Hwang Hee-Chan najjaśniejszym punktem Salzburga


Hwang Hee-Chan bez kompleksów podbija rozgrywki Ligi Mistrzów

23 października 2019 Hwang Hee-Chan najjaśniejszym punktem Salzburga

Długo kazał na siebie czekać w Lidze Mistrzów Red Bull Salzburg. Austriakom dopiero w zeszłym sezonie dzięki ligowemu mistrzostwu udało się znaleźć drogę do raju. Wcześniej bezskutecznie próbowali ją przejść w eliminacjach, ale zawsze potykali się na ostatniej przeszkodzie. Jednak warto było czekać na nich. Mistrz Austrii w składzie ma wielu utalentowanych młodych piłkarzy. W 1. kolejce błysnął Erling Braut Haaland, ale to na razie nie on robi największe wrażenie. W tym momencie najjaśniejszym punktem „Byków” jest Hwang Hee-Chan. Koreańczyk bez kompleksów zaczyna podbijać najlepsze europejskie rozgrywki.


Udostępnij na Udostępnij na

Hwang Hee-Chan debiutuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Pierwsze dwa mecze w jego wykonaniu były niezwykle udane. Najpierw pomógł kolegom w wysokim rozgromieniu 6:2 Genku, a następnie brylował na Anfield przy starciu z obrońcami tytułu. Mimo sprawienia dużego stracha Liverpoolowi nie udało się odnieść zwycięstwa, ale Koreańczyk pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. W Champions League ma już dwie bramki i trzy asysty, a za nim dopiero dwa mecze w tych rozgrywkach. Kariera 23-latka wreszcie zaczyna nabierać dużego rozpędu, a w Europie gra on już od prawie pięciu lat.

Szybki przeskok do Austrii

Przygodę z piłką nożną rozpoczął w swoim rodzinnym kraju. Pierwszym miejscem nauk była szkoła w Uijeongbu. W 2008 roku po świetnych grach w dwóch lokalnych pucharach, w których zgromadził najwięcej bramek, otrzymał powołanie do reprezentacji Korei Południowej do lat 12. Jego pierwszym turniejem międzynarodowym w barwach ojczyzny był Puchar Kanga. Tam też brylował, bo podczas tych zawodów zgromadził 22 gole. Automatycznie Hwang Hee-Chan przeszedł do historii, bo nigdy wcześniej nikt nie strzelił aż tylu goli. Szybko dostrzegło go Pohang Steelers, które umieściło młody talent w swojej szkolnej młodzieżowej drużynie.

Pod koniec 2014 roku Pohang Steelers chciało podpisać z Hwangiem profesjonalny kontrakt. To się nie udało, bo od dłuższego czasu Koreańczykowi przyglądali się skauci Red Bull Salzburg i ostatecznie trafił on do Austrii. Został zawodnikiem „Byków” 1 stycznia 2015 roku. W przypadku młodych talentów sprowadzonych z innych części świata Austriacy najpierw umieszczają ich w swojej satelitarnej drużynie. Tak też było z koreańskim zawodnikiem, który trafił do FC Liefering. Tam zaczęto sprawdzać go także na pozycji skrzydłowego. Już nie był wystawiany wyłącznie w ataku. W tym klubie spędził rok, bo w połowie sezonu 2015/2016 zostało skrócone jego wypożyczenie. W rozgrywkach drugoligowych zagrał w 31 meczach, w których zdobył 13 goli i zaliczył osiem asyst.

Hwang Hee-Chan i kontuzje

Początek piłkarskiej kariery dla Koreańczyka był bardzo dobry. Można się więc zastanowić, co takiego się stało, że dopiero teraz zaczął błyszczeć w Salzburgu? Odpowiedź jest prosta i smutna. Kontuzje. W swoim pierwszym pełnym sezonie w Salzburgu zdobył 12 bramek. Niestety wtedy pominął początek kampanii ze względu na odpoczynek po grze na olimpiadzie. „Byki” bez koreańskiego piłkarza nie dały rady awansować do fazy grupowej Ligi Europy, więc jego debiut w europejskich pucharach musiał przesunąć się na następny sezon. W kampanii 2017/2018 wreszcie zaznał smaku tych rozgrywek, ale ogólnie nie będzie dobrze wspominać tego czasu. Hwang Hee-Chan przez kilka poważniejszych kontuzji stracił miejsce w wyjściowym składzie mistrza Austrii. Nawet kiedy udawało mu się wrócić na boisko, to niemal nie zdarzało się, żeby rozegrał pełne 90 minut.

