HNG: O krok od raju


Tylko jednej bramki zabrakło Atletico Madryt, aby zostać liderem La Liga i po 50. kolejkach zdetronizować Barcelonę. A szansa była na to niemała, ale Diego Costa nie potrafił wykorzystać jednego z rzutów karnych podczas meczu z Valencią.


Udostępnij na Udostępnij na

Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem może i tak mecz z „Nietoperzami” zaliczyć do niezwykle udanych,  bo kolejne dwa gole pozwoliły mu na dogonienie Cristiano Ronaldo w klasyfikacji najlepszych strzelców. Gdyby jeszcze wykorzystał ten rzut karny… Wtedy z pewnością ta część Madrytu, która kibicuje „Rojiblancos” nosiłaby go na rękach i rozpoczęła budowę pomnika. Ponadto mógłby z pewnością liczyć na przychylne głosy z drugiej części stołecznego klubu, wszak nic nie łączy tak jak wspólny wróg.

Brazylijzyk godnie zastępuje kontuzjowanego Messiego
Brazylijzyk godnie zastępuje kontuzjowanego Messiego (fot. Fcbarcelona.com)

Barcelona mogła więc odetchnąć z ulgą tym bardziej, że w meczu z Villarrealem również nie poszło jej jak po maśle. Wiadomo było od początku, że „Żółta Łódź Podwodna” to nie Celtic, z którym tak łatwo rozprawili się w Lidze Mistrzów w środku tygodnia. Oba te mecze łączy jednak jedna osoba –Brazylijczyk Neymar, który osiągnął wielką formę strzelecką i z łatwością strzela kolejne bramki niczym Luis Suarez w barwach Liverpoolu. Gdyby nie on, rzut karny niewykorzystany przez Diego Costę w hicie tej kolejki Primera Division poszedłby na marne i z liderowania w hiszpańskiej ekstraklasie pozostałyby tylko wspomnienia.

Tamtego meczu z pewnością nie będzie dobrze wspominał były już trener Valencii – Miroslav Djukić, któremu podziękowano za pracę i pożegnano bez żalu. Trzeba przyznać, że to dobra decyzja, ale podjęta o kilka kolejek za późno. Nie od dziś krążyły przecież głosy, że Serb to dobry trener ligowy, ale tylko na Valladolid, w którym pracował poprzednio. W Walencji  od początku szło mu jak po grudzie i chyba może wreszcie odetchnąć, że ten koszmar wreszcie się skończył.

Tymczasem cały czas trwa koszmar Betisu Sevilla, który rozpoczął się jakby nie patrzeć od momentu poważnej kontuzji Damiena Perquisa. Piłkarze z Andaluzji zupełnie nie przypominają zespołu, który w zeszłym sezonie pokonał Real Madryt i zdołał awansować do Ligi Europejskiej. Tym razem zebrali ciężkie baty od pnącego się w górę Realu Sociedad San Sebastian, który do zwycięstwa poprowadził duet Imanol Agirretxe – Ruben Pardo. Pierwszy z nich wraca wreszcie do formy strzeleckiej z zeszłego sezonu, czego efektem były dwa zdobyte gole, zaś Pardo zakończył spotkanie z Betisem z trzema asystami na koncie.

Nie tylko Atletico może powiedzieć, że zabrakło mu jednego kroku do raju. Coś o tym może zasugerować także Osasuna Pampeluna, która była bardzo blisko pokonania Realu Madryt. Ciekaw jestem, czy wśród kibiców zgromadzonych na El Sadar byli tacy, który po czerwonej kartce dla Ramosa przy stanie 2:0 brali pod uwagę wynik inny niż zwycięstwo swoich ulubieńców. Gapiostwo przy dwóch akcjach Isco spowodowały jednak, że wygrana zamieniła się w remis, a radość w rozczarowanie.

16. kolejka pokazała nam, jak niewiele może zabraknąć, aby wkroczyć do raju. Już widzimy radość kibiców, chwalące głosy komentatorów obwieszczające wielki sukces. I nagle przychodzi jeden moment dekoncentracji, który sprawia, że wszystko pęka jak bańka mydlana. I na tym właśnie polega piękno futbolu.

Komentarze
~Sebastian (gość) - 10 lat temu

Bezposredni mecz za to o tym zadecyduje komu sie
nalezy 1 miejsce

Odpowiedz
~spain (gość) - 10 lat temu

Najlepsze wiadomości o Lidze Hiszpańskiej!!!
Gorąco polecam http://ligahiszpanska.net Naprawdę
warto

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze