Do konca obecnego sezonu Primera Division pozostało już tylko pięć kolejek. Czy ktoś jest w stanie zatrzymać rozpędzone Atletico?
Simeone stworzył potwora – takie nagłówki miała hiszpańska prasa po awansie zespołu „Rojiblancos” do półfinału Ligi Mistrzów. Potwora, którego mało co i kto jest w stanie zatrzymać. Nie udało się to także Barcelonie, która kilka dni temu musiała pożegnać się z najbardziej prestiżowymi rozgrywkami w Europie. Dlaczego o tym wspominamy? Bynajmniej nie dlatego, aby przypomnieć słowa z poprzedniego tekstu „Hiszpanii na gorącą”, w którym z dużą dozą pewności napisałem, że to właśnie zespół prowadzony przez Diego Simeone zamelduje się wśród czterech najlepszych zespołów Europy. Robię to dlatego, aby każdy z Was mógł sięgnąć do środowego starcia i ponownie zachwycić się szaleńczym futbolem, jaki tego dnia został nam zaoferowany przez „Rojiblanos”.
Nic więc dziwnego, że teraz pojawiają się pytania nie kiedy, ale czy w ogóle znajdzie się zespół, który chwyci byka o nazwie Atletico Madryt za rogi. Simeone stworzył zespół kompletny i absolutnie genialny, bez krzty wątpliwości wierzący w ideę jego i wszystkich pracowników sztabu szkoleniowego. Nie sposób zapomnieć o ich ciężkiej pracy, szczególnie w aspekcie przygotowania fizycznego, która zbiera teraz tego owoce i oby jak najdłużej to robiła. W pamięci mam także ostatni mecz ligowy, w którym zespół mimo iż musiał zmierzyć się z bardzo nieprzyjemnym rywalem, na jeszcze trudniejszym terenie, to pokazał to, co ma najlepsze, czyli walkę. Ciężko tutaj nie wspomnieć, że o słowach Argentyńskiego stratega po pojedynku z Barceloną, który powiedział: nie zawsze wygrywa lepszy, ale zawsze ten, który cały mecz walczył.
Czasami ta walka jest może nazbyt przesadna, tak jak przy drugim golu dla „Atleti” w starciu z Getafe, kiedy to wracający po kontuzji Diego Costa z impetem uderzył w słupek i na noszach opuścił plac gry. I dlatego ta walka może już niedługo przyniesie drużynie najcenniejszą możliwą nagrodę, zdobyte tytuły. Chyba, że znajdzie się ktoś, kto tego potwora zatrzyma. Moim zdaniem na razie próżno szukać takiego zespołu, który by był stanie podciąć im skrzydła. Na pewno liczą na to kibice Chelsea, Realu czy Barcelony, ale jak będzie naprawdę, tak jak zwykle zweryfikuje boisko.
Znacznie szybciej swoją nagrodę otrzymała Granada, która wbrew historii, swojej pozycji w tabeli i ostatnich nie najlepszych meczów w Primera Division dołączyła do zespołów, które w tym sezonie sprawiły największe niespodzianki. Pokonała na własnym obiekcie Barcelonę. W Katalonii od razu powstał ruch i dyskusje o tym, kto może zastąpić Martino, bo tego, że Argentyńczyk opuści zespół po sezonie wszyscy są już tam pewni. Listę co ciekawe nie otwiera nocny koszmar kibiców, czyli Diego Simeone, lecz trener Borussi Dortmund Jurgen Klopp. Szkoleniowiec BVB mimo czasami wybuchowego charakteru akurat w tej kwestii poza sportowej idealnie wpisywałby się w roli trenera tego zespołu. Nie jestem jednak przekonany, czy podobnie byłoby na boisku.
Nieco w tyle, przyczajony niczym tygrys, pozostaje Real Madryt, który nad obiema ekipami ma dość znaczną przewagę, dogodny terminarz, na który składa się aż trzy mecze u siebie z pozostałych im pięciu. Zespół prowadzony przez Carlo Ancelottiego mimo absencji Cristiano Ronaldo w dwóch poprzednich starciach, zdołał zdobyć osiem goli i awansował na drugie miejsce w tabeli. Bez zmian pozostała jednak strata do Atletico i brak błysku, który na początku sezonu towarzyszył im na boisku, a teraz przeniósł się na drugą stronę Madrytu.
Tego czegoś od początku rozgrywek brakuje też Betisowi, który z hukiem podobnym do uderzenia Costy w słupek bramki Getafe zmierza coraz silniej do Segunda Division i nie zanosi się, aby ktoś zatrzymał tego potwora o nazwie degradacja. Smutne były te niedzielne derby Sevilli, bo na następne będziemy musieli dłużej poczekać.
Poza wielką trójką emocji również nam nie brakowało, swoje mecze zgodnie tym razem wygrały Villarreal, Sevilla i Athletic Bilbao, któremu już tylko nadzwyczajny cud może odebrać udział w eliminacjach Ligi Mistrzów. Fajnie będzie zobaczyć Laporte, Aduriza, Susaetę i Muniaina na tle najlepszych zespołów w Europie. Oby tylko ta Liga Mistrzów nie wciągnęła ich tak, jak zrobiła to w tym sezonie z Realem Sociedad San Sebastian.
jakiego potwora,ja sie pytom jak em mundry i mom na
tem portalu duże uznanie i autorytet :!!
czelsi zniszczy tego potwora i urwje mu łeb !
żoze murinjo już o to zadba i wygra całom ligie
mistrzostw!
mom nadzieje ze zagra samson eto na szpicy a za niem
franuś lampard ,a w obronie terry a na bramce pioter
czech co jest z czech.
a jeszcze dawid luis i eden hazard i łiliani i aszli
kol też by mugł zagrać bo jest dobry jeszcze na
takie pułfinały ,no i jeszcze obi mikel też go
lubię i szanóje go
MAM TAK SAMO JAK TY MIASTO MOJE A W NIM!!
dobre heh teraz bez żartów
ino się ja wkurzył dziś ze szok, idu ja do sklypu
kupic ino pyry i buroki a patrzu ja tam a pyrów nie
ma tylko jakies kanapeczki to ja się ino wkurzył i
żem wyszedł z tego sklepa.