Efektem tych problemów zdrowotnych było wypożyczenie do HSV. Przed rokiem Koreańczyk grał na boiskach 2. Bundesligi. Nikt w Salzburgu nie skreślał go, ale uznano występy w Hamburgu jako etap powrotu do dawnej dyspozycji. Gra w tej drużynie z północnych Niemiec nawiązywała do postaci Son Heung-Mina, aktualnie największej gwiazdy koreańskiej piłki. Właśnie ten zawodnik podbój Europy zaczynał w Hamburgerze SV. Niestety ta przygoda dla młodszego Azjaty była średnia. Hwang Hee-Chan zagrał w 20 meczach, ale strzelił tylko dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Wszystko znowu przez kontuzje, które nie chciały odczepić się od koreańskiego piłkarza. To też nie pozwoliło mu podbić niemieckich boisk, na których tylko momentami się wyróżniał.

Powrót na właściwe tory

Mówi się, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I takim miejscem w tej chwili dla Koreańczyka jest Salzburg. Tam nikt nie wyciągał negatywnych wniosków co do ostatnich dwóch sezonów w piłce klubowej Hwanga. Wszyscy sobie zdawali sprawę, jaki potencjał drzemie w tym zawodniku. Na co dzień zapewne nie wszyscy z was śledzą poczynania ligi austriackiej. W niej w tym sezonie 23-latek w ośmiu meczach zgromadził pięć bramek i sześć asyst. Ale bardziej byliśmy zadowoleni z jego poczynań w starciach Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie to był koncert Haaland, ale w drugim przeciwko Liverpoolowi świetne wrażenie zostawił po sobie koreański piłkarz.

Czy można nazwać Hwanga najjaśniejszym punktem drużyny? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy Piotra Szymczuka z RadioGol.pl, który śledzi rozgrywki austriackiej Bundesligi: – Myślę, że jednym z jaśniejszych. Czy najjaśniejszym? Trudno powiedzieć, ale myślę, że ciut wyżej postawiłbym Haalanda. Zwłaszcza za super wyczyn w pierwszej kolejce z Genkiem. Ale Koreańczyk wyróżnia się, i to na duży plus.

Po pierwszych dwóch kolejkach Ligi Mistrzów Koreańczyka można było znaleźć w czołówce najwyżej ocenianych zawodników w całych rozgrywkach. To z pewnością przyciąga jeszcze większą uwagę na jego poczynania na boisku. W prasie już napisano o potencjalnych zainteresowanych transferem, a najmocniej przyglądają się mu kluby z Premier League. Pozostaje tylko pytanie, na jakiej pozycji widzą Hwanga? W Salzburgu jest ustawiany w linii ataku lub na skrzydłach. Gdzie wygląda on lepiej? – Uważam, że Koreańczyk najlepiej wygląda w pomocy i na boku boiska, bo to jest piłkarz, który potrafi zejść do środka, napędzić akcję i bardziej cenię go jako rozgrywającego – odpowiada Szymczuk.

Dzisiaj wieczorem Hwang Hee-Chan stanie przed kolejną okazją na zaprezentowanie swoich umiejętności. Liga Mistrzów to rozgrywki, które mogą go najbardziej wypromować. Może pójdzie drogą Sona i zagra niedługo w Premier League. Ale do tego będzie potrzebne mu zdrowie i utrzymanie obecnej dyspozycji. Służba wojskowa mu nie grozi, bo rok temu zdobył medal igrzysk azjatyckich. Z czystszą głową może bardziej skupić się na piłkarskiej karierze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze