Hity w Manchesterze i Londynie


Na City of Manchester Stadium przyjeżdża Liverpool, zaś Chelsea Londyn na Stamford Brigde gości Aston Villę. To najciekawsze wydarzenia 7. kolejki Premiership.


Udostępnij na Udostępnij na

Citizens ostatni raz wygrali u siebie z The Reds w sezonie 2004/2005. Później przez kolejne trzy lata nie tylko nie zdobyli już trzech punktów (porażka 0:1 i dwa remisy 0:0), ale i nie strzelili gola. Teraz ma być inaczej. – To może być sezon, w którym Liverpool wreszcie sięgnie po mistrzostwo Anglii – mówi menedżer MC, Mark Hughes. Ale nie padniemy dziś przed nimi na kolana. Zrobimy wszystko, aby wygrać. To będzie szczególny mecz dla pomocnika Liverpoolu, Alberta Riery, kiedyś gracza Manchester City. Hiszpan w Manchesterze się nie sprawdził, lecz nie traktuje tego spotkania jako okazji do odwetu na byłym pracodawcy. – Byłem wówczas w zupełnie innym punkcie kariery niż jestem dziś. Miałem wtedy 22 lata, nie znałem języka i dopiero uczyłem się angielskiego futbolu. Niedziwne więc, że mi nie wyszło. Faworytem meczu są gracze Rafy Beniteza, którzy w tym sezonie jeszcze nie przegrali, w dodatku z ostatnich wyjazdów (trzech w Premiership i jednym w Lidze Mistrzów) przywieźli aż dziesięć punktów.

Niemniej ciekawie będzie w Londynie, gdzie lider Chelsea podejmie trzecią w tabeli Aston Villę. The Blues z The Villans nie wygrali w Premiership od 2005 r. i w 7. kolejce muszą wygrać z AV żeby utrzymać się na szczycie ligi angielskiej. Podopieczni Martin’a O’Neill’a wygrali ostatnie trzy spotkania ligowe i pewni siebie przystępują do potyczki z zespołem Luiza Felipe Scolariego. – Poprzednie mecze były bardzo trudne, ale dopiero teraz przejdziemy prawdziwy chrzest – mówi menedżer teamu z Villa Park. Stać jednak na zwycięstwo z Chelsea. – Oni mają ogromne problemy z kontuzjami i postaramy się to wykorzystać. Kluczem do sukcesu, zdaniem Garetha Barry’ego, ma być powstrzymanie Franka Lamparda. – Środkowy pomocnik, który strzela mnóstwo goli to fenomen. Żeby wygrać z Chelsea, trzeba skutecznie wyłączyć z gry Lampsa. W Londynie, bardziej niż meczem, martwią się o kontuzje. Wszak na L-4 aktualnie są Ricardo Carvalho, Ashley Cole, Joe Cole, Deco, Didier Drogba i Mikael Essien. – Aston Villa widząc nasze braki, na pewno do meczu z nami podejdzie pewniejsza siebie – przyznaje Scolari. Na graczach kontuzjowanych świat się jednak nie kończy. Musimy sobie poradzić bez nich.

Inne ciekawe spotkania to Tottenham-Hull (czy Tygrysy znów odprawią londyński zespół z kwitkiem, jak przed tygodniem Arsenal? A może wyeliminowanie Wisły to znak, że nadchodzą lepsze czasy dla piłkarzy z White Harte Lane?) i Everton- Newcastle (oba zespoły od dłuższego czasu są w kryzysie, kto szybciej z niego wyjdzie?).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze