Hit dla Rennes, zwycięska Marsylia


5 lutego 2011 Hit dla Rennes, zwycięska Marsylia

Bez wielkich niespodzianek zakończyły się sobotnie spotkania 22. kolejki Ligue 1. Najciekawszy mecz odbył się na Route de Lorient, gdzie Stade Rennais stoczyło zacięty bój z Paris Saint-Germain.


Udostępnij na Udostępnij na

Znakomite widowisko w Rennes

W Bretanii, czwarta drużyna Ligue 1, Stade Rennais, podejmowała wicelidera z Paryża. Ciężko było wskazać faworyta tego spotkania, ale każdy zdawał sobie sprawę, że obie drużyny stworzą wspaniałe widowisko.

Stade Rennes pokonało wyżej notowane PSG
Stade Rennes pokonało wyżej notowane PSG (fot. staderennais.fr)

Pierwsza część gry była bardzo wyrównana, ale przeprowadzana w dość ślimaczym tempie. Stroną atakującą było PSG, ale młodzi Bretończycy przeprowadzali bardzo szybki i składne kontry. W 20. minucie nominalny skrzydłowy gospodarzy, Yacine Brahimi znalazł się w środku boiska, dobrym zwodem zmylił Claude’a Makelele i z okolic pola karnego oddał znakomity strzał po ziemi, który musiał zakończyć się bramką. Zmuszeni do ataku paryżanie nie zdołali wyrównać do końca pierwszej połowy. Swoje klarowne sytuacje zmarnowali Giuly i Nene. Wartym odnotowania faktem jest wysłanie szkoleniowca Rennes na trybuny, prawdopodobnie Frederic Antonetti powiedział kilka słów za dużo i pan Duhamel postanowił wyrzucić 49-latka z ławki trenerskiej.

Opisując dokładnie drugą połowę, można byłoby stworzyć światowy bestseller. Dramaturgia i emocje niczym w dziełach szekspirowskich, oraz zmiany nastrojów jakich nie powstydziłby się sam Steven Spielberg, tak właśnie wyglądało drugie 45 minut.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli zawodnicy Stade Rennais, niczym młodzi i gniewni z całych sił dążyli do powiększenia prowadzenia. Doświadczony zespół Kombouare nie tylko wytrzymał napór gospodarzy, ale również podkręcił niesamowicie tempo gry. Obie ekipy rozgrywały znakomite spotkanie, a do perfekcji brakowało im tylko kolejnych trafień. Wyrównującą bramkę powinien zdobyć Ludovic Giuly, ale Francuz dwukrotnie przegrał pojedynek z Nicolasem Douchezem. Przewagę PSG z czasem przyćmił bardzo groźne kontrataki gospodarzy, ale Edel radził sobie ze strzałami piłkarzy Antonettigo. Końcówka meczu wyglądała trochę jak bitwa dwóch obozów, jeden rozłożył się w okolicach pola karnego, Rennes zaś drugi pod bramką gości. Ostatnie minuty zdominowało jednak Paris Saint-Germain. Czasu było coraz mniej, więc Kombouare postawił wszystko na jedną kartę i opłaciło się, bowiem ofensywne ustawienie drużyny przyniosło wiele bramkowych okazji, ale cudów w bramce dokonywał Douchez. Obroniony strzał Hoarau z sześciu metrów i sparowanie niezwykle precyzyjnego strzału Nene na rzut rożny poszłyby na marne, gdyby. No właśnie, gdyby gracze Paris Saint-Germain, a konkretnie Chantome nie dał złapać się na pułapkę ofsajdową defensywy Rennes. Nene, co prawda wbił piłkę do bramki, ale wielką radość gości przerwał gwizdek sędziego, który zmuszony był odgwizdać pozycję spaloną. Chwilę po nieuznanej bramce Brazylijczyka sędzia zagwizdał po raz ostatni i trybuny wybuchły.

Tym zwycięstwem Stade Rennais zrównało się liczbą punktów z Paris Saint-Germain. Jest to wymarzony rezultat dla lidera. Lille OSC w przypadku zwycięstwa na AJ Auxerre ucieknie drugiemu zespołowi na siedem oczek.

Zawodnicy meczu: Nicolas Douchez/ Nene/ Yacine Brahimi

Stade Rennais 1:0 Paris Saint-Germain

Ciężka przeprawa mistrzów

Na Stade Velodrome, miejscowa Olympique Marsylia podejmowała AC Arles. Beniaminek z Avignon zajmuje ostatnią pozycję w tabeli i w zestawieniu z mistrzowskimi aspiracjami gospodarzy można było spodziewać się meczu do jednej bramki. Rangę spotkania najlepiej wyrażały trybuny, które świeciły pustkami, co w Marsylii zdarzało się bardzo rzadko.

Obie drużyny rozpoczęły mecz bardzo chaotycznie. Głupie błędy, łatwe straty i niecelne podania, tylko tyle można było zapamiętać z pierwszych minut. Z czasem nastąpiła spodziewana przewaga gospodarzy. Pierwszy sygnał do ataku dał Gignac, który w 12. minucie z przewrotki uderzył w poprzeczkę. Od tego momentu spotkanie nabrało bardzo szybkiego tempa, które odpowiadało podopiecznym Didiera Deschampsa. Do pełni szczęścia brakowało tylko bramki, która do końca pierwszej połowy nie padła. Bardzo słaba skuteczność i wspaniała dyspozycja golkipera Arles sprawiły, że marsylczycy schodzili do szatni przy ogromnych gwizdach.

Od początku drugiej części gry „Les Phoceens” rzucili się do ataku. Kilka niebezpiecznych rzutów wolnych i ataków pozycyjnych nie przyniosły zmiany rezultatu. Udało się to uczynić w 52. minucie, kiedy Andre-Pierre Gignac wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Francuz zasługiwał na tę bramkę jak mało kto, bowiem był najjaśniejszą postacią tego spotkania. To trafienie nie zmieniło zbyt wiele w przebiegu meczu. Nadal trwał festiwal niecelnych strzałów ze strony gospodarzy, a Lwy nie potrafiły zagrozić defensywie „Les Phoceens”. Do końca spotkania nie padło więcej bramek i Olympique Marsylia zasłużenie pokonała AC Arles 1:0.

Zawodnik meczu: Andre-Pierre Gignac

Olympique Marsylia 1:0 AC Arles-Avignon

Inne sobotnie spotkania Ligue 1:

RC Lens 1:1 Valenciennes FC

OGC Nice 1:0 FC Sochaux

Montpellier 1:2 AS Saint-Etienne

Stade Brestois 2:1 Nancy

SM Cane 0:2 FC Lorient

Najnowsze