Cztery kolejki dzielą piłkarzy Atletico od tytułu mistrza Hiszpanii. Można się jednak spodziewać, że będzie to dla nich bardzo trudny czas.
Podopieczni Diego Simeone czekają bardzo długo, podobnie jak i inne zespoły na przerwanie hegemonii Barcelony i Realu. W tym sezonie zrobili oni tak wiele, aby ją wreszcie zakończyć i coraz więcej wskazuje, że za kilka tygodni będą mogli otrzymać największą nagrodę za sezon pełen wyrzeczeń.
Poprzednia kolejka, podobnie jak kilka innych nie przyniosła żadnych zmian na czele tabeli. Trzeba jednak przyznać, że zarówno Barcelonę jak i zespół „Rojiblancos” sporo kosztowało odniesienie zwycięstwa. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii długo nie mogli się przebić przez linie obronną, jaką tego dnia zbudowali piłkarze beniaminka z Elche. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie mieli oni jednak znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie, wystarczyło tylko skutecznie wykorzystać rzut karny. To przerosło jednak Villę i gdyby nie bramka Mirandy po strzale głową, końcówka meczu w Madrycie byłaby bardzo gorąca. W doliczonym czasie po raz kolejny w tym sezonie „ukłuł” Diego Costa, pokazując bardziej doświadczonemu koledze, jak „jedenastkę” zamienić na gola.
Jeszcze więcej problemów miała Barcelona, ale trzeba przyznać, że podopieczni Martino, którego już nic nie uratuje przed opuszczeniem klubu jeszcze przed zakończeniem sezonu, mieli zadanie znacznie trudniejsze. Athletic Bilbao postawił im bardzo wymagające warunki, wyszedł nawet na prowadzenie, ale ostatecznie trzy punkty pozostały jednak w Katalonii. Nie ma jednak co zamydlać oczu, z taką grą „Duma Katalonii” nie ma najmniejszych szans na zakończenie rozgrywek na wyższym niż trzecie miejsce. Leo Messii po raz kolejny zdobył gola tylko ze stałego fragmentu gry i będzie się musiał pogodzić, że ten sezon nie będzie okraszony żadnym trofeum. Trudno przypuszczać, aby powodem do dumy było dla niego zwycięstwo młodych piłkarzy tego klubu w Lidze Mistrzów. Tym bardziej, że jego rodak młodym piłkarzom szans w zasadzie nie daje.
Tym razem niewiele można powiedzieć o Realu Madryt, ponieważ ci mieli kilka dni wolnego i swój mecz tej kolejki rozegrają dopiero na początku maja. Trzeba jednak przyznać, że terminarz jaki im pozostał pozwala na notabene, realne myślenie o tytule mistrzowski. Nie bez znaczenie jest także to, że udało im się wygrać Puchar Króla, który razem został utrzymany przez Sergio Ramosa i nie wylądował z hukiem pod kołami samochodu. Presja, która towarzyszyła graczom prowadzonym przez Carlo Ancelottiego nieco teraz opadła i może być już tylko lepiej.
Kolejna kolejka La Liga może być decydująca, jeśli chodzi o ostateczne rozstrzygnięcia. Barcelonę i Atletico czekają trudne mecze wyjazdowe, a Real dość łatwy pojedynek na Santiago Bernabeu z Osasuną Pampeluna. „Duma Katalonii” uda się na El Madrigal, gdzie podejmie Villarreal. „Żółta Łódź Podwodna” cały czas walczy o udział w Lidze Europy i z pewnością będzie się chciała wzbogacić o niezwykle cenne trzy punkty. Podobne myśli chodzą zapewne po głowie piłkarzy Valencii, którzy na Estadio Mestalla podejmą Atletico. I trzeba uczciwie przyznać, jeśli „potwór” Simeone i ten mecz wygra, to do tytułu mistrzowskiego nie pozostanie już krok, lecz tylko kroczek.
BŁĄD!!!!!!!!!!!!!!!!!!! MESSI MA 76 BRAMEK W LIDZE
grzegorzu
kochan!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
! Ronaldo 30 i Costa 29
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Więc jak messi
ma walczyć z nimi jak już wiadome, że Pichini
zdobędzie LIONEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEL
ANDREEEEEEEEEEES MESJASSSSSSSSSSSSSSZZZZZZZZZZZZZ
WIELKIIIIIIIIIIIIIII?
Właśnie. MESSI KRÓLEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
RONALDO MU SSSIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
REEEEEEEALLLLLLLLLLLLL
RZĄDZI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZAODA·······!! MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAD
CRISOJKDIS CIR ROLMADDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
PEEEEEEEEEEEEEEEEEąEEEEEEEEEEEEEE ROLNADDDOOO
RONALDOOOOOOOOOOOOOO GEJ KRLEEEEEEEEEM