Ostatnio dość często zaglądamy na Bałkany. Spojrzeliśmy na sytuację w Serbii, teraz przyszedł czas na ich sąsiadów. Mówiąc o chorwackich klubach w pierwszej kolejności pomyślimy o Dinamie Zagrzeb i Hajduku Split. Jeśli jednak spojrzymy na tabelę tegorocznych rozgrywek, wyniki z poprzednich lat i ranking UEFA okaże się, że głównym rywalem dla stołecznego klubu stała się drużyna HNK Rijeka.
Sezon 2011/2012 drużyna z adriatyckiej metropolii zakończyła na 12 miejscu i tylko temu, że chorwacka ekstraklasa liczyła wtedy 16 drużyn, mogą zawdzięczać uniknięcie spadku. Przeważył jeden punkt. Warto wspomnieć, że Rijeka jest jednym z czterech klubów, który nigdy w historii nie zaznał goryczy relegacji z ligi chorwackiej.
Włoski szejk
Ten sezon stał się przełomowy dla klubu. Jeszcze w jego trakcie znalazł się inwestor, który we wrześniu 2012 roku stał się większościowym udziałowcem klubu (30 procent akcji zachowały władze miasta). Gabriele Volpi, bo o nim mowa, jest włoskim potentatem naftowym i jednocześnie właścicielem grającego w Serie B klubu La Spezia Calcio. Skąd Włoch w Chorwacji? Może zwyciężyło zamiłowanie do nadmorskich klubów, a może fakt, że Rijeka jest miastem bardzo mocno związanym z Italią.
Chorwacka historia klubu sięga roku 1946, ale klub powstał na zrębach włoskiej drużyny US Fiumana, która zaistniała 20 lat wcześniej. Dzisiejsza Rijeka do 1945 roku nazywała się Fiume i była włoskim portem. Chorwaci po przejęciu miasta założyli klub NK Kvarnerze, który nie tylko grał na stadionie włoskich poprzedników, ale także przejął większość zawodników, którzy przeżyli wojnę.
Rijeka pod rządami Tito
Przez lata istnienia Jugosławii drużyna z Rijeki nie odniosła większych sukcesów na krajowym podwórku. Jedyne o czym warto wspomnieć to zdobyty dwa razy z rzędu Puchar Jugosławii (1978,1979). O tytuł mistrzowski otarli się w roku 1984, gdy skończyli ligę na drugim miejscu z dwoma punktami straty do Crvenej Zvezdy Belgrad.
Prezydent decyduje o tytule
Blisko mistrzostwa byli także w 1999 roku, gdy po rozpadzie Jugosławii walczyli o tytuł mistrza Chorwacji z Dinamo Zagrzeb (noszącym dumną nazwę Croatia Zagrzeb). Walka skończyła się skandalem, gdy sędziowie nie uznali strzelonej prawidłowo bramki w ostatniej kolejce. Ten gol decydował o tytule.
Można by było mówić o znaczącej pomyłce, gdyby nie fakt, że dziennikarskie śledztwo dowiodło, że prezydent Chorwacji – Franjo Tudman przy użyciu służb specjalnych wpływał na piłkarskich arbitrów. Prywatnie pan prezydent był zagorzałym kibicem drużyny ze stolicy.
Gdzie Real nie może, tam sędzia pomoże
Nie jest to największy skandal sędziowski w historii NHK Rijeka. 15 lat wcześniej okazało się, że od czystości piłki ważniejsze bywają układy. W pucharze UEFA drużyna z Jugosławii (ta sama, która straciła tylko dwa punkty do mistrzowskiej „Czerwonej Gwiazdy”) wyeliminowała hiszpański Valladolid, gromiąc ich w pierwszym meczu 4:1.
W kolejnej rundzie nad Adriatyk przyjechała następna drużyna z Primiera Division. Tym razem dużo potężniejszy Real Madryt. Został odprawiony z kwitkiem tracąc trzy gole, strzelając jednego. Sensacja wisiała w powietrzu.
Zapobiegł jej belgijski sędzia Roger Schoeters. Pierwsza bramka dla Realu padła po dyskusyjnym karnym w 67. minucie. To było jednak za mało, żeby wygrać dwumecz, mimo że Chorwaci grali już w dziesiątkę. Dopiero po kolejnych kartkach grający w ósemkę zawodnicy z Rijeki dali sobie strzelić dwie kolejne bramki i wielki Real mógł zdobyć w tym sezonie puchar UEFA.
Powiecie pewnie, że nie ma powodu, żeby szukać tutaj teorii spiskowych. Brutalna gra często prowadzi do wykluczenia. Problem polega na tym, że o ile niektóre decyzje sędziego były najwyżej kontrowersyjne, o tyle wyrzucenie z boiska Damira Desnicy po drugiej żółtej kartce, której podstawą była obraza sędziego, nie jest kontrowersją. Jest dowodem złej woli sędziego. Dlaczego? Damir Desnica był od urodzenia głuchoniemy.
Francuski łącznik Słoweński trener
Wraz z pierwszą transzą włoskich pieniędzy pochodzących z nigeryjskiej ropy, w Rijece pojawił się nowy trener. Został nim człowiek z naprawdę poważnymi osiągnięciami – Matjaz Kek.
To on zbudował podstawy potęgi Mariboru, wprowadził reprezentację Słowenii na salony, pokonując w barażach do mistrzostw świata 2010 Rosję (wcześniej oczywiście zajmując drugie miejsce za Słowacją w „polskiej” grupie). Jego praca szybko zaczęła przynosić efekty, a patrząc na mecze Rijeki widzimy ogromny progres. Widać go także po tym, jak drużyna zmniejsza dystans do lidera.
Przygoda w pucharach
Wzrost jakości gry widać także w występach w europejskich pucharach. W sezonach 2013/2014 i następnym drużyna z Rijeki wystąpiła w fazie grupowej Ligi Europy. Wprawdzie nie odniosła tam znaczących sukcesów, ale wygrane z Feyenoordem Rotterdam i Standardem Liege oraz remis na własnym stadionie z Sevillą wstydu nie przynoszą.
Rywale ze stolicy
W poprzednich sezonach wygranie ligi przez zespół z Zagrzebia odbywało się w sposób bezdyskusyjny. Z jednej strony to obraz słabości ligi chorwackiej, z drugiej zaś potęgi Dinama i jego byłego prezesa, a nadal najpotężniejszego człowieka chorwackiej piłki – Zdravko Mamica. Na temat jego władzy i sposobów działania sporo może powiedzieć Eduardo czy Luka Modric. Mówią też coraz głośniej chorwackie gazety i sądy. Wydaje się, że okres bezkarności zagrzebskiego enfant terrible dobiega końca. Wraz z nim kończy się także dekada bezdyskusyjnej dominacji Dinama. Oczywiście baza, jaką przez te lata zbudowano w stolicy, szkółki młodzieżowe i ośrodki treningowe nadal będą robiły poważną różnicę.
Inwestycja w przyszłość
Jednak i HNK Rijeka nie pozostaje w tyle. W tej chwili gracze w białych strojach rozgrywają swoje mecze na nowoczesnym, ale małym stadionie Rujevica. Za rok powrócą na nową Kantridę, która zastąpi przestarzały stadion, a obecna arena ich rozgrywek stanie się centrum akademii młodzieżowej. Sprzedaż do Leicester Andreja Kramarica to sygnał dany europejskim klubom, że na Bałkanach powstaje kolejna fabryka talentów.
Polski ślad
Skoro mówimy już o transferach, to obecnie w składzie HNK Rijeka błyszczy znany z Jagielloni Białystok Bekim Balaj. Albańczyk w chorwackim klubie rozwinął się na tyle, że prasa spekuluje o jego rychłych przenosinach do mocniejszej ligi.
Czy już czas na detronizację Dinama?
Trudno powiedzieć, czy już w tym roku uda się zawodnikom z Rijeki zdobyć tytuł. Wiadomo jedno – jeśli nadal będą iść drogą, którą sobie wytyczył klub, Dinamo będzie prędzej czy później strącone z tronu. Widać, że właściciel ma plan długofalowy i krok po kroku realizuje swoje pomysły. Jakby powiedział Maciej Skorża: Liga będzie ciekawsza.