanie, czy Gattuso wytrwa na posadzie trenera pierwszego zespołu. Za Conte przemawia doświadczenie i to nie ulega żadnej wątpliwości. Powiem szczerze, na miejscu włodarzy Milanu nie wiem, jaką decyzję bym podjął.

Mateusz Adamek: Na takie szybkie i przemyślane działania, o jakich mówi Dawid, zdecydowali się włodarze „Starej Damy”, sprowadzając do klubu Cristiano Ronaldo. Czy uważacie, że będzie on brakującym elementem układanki, dzięki któremu uda im się zdobyć upragnione trofeum Ligi Mistrzów?

Dawid Dreszer: Bez wątpienia, Juventusowi w ostatnich latach zdecydowanie czegoś brakowało. Można spekulować, że chodziło właśnie o postać takiego lidera jak Cristiano. Portugalczyk na pewno wniósłby wartość dodaną do każdego zespołu, w którym przyszłoby mu grać. Mówimy w końcu o jednym z dwóch najlepszych piłkarzy na świecie. Prawdziwe walory, jakie nadaje były zawodnik Realu, mieliśmy okazję zaobserwować w dwumeczu z Atletico. Wówczas, gdy „Stara Dama” wisiała w Lidze Mistrzów na włosku, Ronaldo dał o sobie znać, odwracając losy rywalizacji. Ale czy piłkarzom Juventusu uda się sięgnąć po najważniejsze trofeum w Europie? Trudno stwierdzić, w końcu w stawce nadal znajduje się siedem innych naprawdę solidnych zespołów. Na razie dla drużyny Massimiliano Allegriego najważniejszy jest następny rywal, którym będzie Ajax.

Radosław Łączkowski: Według mnie tylko po to został ściągnięty. Ronaldo w LM wykręcił niebotyczne liczby, mówiąc wprost, te rozgrywki należą do niego. Pokazał to nawet w rewanżu z Atletico Madryt. Świetnie wkomponował się w zespół, według statystyk bardzo dobrze dogaduje się z Mandzukiciem. Siła rażenia w ataku „Juve” jest ogromna, ale w kontekście LM sam Ronaldo nie będzie bronił dostępu do bramki, konstruował akcji i jeszcze je wykańczał. Potrzebuje wsparcia reszty drużyny, mam nadzieję, że Dybala w końcu wytrzyma ciśnienie wielkich meczów – na dobrą sprawę wyróżniał się tylko podczas spotkania z Barceloną w sezonie 2016/2017.

Bernadeschi dobrze prezentuje się pod nieobecność Cuadrado. Spinazzola również świetnie zagrał z Atletico. Mimo wszystko wydaje się, że Ronaldo jest TYM brakującym elementem w Juventusie na drodze do upragnionej Ligi Mistrzów. Tę opinię podziela również legenda „Starej Damy”, Alessandro Del Piero. Jego zdaniem Juventus jest częścią historii Ligi Mistrzów i prędzej czy później zgarnie to trofeum.

Mateusz Adamek: Jego przejście do Włoch wywindowało do góry także znaczenie w Europie całej Serie A. Czy Waszym zdaniem po tylu latach posuchy jest szansa, aby w europejskich pucharach o honor calcio walczyły także pozostałe zespoły jak tzw. „równy z równym” ?

Dawid Dreszer: Powiem tak, sam Cristiano ligi nie zmieni. Na to wpływ ma wiele kwestii i niekoniecznie jest nią sama promocja rozgrywek, którą wzniecił transfer Portugalczyka do Juventusu

Mateusz Adamek: Miałem na myśli raczej atrakcyjność ligi i ewentualne transfery graczy większego kalibru do włoskich zespołów.

Radosław Łączkowski: Wątpię w to. Kluby pokroju Napoli, Romy mogą nie mieć budżetu na kupienie wielkich nazwisk. Z kolei w Mediolanie coraz głośniej mówi się o nowym stadionie, co łączy się z wydatkami po stronie Interu i Milanu. Juventus prawdopodobnie jako jedyny zespół w Serie A posiada stadion na własność. Oprócz tego ma dobre notowania na giełdzie, na co złożyły się dwa czynniki – zmiana herbu i właśnie transfer Ronaldo. „Juve” stało się hegemonem na Półwyspie Apenińskim i raczej to się nie zmieni.

Dawid Dreszer: W tym wypadku należy zadać sobie standardowe pytanie. Który z czołowych zespołów oprócz Juventusu będzie mógł sobie pozwolić na pozyskanie nazwisk większego kalibru. Może Napoli, może Roma, ale na pewno nie będą to transfery pokroju czołowych piłkarzy na świecie, jak to było w przypadku Cristiano.

Mateusz Adamek: Czyli do Juventusu na futbolowym szczycie kibice we Włoszech muszą się przyzwyczaić, bo widok ten raczej szybko się nie zmieni. Kto więc zatem powinien być ich najgroźniejszym rywalem? Bardzo silne Napoli, odradzający się powoli Milan czy może ktoś zupełnie inny?

Dawid Dreszer: Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, to przez najbliższe kilka lat nadal będziemy świadkami Juventusu i Napoli. Może w dłuższej perspektywie uda się włączyć Milanowi, Interowi bądź Romie.

Mateusz Adamek: Nie znajdzie się tam miejsce dla grających piękny futbol zawodników Atalanty?

Radosław Łączkowski: Atalanta to raczej melodia przyszłości. Gian Piero Gasperini to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wiecznie młody Gomez i rewelacyjny w tym sezonie Zapata. Z drugiej strony Mancini, Barrow i Castagne, którzy mogą stanowić o sile zespołu z Bergamo w przyszłości. Postronny kibic Serie A chciałby zobaczyć Atalantę w europejskich pucharach już teraz. Wszystko przed nimi.

Dawid Dreszer: Zgadzam się, Atalanta gra bardzo ciekawie dla oka, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy w najbliższych latach nie ulegnie to zmianie. Według mnie na razie nie jest to jeszcze zespół na czołową trójkę. A jak będzie za rok, dwa? Zobaczymy.

Mateusz Adamek: Okej, to teraz osobiste sympatie na bok. Eksperckim okiem typujemy sześć ekip, które z dumą będą reprezentować w przyszłym sezonie Włochy na europejskich boiskach. Moje typy to kolejno Juventus, Napoli, Milan, Inter, Roma i z ostatniego szóstego miejsca liczę na niespodziankę w postaci Sampdorii.

Dawid Dreszer: 1. Juventus, 2. Napoli, 3. AC Milan, 4. Inter, 5. AS Roma, 6. Lazio.

Radosław Łączkowski: 1. Juventus, 2. Napoli, 3. Inter, 4. Milan, 5. Roma, 6. Atalanta.

Jak będzie wyglądać końcowe zestawienie, przekonamy się już 26 maja. Do tego czasu czeka nas jeszcze wiele piłkarskich emocji, które miejmy nadzieje sprawią, iż odsetek fanów calcio w Polsce znacznie się powiększy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze