Liga Mistrzów za pasem. Spojrzenie na pojedynki hiszpańskich drużyn


Która ekipa z Półwyspu Iberyjskiego ma największe szanse na kolejną rundę?

16 lutego 2021 Liga Mistrzów za pasem. Spojrzenie na pojedynki hiszpańskich drużyn

Liga Mistrzów wraca i od razu wkracza w decydującą fazę. W 1/8 finału hiszpańskie zespoły trafiły na drużyny z Niemiec, Francji, Włoch oraz Anglii. Sevilla zmierzy się Borussią Dortmund, Barcelona z PSG, Real Madryt z Atalantą, a Atletico podejmie londyńską Chelsea. Jak obecnie wygląda sytuacja? Kto jest faworytem, a kogo skazuje się na porażkę?


Udostępnij na Udostępnij na

Czy hiszpańskie zespoły są w stanie awansować? Z fazy grupowej wyszły w komplecie, ale zachowanie czterech klubów z Półwyspu Iberyjskiego w kolejnej rundzie nie jest już takie oczywiste.

Sevilla – BVB

Nastroje w obydwu zespołach z pewnością są odmienne. Sevilla w środowy wieczór pokonała w pierwszym półfinale Pucharu Króla Barcelonę 2:0, Borussia zaś w weekend zremisowała 2:2 z przeciętnym Hoffenheim. Klub z Ramón Sanchez Pizjuan ma prawdopodobnie swój najlepszy moment w tym sezonie. Dziewięć zwycięstw ligowo-pucharowych z rzędu, dodatkowo dyrektor sportowy klubu z Hiszpanii po raz kolejny pokazał swój geniusz i za ledwo ponad 5 milionów euro sprowadził wartego ponad 15 Papu Gomeza. Filigranowy Argentyńczyk, nazywany prawonożnym Messim, będzie z pewnością olbrzymim jakościowym bonusem.

Już w swoim debiutanckim spotkaniu strzelił pięknego gola z dystansu. Dodatkowo w życiowej formie jest 22-letni stoper/ boczny obrońca/ skrzydłowy, a jak trzeba, i napastnik. Tak na poważnie Jules Kounde traktowany jest jako jeden z aktualnie najlepszych środkowych obrońców na świecie i pewnie dowodzi nietracącą goli defensywą zbudowaną przez Julena Lopeteguiego. W Sevilli na pewno dzieje się bardzo dobrze. Jedynym zmartwieniem są z pewnością kontuzje Lucasa Ocamposa i Jesusa Navasa, ale to maleńka rysa na wizerunku.

Na odmiennym biegunie jest zespół z Dortmundu. Borussia już po losowaniu Ligi Mistrzów zmieniła trenera. Luciena Favre’a zastąpił Edin Terzić. W klubie z Zagłębia Ruhry na pewno marzyli o znalezieniu swojego Flicka. Niestety dla Watzkego nie zanosi się na powodzenie tej misji. Po jednym ze spotkań jeszcze za poprzedniego trenera kapitan drużyny Mats Hummels jasno stwierdził: – My nie potrafimy bronić. O ileż odmienne są położenia obydwu zespołów: Dortmund w ostatnich dziewięciu meczach stracił aż 15 bramek, a hiszpański zespół zaledwie jedną.

Trzeba przyznać, że na papierze ofensywa niemieckiego zespołu prezentuje się zdecydowanie okazalej, Sancho i Haaland robią olbrzymie wrażenie, w końcu to atak wart ponad 200 milionów euro. Dodatkowo nieobecny w tym spotkaniu będzie podstawowy bramkarz Roman Burki, ale jego forma w tym sezonie jest na tyle słaba, że kibice z Dortmundu mogą to wręcz uznać za wzmocnienie. Jednak wydaje się, że bez zatkania defensywnej powodzi trudno o optymizm wśród kibiców BVB.

Real Madryt – Atalanta

Sytuacja w obozie „Królewskich” na pierwszy rzut oka wydaje się, delikatnie mówiąc, nieciekawa. Odpadnięcie z Pucharu Króla z trzecioligowcem, porażka z Levante, notoryczne gubienie punktów w lidze. Na dodatek aż DZIEWIĘĆ kontuzji. Wśród kontuzjowanych najważniejszy gracz, kapitan zespołu Sergio Ramos, który niemal na pewno nie wróci do gry w tym dwumeczu. Wszyscy pamiętamy „spektakularne” wyczyny Raphaela Varane’a bez kapitana u boku. Mimo wszystko powiewem optymizmu mogą być bardzo pewne zwycięstwa nad Getafe oraz Valencią. Co ważniejsze, w tym pierwszym zwycięstwie Zidane znalazł być może antidotum na braki personalne.

Ustawienie 1-3-4-3, a przede wszystkim gra „Los Blancos” mogą napawać optymizmem. Młodziutki Marvin Park oraz Marcelo na wahadłach wyglądali naprawdę obiecująco, nawet Vinicius na prawym skrzydle zaliczył prawdopodobnie najlepsze dośrodkowanie w tym sezonie. Niestety zarówno Marvin, jak i Marcelo po tym meczu trafili na bardzo długą listę kontuzjowanych. Do gry powoli powinien wrócić Valverde, być może także Eden Hazard. Każdy z nich będzie olbrzymim wsparciem jakościowym w obliczu przetrzebionej kontuzjami kadry. Ciekawe, czy ustawienie z wahadłowymi może być stałym wyborem Zidane’a, czy to jednorazowy wybryk.

W klubie z Bergamo na pewno podchodzą do tego dwumeczu bardzo spokojnie. Nikt nie stawia „La Dei” w roli faworytów tego starcia, dzięki czemu nie nakładają na siebie żadnej presji. Atalanta po początkowych falstarcie sezonu wydaje się już zdecydowanie pewniejszą i lepiej naoliwioną maszyną. Gasperini w poprzednim sezonie zachwycił świat swoją ofensywnie grającą drużyną, niebojącą się nawet naszpikowanego gwiazdami PSG.

Sytuacja kadrowa klubu z Włoch jest o niebo lepsza aniżeli jej rywali. Listę nieobecnych w tym momencie można zamknąć na nazwiskach Hansa Hateboera i Rafaela Toloia. Dodatkowo z klubu odszedł Papu Gomez, co podobno zdecydowanie oczyściło atmosferę w szatni. Nie można też zapomnieć o powracającym do wielkiej formy Josipie Iliciciu, który ponownie zachwyca świat swoimi zagraniami. Jedno jest pewne: ustawienie z trójką obrońców w wykonaniu drużyny z Włoch nie może nikogo zadziwić. W tym dwumeczu liczymy na dużo goli z jednej i drugiej strony, ale wydaje się, że doświadczenie „Królewskich” powinno wprowadzić ich do ćwierćfinału.

Barcelona – PSG

Sytuacja zespołu z Katalonii jest bardzo zbliżona do tej, w jakiej jest Real Madryt. Liczba aktualnie przebywających zawodników w gabinetach lekarzy jest równie przerażająca. Ośmiu piłkarzy jest niezdolnych do gry, w tym doświadczony Pique, niesamowity Fati czy dowodzący w ostatnich tygodniach defensywą Ronald Araujo. Urugwajczyk jest jednym z objawień tego sezonu La Liga, wielu pewnie umieściłoby go w trójce najlepszych stoperów tego sezonu. Jego nieobecność może być najbardziej odczuwalna dla zespołu. W ostatnich spotkaniach na pozycji stopera musiał grać nawet Frenkie de Jong, co wiele mówi o dyspozycji pozostałych defensorów „Blaugrany”.

Podobnie jak misja Terzicia nie zanosi się na powodzenie, tak i ta Koemana nie prezentuje się zbyt optymistycznie. O ile pozycja Barcelony w tabeli wygląda normalnie, o tyle sama gra i zdobycz punktowa jest dla fanów z Katalonii frustrująca, z wyjątkiem pojedynczych meczów, jak ten z Granadą w 1/4 Pucharu Króla czy ostatnie zwycięstwo 5:1 nad Alaves. Argumentami przemawiającymi za Barceloną zawsze będą obecność na boisku Leo Messiego, przyzwoita forma Dembele i niesamowity Ter Stegen, który może zatrzymać cały ofensywny najazd paryżan.

Chciałoby się powiedzieć, że u mistrza Francji jak zwykle, po staremu. Jednak o dziwo nie tym razem. W momencie wylosowania Barcelony na ławce trenerskiej zespołu z Paryża zasiadał Tomas Tuchel. Właściwie nic nie wskazywało na jego zwolnienie, wiadomo, gra nie zawsze porywała przed telewizory, ale punkty jak najbardziej się zgadzały. Tuchel zakończył przygodę z Parc des Princes jako najlepiej punktujący trener w historii klubu. Mimo wszystko prezes Al Khelaifi nie wierzył w powodzenie projektu PSG z Niemcem na ławce, szczególnie w Lidze Mistrzów. Jest to co najmniej dziwna koncepcja, ale być może decyzja okaże się trafiona.

Na stadion mistrza Francji zawitał były zawodnik klubu z Paryża, Mauricio Pochettino. Jego głównym celem z pewnością jest zdobycie Ligi Mistrzów, poprowadzenie tej gromady gwiazd do zdobycia najważniejszego trofeum w piłkarskiej Europie. Pewne jest niestety, że w pierwszym meczu obu ekip nie zobaczymy pojedynku Messiego z Neymarem. Brazylijczyk doznał kontuzji w pucharowym meczu z Caen. Jego nieobecność z pewnością będzie olbrzymią stratą dla zespołu prowadzonego przez Pochettino, tak jak brak kontuzjowanego Di Marii. W ostatnich meczach Neymar był w doskonałej dyspozycji, pełnił funkcję zarówno kreatywnej „szóstki”, „dziesiątki”, jak i skrzydłowego. Pozytywny jest fakt, że do gry wrócą Marco Veratti oraz Dialo. Gotowy jest także podstawowy bramkarz paryżan Keylor Navas. Moc ofensywna i niemoc defensywna obu ekip sprawiają, że możemy liczyć na dużą liczbę bramek.

Chelsea – Atletico

Z PSG do londyńskiej Chelsea przeniósł się Tomas Tuchel. Roman Abramowicz z pewnością liczy na poprawę wyników, a przede wszystkim gry swojego zespołu. Od przyjścia niemieckiego szkoleniowca Chelsea jeszcze nie poniosła porażki, w pięciu meczach straciła jednego gola i zanotowała cztery zwycięstwa oraz jeden remis. Największym problemem Tuchela z pewnością w tym momencie jest nieobecność doświadczonego środkowego obrońcy Thiago Silvy oraz młodziutkiego i niewątpliwie bardzo utalentowanego Kaia Havertza. Obaj jednak najprawdopodobniej będą dostępni na spotkanie z „Los Colchoneros”, co z pewnością jest bardzo istotne dla niemieckiego menedżera.

Wydaje się także, że powoli wiatr w żagle zaczyna łapać krytykowany ze wszystkich stron Timo Werner. Może jeszcze nie strzela goli, ale wykonuje olbrzymią pracę na rzecz zespołu. W ostatnim ligowym meczu z Sheffield udało mu się zdobyć nawet nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu. Tuchel powoli zdaje się wykrzesać z niego potencjał, jaki niewątpliwie jest ukryty w jego ciele. Dobry Werner to połowa sukcesu tego zespołu. Po kontuzji wraca N’Golo Kante, w dobrej formie jest Kovacić, pokładane nadzieje powoli zaczyna spełniać Hudson Odoi. Zaczyna dziać się dobrze na Stamford Bridge pod ręką nowego szkoleniowca. Czy jednak na tyle dobrze, żeby można było z pewnością widzieć w nich zwycięzcę tego dwumeczu?

„Trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać” – te słowa wypowiedział Kamil Stoch po zdobyciu swojego pierwszego złota olimpijskiego. Diego Simeone spokojnie mógłby cytować je swoim piłkarzom przed każdym meczem Ligi Mistrzów. Wszyscy doskonale znamy historię ich finałów z Realem Madryt. Zawsze to „Królewscy” wychodzili z tych ligomistrzowych potyczek zwycięsko. Czas na przebudzenie mocy zespołu Simeone. Prawdopodobnie jako jedyny z hiszpańskich zespołów traktowany jest jako faworyt tych rozgrywek. Atletico rozgrywa fenomenalny sezon. Piłkarze argentyńskiego szkoleniowca pewnie liderują ligowej tabeli, mając osiem punktów przewagi nad Realem Madryt oraz jedno zaległe spotkanie. Autostrada do mistrzostwa Hiszpanii jest naprawdę szeroka.

Wydaje się, że jedynym, co może storpedować doskonale poukładaną drużynę Simeone, jest nagły wysyp przypadków koronawirusa lub kontuzji w zespole. Trudno jednak przypuszczać, aby miało się tak wydarzyć, większość z zawodników jest już po przejściu zakażenia tym okropnym wirusem. Kluczowym zawodnikiem Atletico jest Luis Suarez, który przed sezonem wydawał się być na drugim piłkarskim biegunie. Jednak Diego Simeone potrafił tak poukładać zespół, aby uwydatnić najlepsze cechy Urugwajczyka. Suarez w bieżącym sezonie ligowym strzelił 16 goli i pewnie prowadzi w walce o tytuł króla strzelców. „Atleti” w tym sezonie przegrało jedynie trzy mecze, w tym dwa z Realem Madryt i Bayernem Monachium. Trzecia porażka wydawała się wręcz zaplanowana, choć pewnie tak nie jest.

Odpadnięcie z Pucharu Króla z Cornellą może tylko pomóc. Jedynymi zmartwieniami Simeone wydają się zawieszenie podstawowego prawego obrońcy Kierana Trippiera oraz rosnącą liczba kontuzji. W tym momencie niedostępni do gry są: podstawowy środkowy obrońca Jose Maria Gimenez, Joao Felix, odrodzony Thomas Lemar oraz zimowy nabytek, napastnik Moussa Dembele. Cała ofensywna trójka powinna być jednak dostępna na mecz z Chelsea. Z pewnością jest to bardzo ważna informacja dla Diego Simeone. Ten sezon może należeć do Atletico Madryt, nie bójmy się tych słów. Simeone radzi sobie z każdym kłopotem, niezależnie od jego rozmiarów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze